W sobotę, 15 lipca obchodzony jest symboliczny ”Dzień bez telefonu”. Z tej okazji Instytut Globalnej Odpowiedzialności wzywa do zastanowienia się nad współczesną, ciągle rosnącą konsumpcją. IGO przypomina, że tylko w 2016 roku wyprodukowano ponad 1 miliard 300 milionów smartfonów, czyli więcej niż 1/5 liczby ludności świata.

W Polsce sprzedaż telefonów wzrosła w ubiegłym roku o ok. 10 proc. Ostatnio mówi się sporo o szkodliwym wpływie oraz uzależnieniu młodzieży i dzieci od telefonów komórkowych i innych gadżetów elektronicznych. IGO zwraca jednak uwagę, że spirala produkcji i konsumpcji elektroniki generuje inne, niezwykle poważne problemy. To z jednej strony ogromne szkody wyrządzane przy wytwarzaniu i utylizacji elektroniki, a z drugiej - wyczerpywanie się zasobów nieodnawialnych.

Od kilku lat fabryki opuszcza znacznie ponad miliard smartfonów rocznie i liczba ta stale rośnie głownie dlatego, że urządzenia projektuje się w taki sposób, by były nietrwałe i nie dało się ich naprawiać, a reklama podsyca w ludziach fikcyjne potrzeby. Według obliczeń tylko w 2014 roku świat wygenerował około 42 miliony ton odpadów elektronicznych (to 70 razy ciężar Pałacu Kultury). Prognozuje się, że jeśli nic się nie zmieni, ilość ta będzie nadal rosła o 5 do 8 proc. rocznie. Wbrew popularnemu przekonaniu, że uratuje nas recycling, ocenia się, że nie więcej niż 1/5 surowców zawartych w wyrzucanej elektronice podlega odzyskowi i ponownemu przetworzeniu. A to oznacza, że ponad 80 proc. produkcji to nowo wydobywane surowce. „Współczesna produkcja i konsumpcja to czyste szaleństwo. Coraz szybciej rozkręcamy karuzelę, która jest coraz bardziej rozklekotana i skrzypiąca. Zasoby się wyczerpują, środowisko zaczyna dusić się od śmieci, ludzie tracą ziemię i godne warunki życia, bo na ich tereny wkracza przemysł wydobywczy. A to wszystko po to, byśmy mogli co roku zmieniać telefon. Na dodatek to wcale nie daje nam szczęścia, bo badania pokazują, że od pewnego poziomu wzrost konsumpcji nie przekłada się na większe zadowolenie z życia. Natomiast nasze dzieci zapewne przeklną nas za to, że zostawimy im świat, który będzie co najmniej niestabilny, a być może nawet zagrażający cywilizacji” - mówi Ewa Jakubowska-Lorenz z Instytutu Globalnej Odpowiedzialności.

Do produkcji smartfonów używa się około 50 różnych metali i minerałów. Jednym z nich jest złoto. W kilogramie telefonów komórkowych jest go więcej niż w kilogramie obecnie eksploatowanych rud. Ta proporcja z każdym rokiem będzie coraz mniej korzystna, bo wysoce nasycone rudy już się wyczerpały, co zresztą dotyczy większości surowców. Na początku XX wieku eksploatowano rudy zawierające około 20 gramów złota na tonę skały, pół wieku później – o połowę uboższe, a współcześnie takie, które zawierają tylko 2 gramy kruszcu na tonę, a nawet mniej. Co więcej, złoto wydobywa się obecnie prawie wyłącznie metodą odkrywkową z wykorzystaniem gigantycznych ilości wody oraz toksycznych cyjanków, które zatruwają zasoby wodne i glebę.

Równocześnie popyt na surowce stale rośnie, więc do ich pozyskania zagarniane są coraz większe tereny. Są państwa, np. w Ameryce Łacińskiej (Honduras czy Peru), gdzie pod ewentualne koncesje wydobywcze przeznaczono już nawet 1/5 czy 1/4 terytorium kraju. W lokalnych społecznościach często rodzi to opór, nierzadko brutalnie tłumiony. Aktywiści i aktywistki broniący mieszkańców przed inwestycjami są zastraszani, a nawet mordowani. Przemysł wydobywczy wszędzie jest coraz bardziej ekspansywny. Ma to katastrofalne skutki dla środowiska i często wiąże się z utratą ziemi przez lokalną ludność. Coraz trudniejsze w eksploatacji zasoby wymagają też coraz większych nakładów energii do ich pozyskania, co w dobie zmian klimatu jest kolejnym zagrożeniem. Według raportu ONZ z 2016 r. w ciągu 40 lat (między 1970 a 2010 r.) zużycie pierwotnych zasobów Ziemi przez człowieka potroiło się i wciąż rośnie. Równocześnie trzeba pamiętać, że w krajach Europy, USA, Kanadzie czy Australii ludzie zużywają do 9 razy więcej zasobów niż w krajach globalnego Południa. Z okazji „Dnia bez telefonu” IGO przypomina cytat znanego ekonomisty i politologa, Jeremy’ego Rifkina: „Łacińskie ‘consumere’ w pierwotnej formie oznaczało zniszczyć, obrabować, podbić. Jest to słowo nasycone przemocą i aż do końca wieku XX miało wyłącznie negatywne konotacje. Metamorfoza konsumpcji od zła do cnoty jest jednym z najważniejszych, choć najmniej zbadanych, spośród fenomenów XX w. „A równocześnie jednym z najbardziej szkodliwych” - dodaje Ewa Jakubowska-Lorenz.