Korki, brak miejsc parkingowych, smog. Auto w dużym mieście staje się wrogiem publicznym, chociaż jednocześnie wydaje się niezastąpione. Nowoczesna technologia może rozwiązać problem, który sprowadza się nie tyle do istnienia pojazdów, ile raczej do sposobu ich użytkowania

Po światowych drogach jeździ już ponad miliard aut. W samej Warszawie mamy zarejestrowanych ponad 900 pojazdów na każdy tysiąc mieszkańców. Gdyby postawić je obok siebie, zajęłyby niemal 2500 boisk piłkarskich. To więcej niż stołeczne Śródmieście!

Prawie cały czas na parkingu

Powszechne posiadanie samochodów niesie za sobą znaczące koszty dla społeczeństwa – zanieczyszczenia, korki na ulicach, potrzebne miejsca parkingowe. W całej Unii Europejskiej przeładowanie miast autami kosztuje nas ponad 100 mld euro rocznie, co stanowi 1 proc. europejskiego PKB. Należą do najcenniejszych dóbr materialnych, które posiadamy, a mimo to przez 96 proc. czasu stoją nieużywane, co wymusza wygospodarowanie dla nich dodatkowej przestrzeni. W niektórych miastach parkingi zajmują już prawie jedną trzecią powierzchni.

Problem staje się szczególnie istotny w polskich miastach, bo jak pokazuje raport ZDG TOR „Parkingi a transport zbiorowy w miastach” z września 2017 r., jesteśmy już w czołówce, jeśli chodzi o liczbę posiadanych samochodów – w ciągu ostatnich 27 lat ich liczba w Polsce zwiększyła się ponadczterokrotnie.

Jest alternatywa

Ale na ten nadmiar jest rada. Z badań dotyczących współdzielenia przejazdów i wypożyczania samochodów wynika, że te rozwiązania dają miastom wiele korzyści i mogą być pomocne w rozwiązywaniu problemów z rozrastającymi się parkingami. Aplikacje mobilne, które w prosty sposób, za jednym kliknięciem, pozwalają nam na zamówienie przejazdu, dzielenie lub wypożyczenie samochodu, już teraz są traktowane jako alternatywa dla samochodów osobistych. Według badania ORB International z sierpnia 2017 r. 31 proc. warszawiaków korzysta z aplikacji do zamawiania pojazdów.

Korzystanie z różnych opcji mobilnych zmienia sposób myślenia o organizacji życia i funkcjonowania transportu publicznego. Dane zgromadzone przez Ubera potwierdzają, że bardzo często pasażerowie używają aplikacji, aby dotrzeć do transportu publicznego. Na przykład w Londynie w godzinach porannego szczytu prawie jedna trzecia przejazdów z Uberem kończy się maksymalnie 200 metrów od metra czy stacji kolejowej w peryferyjnych dzielnicach. Użytkownicy aplikacji takich jak Uber mają większą szansę niż osoby z nich niekorzystające, do pozostawienia własnego auta w garażu i sięgnięcia po rozwiązania pozwalające na dzielenie lub wypożyczenie samochodu, by znaleźć optymalne możliwości poruszania się.

Ruch może być mniejszy

Władze wielkich miast od lat zastanawiają się, w jaki sposób zachęcić mieszkańców do tego, by zrezygnowali z indywidualnych przejazdów samochodami i zamiast tego przesiadali się do komunikacji miejskiej. Możliwości są jednak ograniczone, ponieważ transport publiczny nigdy nie dowiezie pasażerów pod same drzwi domu czy biura. Współistnienie transportu publicznego i aplikacji do współdzielenia przejazdów otwiera nowe, dotąd niewyobrażalne możliwości. Aplikacje takie jak Uber umożliwiają zmniejszenie liczby prywatnych samochodów na ulicach naszych miast.

Badania pokazują, że Europejczycy są gotowi na zmiany. Dwie trzecie z nas twierdzi, że postrzega rozwiązania takie jak Uber, w połączeniu z transportem publicznym, jako alternatywę dla własnego samochodu. Co więcej, prawie taki sam odsetek osób, które posiadają kilka samochodów, rozważyłoby ograniczenie się tylko do jednego, jeżeli w zamian mogliby w prostszy sposób podróżować za pomocą współdzielonych przejazdów oraz komunikacji miejskiej. Nowoczesne technologie mogą zatem pomóc stawić czoła największym wyzwaniom i poprawić jakość życia w miastach.















Mateusz Litewski, dyrektor ds. publicznych, Uber Polska