Patron krakowskiej huty bywa w polskiej literaturze nazywany „Edisonem metalurgii”. I choć trochę w tym przesady, to faktem jest, że Sendzimir całe życie zawodowe poświęcił udoskonalaniu procesów obróbki metali.
Urodzony w 1894 r. lwowianin nigdy nie ukończył studiów. Naukę w Politechnice Lwowskiej przerwał wybuch wojny i Sendzimir uciekł do Kijowa. Pracował w warsztacie samochodowym, ale nie zagrzał długo miejsca, bo wybuchła rewolucja październikowa – przed którą uciekł aż do Szanghaju.
Tutaj po raz pierwszy objawił się jego geniusz: Sendzimir uruchomił wytwórnię śrub, gwoździ i drutu, i szybko stanął przed koniecznością zabezpieczenia produktów przed rdzewieniem. Technika miała już na to wówczas sposób – pokrycie stali warstwą cynku (nurzało się ją w roztopionym metalu). Problem polegał na tym, że blachę trzeba było wcześniej wyczyścić za pomocą żrących kwasów i zasad, w warunkach groźnych dla człowieka. Sendzimir był przekonany, że musi być lepszy sposób, i że może nim być czyszczenie stali odpowiednią atmosferą z podwyższoną zawartością wodoru. W poszukiwaniu środków na wdrożenie swojego pomysłu udał się do USA, ale pech chciał, że trafił tam tuż po Wielkim Krachu.
Zobacz, kto jeszcze znalazł się na naszej liście:
Nikt nie chciał wyłożyć pieniędzy. Wrócił więc do Polski i to tu w 1933 r., w Kostuchnie pod Katowicami, powstała pierwsza cynkownia blach jego pomysłu. Linia produkcyjna cieszyła się tak dużym zainteresowaniem, że wkrótce znalazł chętnych na swój wynalazek w Europie i za Atlantykiem. Proces cynkowania blach jego autorstwa – z oczyszczaniem w atmosferze wodorowej, a następnie nurzaniem w roztopionym cynku – do dzisiaj nazywa się „procesem Sendzimira”.