Oszuści, którzy wyłudzają od użytkowników serwisów ogłoszeniowych dane kart płatniczych, są członkami doskonale zorganizowanych grup.

„Witam, czy to nadal aktualne” – brzmiała pierwsza wiadomość od oszusta, jaką otrzymała parę miesięcy temu jedna z naszych czytelniczek. Dziewczyna nie wiedziała jeszcze, że za parę godzin zubożeje o paręset złotych. Oszustowi udało się jednak wyciągnąć od niej dane karty płatniczej – numer, kod CVV, datę ważności, a nawet saldo na koncie.
To scenariusz, który powtórzył się w przypadku tysięcy użytkowników portali ogłoszeniowych w Polsce i kilkunastu innych krajach (m.in. OLX). Opisaliśmy go wczoraj na łamach DGP. I chociaż wiadomości na komunikatorze internetowym to najbardziej widoczny aspekt ich działalności, to za nią kryje się jeszcze cały „backoffice” – wsparcie, które pozwala oszustom oszukiwać jeszcze efektywniej. Wyłudzacze danych nie pracują bowiem w pojedynkę, ale w ramach doskonale zorganizowanych grup.
Wszystkie działają na podobnych zasadach. Na ich czele stoi nazywany „administratorem” założyciel. Na samym dole hierarchii znajdują się „workerzy” – to osoby, które zagadują wystawiających przedmioty do zbycia na portalach ogłoszeniowych. W zależności od rozmiaru organizacji workerów może być od kilkudziesięciu do nawet kilkuset.
Co ciekawe, workerzy najczęściej nawet nie mówią po polsku. Dlatego do rozmów ze sprzedającymi wykorzystują gotowe szablony przygotowywane przez tłumaczy. Każdy worker po rozpoczęciu pracy musi się też zapoznać ze specyfiką kraju, którego obywateli będzie oszukiwał, opisaną w specjalnym poradniku. Znajdują się tam m.in. informacje o tym, że w Polsce nie wykorzystuje się w codziennej komunikacji drugiego imienia (ważna uwaga z punktu widzenia osoby pochodzącej ze Wschodu), czy jak wygląda format podawania adresu.
Lektura takiego poradnika ma umożliwić uniknięcie wpadek, które mogłyby wystraszyć oszukiwanych klientów (zwanych „mamutami”). Niektóre grupy korzystają nawet z wersji komunikatorów z wbudowanymi tłumaczami, aby na bieżąco być w stanie orientować się w nietypowych pytaniach (w razie gdyby ktoś miał wątpliwości, dlaczego miałby udostępniać dane karty).
W strukturze zatrudnieni są także „księgowi”. Odpowiadają za finansowe aspekty działalności, jak np. upłynnianie przejętych środków. Do tego dochodzi wsparcie techniczne, które jest odpowiedzialne na przykład za programowanie botów (programów komputerowych) przeczesujących portale w poszukiwaniu ofert z podanym numerem komórkowym (do takiej osoby można zagadać za pomocą komunikatora WhatsApp) czy zapewnienie tymczasowych numerów telefonów.
Proceder stał się na tyle powszechny, że pracę w takiej organizacji można znaleźć na forach internetowych (oczywiście białoruskich czy ukraińskich). Konkurencja o pracowników jest tak duża, że workerzy mogą liczyć na spory procent od ukradzionych środków (rzędu nawet 70–80 proc.). Co więcej, niedobór rąk do pracy sprawił, że administratorzy takich grup zaczęli nawet nadawać ogłoszeniom atrakcyjną formę graficzną, żeby wyróżniały się spośród innych ofert.
Swoje wymagania mają też workerzy. Kluczowe przy wyborze pracodawcy są dla nich kwestie organizacyjne: czy będą mieć zapewnione wsparcie (i w jakiej postaci), kto poniesie odpowiedzialność, kiedy „transakcja” (czyli przelew środków z konta mamuta) w ostatniej chwili nie wypali. Workerzy na forach na bieżąco wymieniają się informacjami o poszczególnych grupach. Jeśli któraś z nich zbierze zbyt dużo negatywnych opinii, ci nie zdecydują się na współpracę.
Grupy te są zorganizowane jak doskonale działające przedsiębiorstwa. Administracja codziennie czuwa nad poziomem środków, jaki uda się zdobyć workerom. Niektóre grupy prowadzą nawet klasyfikację, aby każdy wiedział, jak jego wysiłki wypadają na tle innych. Najlepsi mogą liczyć na publiczne gratulacje, a nawet premie. Maruderzy – na ostrzejsze słowa (w jednej z grup najczęściej padają z ust jegomościa skrytego za białą kominiarką).
Administracja często również mobilizuje „zespół” do większego wysiłku wówczas, gdy dostrzeże zwiększoną aktywność konkurencyjnej grupy. Sukces często jest oznajmiany za pomocą specjalnie stworzonej na taką okazję grafiki, mającej cechy środowiskowego humoru danej grupy. Na przykład, jeśli jedna z grup wykorzystuje w swojej „komunikacji wizualnej” teletubisie, to sukces może być oznajmiony za pomocą obrazka, na którym teletubiś stoi w deszczu lecących z nieba pieniędzy.
Konkurencja między grupami jest na tyle silna, że często starają się podbierać sobie workerów. Z tego względu administracja dba również o to, aby wyedukować – jak na ironię – swoich pracowników z podstaw bezpieczeństwa internetowego, w tym na zwracanie uwagi na pełne adresy e-mailowe czy ksywki, aby uniknęli sytuacji, gdy ktoś podszywa się pod prawdziwych administratorów.