Poznając historię dwudziestolecia międzywojennego, uczyłam się w szkole w pocie czoła, że pierwsze wybory po 1918 r. były pięcioprzymiotnikowe: tajne, bezpośrednie, równe, powszechne i proporcjonalne. Nie pomyślałam wówczas, że wybory tajne, bezpośrednie, równe, powszechne i większościowe… także byłyby pięcioprzymiotnikowe.
Może na tle swojego pokolenia byłam wyjątkowo tępa, ale możliwe jest również, że w słowach tkwi magia: kto nauczony, że już w 1918 r. wybory były proporcjonalne, poświęci się zrozumieniu różnicy między regułą d’Hondta a jednomandatowymi okręgami wyborczymi w 2018? W toku dyskusji nad konstytucją, konstytucjonalnością i referendami warto zastanowić się nad sensem tego intersubiektywnego bytu. Z perspektywy danych, oczywiście.
Dlaczego bytu intersubiektywnego? Bo podobnie jak pieniądz, wartość spółek giełdowych czy magiczna pięcio przymiotnikowość wyborów, konstytucja istnieje tylko dlatego, że panuje co do tego konsensus. Socjologowie często dzielą instytucje na formalne (czyli takie, które istnieją przynajmniej na papierze) i nieformalne (czyli takie, które istnieją nawet wtedy, gdy nigdzie ich nie spisano). Z perspektywy zdroworozsądkowego ekonomisty takie rozróżnienie jest jednak jałowe, bo jeśli coś istnieje tylko na papierze, to nie ma sobie co tym głowy zawracać, a jeśli istnieje w ludzkich głowach, to jakie ma znaczenie, czy, w jakim języku i na jakim papierze zostało spisane. Pomijając jednak spory pomiędzy dziedzinami, konstytucja to forma superinstytucji: tworzy zestaw ram, poza które nie wolno wykraczać w zachowaniach, w umowach pomiędzy obywatelami czy firmami podmiotami ani w pozostałym ustawodawstwie. Wybór tych ram jest zadaniem nietrywialnym tak w przesłankach, jak i skutkach. Nic dziwnego, że w 1986 r. James Buchanan, twórca ekonomii konstytucyjnej, otrzymał za tę pracę nagrodę Banku Centralnego Szwecji, zwaną potocznie ekonomicznym Noblem.
W ujęciu ekonomii konstytucyjnej przyjęty zestaw ram jest pochodną optymalizacji pomiędzy użytecznością z niepodlegania żadnym ramom i użytecznością z funkcjonowania w danych ramach. W ciągu dekady po rozpadzie Układu Warszawskiego niemal wszystkie z 30 krajów Europy Środkowej i Wschodniej stworzyły nowe konstytucje, a że w każdym kraju pisał ją kto inny, inna była historia przed transformacją i inne polityki realizowano od początku transformacji, jest to ciekawy materiał badawczy.
Tego typu analizę przeprowadziła Katarzyna Metelska-Szaniawska (Uniwersytet Warszawski), rozbijając nowo stworzone konstytucje na części składowe. Po pierwsze, nie ma dominanty co do tego, jaki system przyjęło dane państwo: parlamentarny, prezydencki, mieszankę czy autorytaryzm (choć zaiste ta ostatnia opcja jest w sensie ilościowym najrzadsza). Po drugie, wszystkie te konstytucje różnią się także wachlarzem oferowanych praw obywatelskich: od definicji wąskiej (jedynie prawa związane z wolnością i fundamentami demokracji) do bardzo szerokiej (uwzględniającej m.in. uprawnienia do świadczeń, opieki zdrowotnej czy szczególne transfery dla niektórych grup). W tej kategorii Polska przoduje, zapisując w konstytucji wyjątkowo szeroki wachlarz praw socjalnych, np. „zwalczanie chorób epidemicznych i zapobiegania negatywnym dla zdrowia skutkom degradacji środowiska” (art. 68) oraz „prawo do bezpiecznych i higienicznych warunków pracy” (art. 66). Po trzecie, nie ma jednego wzorca egzekwowania praw i obowiązków: w niektórych krajach władza sądownicza jest silniej związana z organami wykonawczymi, a w innych z własnym samorządem, choć o ile trybunał konstytucyjny istnieje, powoływany jest w praktyce zawsze przy udziale parlamentu. W niektórych krajach nawet nie ma jednej konstytucji, tylko kilka różnych dokumentów. Konstytucje całej grupy krajów wokół Polski, powstające w podobnym czasie, miały od ok. 5 tys. (Łotwa) do ok. 19 tys. słów (Polska, Serbia i Ukraina) i spożytkowano te słowa na różne sposoby.
Z tej zaskakującej różnorodności wyłania się seria bardzo ciekawych wniosków. Okazuje się, że kraje o szerszych gwarancjach praw obywatelskich znacznie szybciej reformowały gospodarki w okresie transformacji. Nie chodzi przy tym o porównanie np. demokratycznej Estonii do autokratycznego Azerbejdżanu, lecz o bezpośrednią relację średnio we wszystkich 30 krajach: zwiększanie zakresu praw obywatelskich wiązało się z przyspieszeniem procesów transformacyjnych. Tymczasem koncentrowanie władzy państwa nad obywatelami wiązało się ze spowolnieniem procesów transformacyjnych. Wreszcie: postęp transformacji był tym szybszy, im sprawniej funkcjonował trybunał konstytucyjny, tj. im bardziej zapisy konstytucji były w praktyce egzekwowane. Dobrze czy źle? Kraje szybciej się transformujące szybciej wyszły z zapaści gospodarczej po 1989 r. i osiągnęły wyższy poziom bogactwa. Także wzrost nierówności w tych krajach był niższy niż w gospodarkach o wolniejszym tempie transformacji i niższym wzroście gospodarczym.
Dopiero obszarem badań jest, jak konkretne zapisy w konstytucjach przekładają się na potencjał rozwojowy krajów. Każdy zainteresowany może zajrzeć na stronę Comparative Constitutions Project i obejrzeć strukturę, prawa i obowiązki zawarte w poszczególnych konstytucjach świata. Można także analizować lukę pomiędzy zapisami konstytucji i jej faktycznym funkcjonowaniem (co prawnicy nazywają rozbieżnością pomiędzy de iure i de facto). Luka ta jest zaskakująco zmienna w czasie. Co ważniejsze, im większa luka, tym wolniejsze tempo transformacji ustrojowej gospodarki. Naturalnie, luka sama w sobie spowolnienia transformacji nie powoduje: te same procesy, które stały za zwiększaniem luki, stoją za spowolnieniem modernizacji gospodarki.
Jaki morał z tej historii o konstytucji w liczbach? Wchodząc wielokrotnie w interakcje z innymi ludźmi i podmiotami, wykształcamy w sobie nawzajem oczekiwania co do tego, czego druga strona chce i jak to wpłynie na naszą sytuację. Kierując się tymi oczekiwaniami, dokonujemy wyborów, jak postąpić, a seria powtarzalnych, wzajemnie optymalnych wyborów utrwala się w instytucjach. To oczekiwania definiują, jakie zachowania w ogóle rozpatrujemy. Artykuł 69 naszej obecnej konstytucji stwierdza: „[O]sobom niepełnosprawnym władze publiczne udzielają, zgodnie z ustawą, pomocy w zabezpieczaniu egzystencji, przysposobieniu do pracy oraz komunikacji społecznej”. Artykuł 73 stwierdza: „[W]ładze publiczne prowadzą politykę zapewniającą bezpieczeństwo ekologiczne współczesnemu i przyszłym pokoleniom”. Może zamiast zastanawiać się, co jeszcze do Konstytucji RP wpisać, warto zająć się tym, żeby słowa już tam wpisane faktycznie kształtowały nasze oczekiwania i działania?