Umowa na wynagrodzenie ryczałtowe nie oznacza, że firma budowlana musi wziąć na swoje barki niezbędne prace, których nie ujęto w specyfikacji. Przedsiębiorcy należą się za nie dodatkowe pieniądze.
Najwięcej wydajemy na roboty budowlane / DGP
W publicznych przetargach zamawiający często narzucają ryczałtowe rozliczenie za roboty budowlane. Przy sztywnych budżetach to dla nich najwygodniejsze rozwiązanie, bo z góry wiadomo, ile zapłacą. To założenie jest słuszne, ale z jednym ważnym zastrzeżeniem. Specyfikacja istotnych warunków zamówienia musi uwzględniać wszystkie elementy niezbędne do realizacji przedsięwzięcia. Za prace dodatkowe, których wykonawca nie mógł przewidzieć, składając ofertę, należy się bowiem dodatkowe wynagrodzenie. Potwierdza to wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie, którego uzasadnienie niedawno opublikowano.

Zbyt słaby strop

Sąd rozstrzygał spór dotyczący remontu jednego z pięter budynku urzędu. W jego zakres wchodziło również odnowienie sali konferencyjnej wraz z montażem przesuwnych ścianek działowych, które miały zostać podwieszone do stropu. Zgodnie ze specyfikacją miało to polegać wyłącznie na montażu prowadnic i podczepieniu do nich ścianek. W czasie prac okazało się jednak, że wbrew projektowi strop nie ma odpowiednich umocnień. Mówiąc wprost – nie można na nim zamontować prowadnic do ścianek, gdyż groziłoby to jego oberwaniem. Konieczne stało się przygotowanie dodatkowej konstrukcji stalowej, która utrzymałaby taki ciężar.
Wykonawca był w kropce. Kilkakrotnie informował zamawiającego o konieczności wykonania dodatkowych prac i zawarcia aneksu do umowy. Bez odzewu. Zwrócił się więc wprost do projektanta, który przygotowywał specyfikację remontową. Przedstawił mu wyniki odwiertów, które wskazywały jednoznacznie na potrzebę wzmocnienia stropu. Ten przyznał mu rację i potwierdził, że montaż prowadnic bezpośrednio do stropu nie jest możliwy. Mimo tego zamawiający nie zgodził się na aneks.
Wykonawca zdecydował się ostatecznie wzmocnić strop i na dodatkowej konstrukcji zamontować przesuwne ścianki. Wiązało się to nie tylko z demontażem już zainstalowanych elementów, ale również z koniecznością znalezienia innego dostawcy (wskazany w specyfikacji producent ścianek przestał już je oferować). Wszystko to razem oznaczało opóźnienia.
Na koniec przedsiębiorca przedstawił fakturę za dodatkowe prace. Zamawiający odmówił zapłaty – jego zdaniem wynagrodzenie ryczałtowe oznaczało, że cena jest ostateczna. Co więcej, urząd naliczył 50 tys. zł kar umownych za opóźnienia.
Sprawa skończyła się w sądzie. Obydwie instancje w przeważającej części uwzględniły roszczenia przedsiębiorcy. Obniżyły też wysokość kary. Uznały bowiem, że w znacznej mierze opóźnienia nie wynikały z przyczyn leżących po stronie wykonawcy.

Wadliwy projekt

Sądy obydwu instancji nie miały wątpliwości, że za dodatkowe prace należało się ekstra wynagrodzenie.
„Wynagrodzenie ryczałtowe – stosownie do uregulowań art. 628–632 k.c. – jest określone z góry, zaś wykonawca pozbawiony zostaje możliwości żądania podwyższenia wynagrodzenia, chociażby w czasie zawarcia umowy nie można było przewidzieć rozmiaru lub kosztów prac. Ma to jednak zastosowanie wyłącznie do robót objętych umową stron, w zakresie których rozpatrywane mogą być jedynie przesłanki określone w art. 632 k.c. Odmienna jest sytuacja w przypadku wykonania przez wykonawcę robót dodatkowych, których potrzeba wynikła na skutek wad dokumentacji projektowej, bowiem nie może ona być uznana za zmianę stosunków, o której mowa w art. 632 par. 2 k.c. Artykuł 632 par. 2 k.c. nie znajduje zastosowania w stosunku do robót dodatkowych nie objętych zakresem umowy” – podkreślono w uzasadnieniu wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 16 października 2019 r. (sygn. akt I ACa 520/18).
Podstawą do zasądzenia dodatkowego wynagrodzenia był art. 405 k.c. mówiący o bezpodstawnym wzbogaceniu. W obydwu wyrokach uwzględniono, że umowa dotyczyła zamówienia publicznego. A zgodnie z art. 29 ustawy – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1843 ze zm.) zamawiający ma obowiązek prawidłowego i pełnego opisu przedmiotu zamówienia. Zarówno opinia biegłego, jak i zeznania świadków potwierdziły zaś jednoznacznie, że dokumentacja projektowa była wadliwa, co spowodowało, że rzeczywisty zakres prac koniecznych do wykonania był szerszy.
– Wyrok wpisuje się w coraz szerzej reprezentowane w orzecznictwie racjonalne podejście do zakresu robót budowlanych, które wykonawca ma obowiązek zrealizować w ramach ryczałtu. Pozytywnie oceniam ogólny wniosek sądu, że ten model rozliczenia nie stanowi furtki do przerzucenia przez zamawiającego na wykonawcę odpowiedzialności za wady dokumentacji. Mam nadzieję, że takie rozstrzygnięcia skłonią zamawiających do refleksji nad tym, że umieszczenie w umowie klauzuli ustanawiającej rozliczenie ryczałtowe nie jest jednoznaczne z wpisaniem do niej zwrotu „umywam ręce od wszelkich problemów i nie dopłacę ani grosza” – komentuje Łukasz Mróz, radca prawny specjalizujący się w doradzaniu firmom budowlanym.
Podstawą do zasądzenia dodatkowego wynagrodzenia był art. 405 k.c. mówiący o bezpodstawnym wzbogaceniu