Bezpieczne interesy? Lepiej je robić z Polakami niż ze Szwedami. A najlepiej z Duńczykami.
Moralność płatniczą w Europie / Dziennik Gazeta Prawna



To wnioski z najnowszego raportu międzynarodowej firmy windykacyjnej Intrum Justitia „European Payment Report 2017”. Na podstawie ankiet zebranych od ponad 10 tys. przedsiębiorstw w całej Europie eksperci opracowali indeks ryzyka płatności, który uwzględnia m.in. porównanie dopuszczalnych terminów rozliczeń dla klientów firmy z faktycznym czasem płatności, liczbę zaległych faktur w strukturze należności i konsekwencje tych zaległości dla funkcjonowania przedsiębiorstwa.
Północ szybko płaci
Dla Polski wartość indeksu przewyższa europejską średnią i wynosi 0,11 pkt (skala od -2 do +2). Płatności są względnie stabilne, a ryzyko nierozliczenia transakcji niskie. Daje nam to 10. miejsce na 29 sklasyfikowanych krajów.
Z raportu wynika, że najlepiej z rozliczaniem należności radzą sobie kraje północnej Europy. Na pierwszym miejscu jest Dania, na drugim Litwa (która przez Intrum Justitia jest klasyfikowana jako państwo Europy Północnej). Indeks na plusie ma też Finlandia, Łotwa i Szwecja. Państwa Północy najmniej dotkliwie odczuwają konsekwencje opóźnień w rozliczaniu transakcji, na tle europejskiej średniej. O ile 33 proc. firm europejskich twierdzi, że opóźnione płatności uniemożliwiają im rozwój, o tyle w krajach nordyckich odsetek ten wynosi 18 proc. Firmy z Północy rzadko tracą swoje należności bezpowrotnie. Udział złych długów wyrażony jako procent obrotów to ok. 0,9 proc. Mniej niż połowa średniej dla Europy, która wynosi 2,1 proc.
Południe się ociąga
Europejskie południe jest na drugim biegunie ryzyka. Portugalia, Grecja i Włochy zamykają listę krajów o najgorszych odczytach indeksu. Przedsiębiorcy stamtąd częściej twierdzą, że opóźnione płatności mają dla nich wielkie konsekwencje. Jednym z głównych problemów jest zmniejszona płynność – 63 proc. respondentów z Południa wymienia ją jako najważniejszą lub ważną konsekwencję braku płatności (europejska średnia to 42 proc.) A 45 proc. twierdzi, że brak zapłaty od kontrahenta stanowi zagrożenie dla ich trwania w porównaniu z 27 proc. dla reszty Europy.
Wśród krajów Południa są rynki, na których udział złych długów w odniesieniu do przychodów jest jednym z największych. W Grecji to aż 3,9 proc. Ale europejski rekord należy do Bułgarii – 4,1 proc. Cała Europa Wschodnia ma z tym problem, bo średni udział utraconych należności w obrotach to 2,6 proc. w porównaniu z 2,1 proc. średniej europejskiej. Pod tym względem Polska pozytywnie wyróżnia się na tle regionu: odsetek należności straconych wynosi 2,4 proc. przychodów.
U sąsiadów krócej czekają na przelew
Z raportu Intrum Justitia wynika też, że ponad połowa polskich przedsiębiorców została poproszona o zaakceptowanie wydłużonych terminów płatności. To i tak niewiele na tle Europy, w której aż 61 proc. firm dostało takie propozycje – zgodziło się 46 proc. W Polsce „tak” odpowiedziało 35 proc. Jednocześnie polski trend jest podobny do europejskiego: najwięcej takich próśb składają firmy małe i średnie. Ale to nie one są źródłem problemu, to raczej reakcja łańcuchowa. Mali i średni przedsiębiorcy sami są zmuszani do akceptowania dłuższych terminów przez swoich dużych odbiorców, więc przenoszą podobne prośby na innych swoich kontrahentów.
Z drugiej strony polskie firmy są skłonne oferować stosunkowo długie terminy płatności na tle krajów sąsiednich. W obrocie między przedsiębiorstwami średni oferowany termin to 26 dni (o 2 dni dłużej niż przed rokiem).
W Niemczech to 21 dni, na Słowacji – 18, na Litwie – 23. Porównywalne terminy mają Węgrzy i Czesi (27 dni) i podobne problemy z uzyskaniem zapłaty: kontrahent czeski płaci po 32 dniach. W Polsce to 33 dni i najgorszy wynik w porównaniu z sąsiadami. Najkrócej na pieniądze czekają Niemcy – 19 dni.
Rozliczanie należności idzie najlepiej w krajach Europy Północnej