Nadawany przez TVP kanał dla Białorusi ma wprawdzie obiecane finansowanie z budżetu, ale nowy rok zaczął bez umowy z MSZ.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych zdaje się nie przyjmować do wiadomości poprawki do budżetu państwa przewidującej przeznaczenie w tym roku 20 mln zł na Telewizję Biełsat. Pytane o plany wobec tej stacji poinformowało nas w końcu ub.r., że porozumienie o jej tworzeniu wspólnie z Telewizją Polską wygasa 31 grudnia 2017 r. Także na początku tego roku nie otrzymaliśmy z MSZ wiadomości o nowej umowie dotyczącej Biełsatu. Żadnych informacji na ten temat nie ma też kierownictwo stacji.
Nadawcą kanału emitującego program dla Białorusi jest telewizja publiczna. Od powstania Biełsatu w 2007 r. robiła to jednak w porozumieniu z resortem spraw zagranicznych. Przez 10 lat z rządowego budżetu na politykę rozwojową Biełsat dostał blisko 186 mln zł. Działalność kanału finansowała też TVP, ale zazwyczaj gros wydatków pokrywało ministerstwo. W ub.r. proporcje się odwróciły: MSZ przeznaczył na kanał 5,7 mln zł, a TVP 21,7 mln zł. Według ministerstwa miał to być ostatni rok wspierania stacji z budżetu, ale szefowa Biełsatu Agnieszka Romaszewska-Guzy przekonała prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i pieniądze dla stacji znalazły się w poprawce budżetowej. Tyle że bez umowy z MSZ telewizja ich nie dostanie. W TVP mówi się nieoficjalnie, że sprawa wyjaśni się po rekonstrukcji rządu – minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski jest jednym z typowanych do odejścia.
Biełsat potrzebuje też współpracy z MSZ, żeby skorzystać ze wsparcia rządu brytyjskiego. Ma on przeznaczyć 5 mln funtów na polsko-brytyjską walkę z rosyjską dezinformacją i jednym z beneficjentów będzie właśnie ten kanał. Telewizja uruchomiła już rosyjską redakcję, ma korespondentów w Rosji i na Ukrainie, a ich materiały pokazuje w programie informacyjnym „Wot tak”. Jest on emitowany po rosyjsku i adresowany do wszystkich mieszkańców byłego ZSRR. W lutym pojawią się w nim łączenia na żywo z Londynem, skąd dziennikarze BBC przedstawią wiadomości ze świata. Bez ministerstwa Biełsat nie skorzysta z brytyjskiego finansowania.
Kanał dla Białorusi ma też problemy lokalowe. Pracownicy stacji w Warszawie są rozrzuceni na kilku piętrach zajmowanego przez TVP budynku przy placu Powstańców, gdzie nadawca ma też studio telewizyjne – ciasne i wyposażone w przestarzały sprzęt. Kierownictwo urzęduje zaś w głównej siedzibie nadawcy na Woronicza, w budynku B. – Tam chcielibyśmy przenieść z placu część redaktorów – informuje Romaszewska-Guzy. Natomiast w sąsiednim budynku G Biełsat upatrzył sobie nieużywane powierzchnie i zaplanował ich adaptację, żeby stworzyć nowe studio, dwa newsroomy (drugi dla redakcji internetowej) i montażownie. Do wyremontowanych pomieszczeń kanał mógłby się przeprowadzić w 2019 r. Na ich przygotowanie i wyposażenie w nowy sprzęt potrzebuje jednak w tym roku 9–10 mln zł. W planie inwestycyjnym TVP takiej pozycji dotychczas nie ujęto.
Prezes TVP Jacek Kurski zapewnia, że zamierza rozwiązać lokalowe kłopoty Biełsatu.– W grę wchodzi miejsce po redakcji portalu TVP.info, który przeniesie się na Woronicza, albo sugerowana przez Biełsat adaptacja studia w budynku G. Trwają prace zmierzające do wyboru odpowiedniego wariantu – stwierdza Kurski. Przeciwko pozostaniu na placu Powstańców przemawia m.in. to, że dzierżawa tej nieruchomości kończy się za pięć lat i wtedy trzeba będzie zainwestować w budowę kolejnego studia.
Decyzję w tej sprawie zarząd TVP musi podjąć najpóźniej do poniedziałku 15 stycznia, bo wtedy rada nadzorcza ma zatwierdzać cały plan inwestycji Telewizji Polskiej w tym roku. Obejmuje on m.in. postawienie przy Woronicza nowej siedziby programów informacyjnych, tzw. budynku A bis, który miałby być oddany do użytku za ok. 4 lata.