W związku z celem neutralności klimatycznej do 2050 r. MAE przewiduje spadek zapotrzebowania na paliwa kopalne. Polska spółka zakłada rosnący popyt na gaz w kraju aż do 2040 r.

Międzynarodowa Agencja Energii (MAE) w swoim scenariuszu neutralności klimatycznej do 2050 r.(Net Zero by 2050. A Roadmap for the Global Energy Sector) przewiduje spadek popytu na ropę i gaz, co - jej zdaniem - oznacza brak zapotrzebowania na dalsze poszukiwania nowych złóż, ponad te już zatwierdzone do zagospodarowania. Polska spółka poszukuje węglowodorów i nabywa koncesje nie tylko w Norwegii, ale też w tak odległych zakątkach świata jak Zjednoczone Emiraty Arabskie czy Pakistan. W związku z tym zapytaliśmy PGNiG, jak długo ma zamiar jeszcze kontynuować działalność poszukiwawczo-wydobywczą, a kiedy przewiduje z niej wychodzić.
„W naszej ocenie, gaz ziemny będzie nadal potrzebny na drodze do neutralności klimatycznej. Zwłaszcza w Polsce może on odegrać bardzo istotną rolę i umożliwić szybką dekarbonizację gospodarki, w szczególności energetyki” – odpisała DGP spółka. Jest to, jej zdaniem, zgodne z założeniami Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku. Zakłada się tam, że zapotrzebowanie polskiej gospodarki na gaz wzrośnie do 21-23 mld m. sześc. w latach 2035-2040. PGNiG wskazuje też na prognozę Gaz-Systemu, w której zapotrzebowanie szacowane jest nawet na ponad 34 mld m. sześc. w latach 2035-2040.
PGNiG zamierza zatem nadal prowadzić wydobycie, ponieważ gaz wciąż będzie potrzebny, choć zastrzega, że realizuje projekty, które mają ograniczyć emisyjność. „Mamy również świadomość zmian zachodzących w gospodarce i widzimy potrzebę transformacji swojego biznesu. Stąd nasze prace nad rozwojem przesyłu i magazynowania wodoru oraz nad rozwojem rynku biometanu. Ich efektem będzie stopniowe zwiększanie udziału gazów odnawialnych i zeroemisyjnych w całkowitym wolumenie paliw gazowych wykorzystywanych w Polsce, co prowadzić będzie do ograniczenia zapotrzebowania na gaz ziemny- czytamy.
W czwartek PGNiG podała wyniki finansowe za I kwartał 2021 r. – spółka osiągnęła prawie 14,6 mld zł przychodów, (6-proc. wzrost wobec 2020 r.), blisko 3,4 mld zł zysku EBITDA (63-proc. wzrost rok do roku) oraz 1,75 mld zł zysku netto. Dzięki odbiciu cen węglowodorów po pandemicznym dołku (średnia cena na tzw. rynku dnia następnego na TGE wzrosła w pierwszym kwartale o 79 proc. rok do roku), PGNiG odnotował 41-proc.nwzrost przychodów w segmencie poszukiwania i wydobycie (wyniosły one 1,79 mld), a wynik EBITDA był w tym obszarze wyższy aż 18-krotnie niż rok wcześniej i sięgnął 1,35 mld zł. Wydobycie gazu wyniosło 1,24 mld m sześc. wobec 1,16 mld m sześc., a wzrost dotyczył zwłaszcza Norweskiego Szelfu Kontynentalnego.
„Gwałtowny spadek zapotrzebowania na ropę naftową i gaz ziemny w scenariuszu NZE oznacza, że nie ma potrzeby prowadzenia poszukiwań paliw kopalnych i nie są potrzebne nowe złoża ropy naftowej i gazu ziemnego poza tymi, które zostały już zatwierdzone do zagospodarowania” – czytamy tymczasem w raporcie MAE. Ponadto, jeśli UE będzie realizować ambitne postulaty klimatyczne, pozwolenie na emisję CO2 może kosztować nawet 150 euro w 2030 r. - wówczas nie tylko węgiel będzie całkowicie nieopłacalny, ale możliwe, że znacznie spadnie też opłacalność gazu.
PGNiG podkreśla jednak, że nawet w dokumencie MAE, gaz ziemny nadal będzie obecny w miksie w 2050 roku, choć globalny popyt na niego ma wtedy stanowić niecałą połowę obecnego. Komisja Europejska przewiduje, że do 2050 r. udział gazu ziemnego w paliwach gazowych zmniejszy się w UE do 20 proc., a większość pozostałych 80 proc. paliw gazowych powinno pochodzić ze źródeł odnawialnych. „Oczywiście, w tej perspektywie czasowej będziemy musieli wykorzystywać gaz ziemny w sposób neutralny klimatycznie, co oznacza konieczność zagospodarowania emisji CO2, czy to przy wykorzystaniu bezpośrednim, czy to przy konwersji na wodór” – dodaje spółka. Przy czym trzeba zauważyć, że na obecnym etapie technologia wyłapywania i składowania CO2 (CCS) nie jest opłacalna.