Przystąpienie państwa członkowskiego do strefy euro jest zawsze decyzją o charakterze ustrojowym i politycznym – powiedział PAP prof. Witold Modzelewski. „Nie ma takich metod pomiaru, które by wskazały wyższość bądź niższość stanu, w którym jesteśmy obecnie” - dodał.



"Przystąpienie państwa członkowskiego do strefy euro jest zawsze decyzją o charakterze ustrojowym i politycznym" - powiedział profesor. "Przede wszystkim z tego powodu, że ustrój pieniężny danego kraju stanowi podstawową wartość konstytucyjną, a uprawnienia Banku Centralnego w dziedzinie emisji są uregulowane ustawą zasadniczą" - tłumaczył.

Jednocześnie zaznaczył, że "jeżeli chcielibyśmy zmienić pozycję prawną Banku Centralnego i przenieść uprawnienia emisyjne na podmiot ponadnarodowy, jakim jest Europejski Bank Centralny musielibyśmy zacząć od zmiany konstytucji".

Tymczasem - jak mówił ekspert - "wiemy, że jesteśmy w dość niełatwym sporze co do tego aktu; część opozycji broni konstytucji, z drugiej strony podjęliśmy debatę o zmianie ustawy zasadniczej; być może w tym trybie również powinniśmy zdecydować o tym, czy należy zrezygnować z suwerenności w dziedzinie emisyjnej i zgodzić się na rozpoczęcie procesu wchodzenia do strefy euro".

Zdaniem Modzelewskiego: "problem jest taki, że nie bardzo wiemy, który model pieniężny Unii Europejskiej jest korzystniejszy". Podkreślił także, że "nie ma takich metod pomiaru, które by wskazały wyższość bądź niższość stanu, w którym jesteśmy obecnie”.

Przypomniał, że dla państw starej Unii model jednej waluty był stworzony z przyczyn ustrojowo-politycznych.

"Geneza była dość prosta: bardzo silna, dokonująca swojej aprecjacji marka zjednoczonych Niemiec zagrażała stabilności walut państw starej Europy. I nawet dokonano pewnego historycznego kompromisu polegającego na tym, że zgoda Niemiec na ich zjednoczenie wiązała się z tym, że jednocześnie Niemcy rezygnują z suwerenności pieniężnej, czyli poddają się w jakimś sensie +szantażowi+ mniejszych państw" - tłumaczył. Jak dodał: "kiedy mamy do czynienia z jedną walutą w systemach wielopaństwowych (...), to zawsze te duże państwa są pewnymi zakładnikami małych, ponieważ ta sama waluta i te same warunki obowiązują zarówno w silnym, jak i słabym ekonomicznie państwie".

W ocenie Modzelewskiego, to oznacza, że osłabiono tym samym pozycję ekonomiczną Niemiec w strukturach europejskich, przy czym - jak podkreślił: "to są stare, ważne, ale dla nas już całkowicie nieaktualne problemy".

"Do innej strefy euro mieliśmy wchodzić wtedy, kiedy podpisywaliśmy traktat akcesyjny, inna strefa euro jest dzisiaj i jeszcze inna będzie wtedy, kiedy ewentualnie rozpoczniemy proces przystępowania do tej strefy" - powiedział prof. Witold Modzelewski.

Jego zdaniem, demagogią jest mówienie, że jeżeli nie będziemy w strefie euro, to znajdziemy w sferze wpływów rosyjskich.

"Nie ma tak pojętej alternatywy, zwłaszcza w państwach Unii Europejskiej, które budują tzw. drugą alternatywę". Jak tłumaczył: "my to np. nazywamy Trójmorzem, inne państwa innego regionu nazywają to Związkiem Nordyckim, czy np. związkiem państw Beneluksu, które w dalszym ciągu zachowują wiele starych historycznych związków w ramach tej samej organizacji".

Modzelewski zaznaczył, że "to są te prawdziwe alternatywy, które są przed nami".