Menedżer nie musi składać wniosku upadłościowego, gdy jest jeden wierzyciel.
DGP
Stwierdził tak Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu. Sprawa dotyczyła odpowiedzialności z art. 116 par. 1 ordynacji podatkowej.
Generalna zasada prawa upadłościowego, wyrażona w art. 21 ustawy (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 498 ze zm.), jest taka: dłużnik musi złożyć wniosek o ogłoszenie upadłości w ciągu 30 dni od chwili wystąpienia niewypłacalności. Obowiązek ten spoczywa na osobach zarządzających firmą (przede wszystkim chodzi o członków zarządu). Jeśli tego nie zrobią w terminie, mogą odpowiadać prywatnym majątkiem za szkody wierzycieli oraz zobowiązania podatkowe. Przykładem jest tu wspomniany art. 116 par. 1 ordynacji. Zgodnie z nim za zaległości podatkowe spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, spółki z ograniczoną odpowiedzialnością w organizacji, spółki akcyjnej lub spółki akcyjnej w organizacji odpowiadają solidarnie całym swoim majątkiem członkowie jej zarządu, jeżeli egzekucja z majątku spółki okazała się w całości lub w części bezskuteczna, a członek zarządu nie wykazał, że:
  • we właściwym czasie zgłoszono wniosek o ogłoszenie upadłości lub wszczęto postępowanie zapobiegające ogłoszeniu upadłości (postępowanie układowe), albo
  • niezgłoszenie wniosku o ogłoszenie upadłości lub niewszczęcie postępowania zapobiegającego ogłoszeniu upadłości (postępowania układowego) nastąpiło bez jego winy.

Jeden wierzyciel

Taka właśnie sytuacja – zdaniem organów podatkowych – była w sprawie, która legła u podstaw wydanego wyroku. Chodziło o ponad dwa miliony złotych nieuiszczonego podatku. Prezes zarządu zaś nie złożył w terminie wniosku o ogłoszenie upadłości. Sprawa, wskutek odwołania mężczyzny, trafiła do sądu. Ten zaś stwierdził, że o odpowiedzialności menedżera z prywatnego majątku nie może być mowy, gdyż wcale nie był on zobowiązany do złożenia wniosku upadłościowego. Dlaczego?
Wielość zobowiązań należy utożsamiać z wielością wierzycieli – wskazał sąd w niedawno opublikowanym uzasadnieniu
„Ogłoszenie upadłości może nastąpić tylko wówczas, gdy istnieje co najmniej dwóch wierzycieli przedsiębiorcy, którego wniosek dotyczy, a to wobec zasadniczego celu, któremu służy instytucja upadłości, a mianowicie równomiernego zaspokojenia wszystkich wierzycieli dłużnika” – wskazał sąd. W przedmiotowej sprawie zaś wierzyciel był jeden – Skarb Państwa za należności podatkowe. Wrocławscy orzekający uznali, że wystarczy dokładnie przeanalizować przepisy, by dojść do wniosku, że w takiej sytuacji nie ma wymogu składania wniosku. Po pierwsze, art. 1 ust. 1 pkt 1 prawa upadłościowego określa, że ustawa reguluje zasady wspólnego dochodzenia roszczeń wierzycieli od niewypłacalnych dłużników będących przedsiębiorcami. Liczba mnoga – w ocenie WSA we Wrocławiu – jest nieprzypadkowa. Po drugie, w art. 11 prawa upadłościowego ustawodawca wskazał, że dłużnik jest niewypłacalny, jeżeli utracił zdolność do wykonywania swoich wymagalnych zobowiązań pieniężnych.
„Zatem użycie liczby mnogiej przemawia za istnieniem co najmniej kilku zobowiązań. Wielość zobowiązań należy utożsamiać z wielością wierzycieli” – wskazał sąd w niedawno opublikowanym uzasadnieniu. I dodał, że jeśli dłużnik ma tylko jeden dług, to nie ma obawy, że przez zaspokojenie roszczenia w drodze egzekucji inni wierzyciele poniosą straty. W takiej sytuacji wierzyciel może dochodzić swych roszczeń w drodze postępowania procesowego. Dlatego też decyzję dyrektora izby skarbowej trzeba było uchylić.

Dwie linie

Przy czym nie wszyscy menedżerowie mogą mieć tyle szczęścia. W orzecznictwie sądów administracyjnych wielokrotnie już wskazywano, że istnienie jednego wierzyciela nie stanowi przeszkody do zastosowania przepisów obciążających menedżerów spółek za niezłożenie wniosku upadłościowego w terminie (np. wyroki Naczelnego Sądu Administracyjnego z 25 maja 2017 r., sygn. akt II FSK 2226/15, oraz z 4 lipca 2013 r., sygn. akt II FSK 996/12).
Tak też uważa radca prawny Jerzy Kozdroń, były wiceminister sprawiedliwości, który odpowiadał za stworzenie obecnie funkcjonującego w Polsce modelu prawa upadłościowego.
– Oczywiste dla mnie zawsze było to, że nie ma żadnego znaczenia, czy wierzyciel jest jeden, czy jest ich wielu. Istotą prawa upadłościowego przecież jest nie tylko określenie zasad podziału majątku między wierzycielami, lecz także ochrona każdego jednego wierzyciela – mówi. I dodaje, że choć zna pogląd sprowadzający się do tego, iż wniosek upadłościowy trzeba składać dopiero wówczas, gdy wierzycieli jest co najmniej dwóch, to się z nim całkowicie nie zgadza.
– Gdyby wychodzić z założenia, z którego wyszedł wrocławski sąd, znacznie ułatwialibyśmy wyprowadzanie majątku ze spółek oraz funkcjonowanie spółek wydmuszek. Na to zaś nie może być zgody – konkluduje mec. Kozdroń.

orzecznictwo

Wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu z 27 lutego 2020 r., sygn. akt I SA/Wr 369/19. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia