Branża drzewna obawia się podwyżek cen surowca, jeśli Bruksela narzuci nam limity pozyskiwania go z polskich lasów.
DGP
Resort środowiska do końca roku musi wysłać do Brukseli poprawioną wersję Krajowego Planu Rozliczeń dla Leśnictwa, ponieważ poprzednia wersja nie znalazła akceptacji Komisji Europejskiej. Dotyczy to rozporządzenia LULUCF, mającego na celu ograniczenie emisji CO2 w gospodarce leśnej. Ma ono zacząć obowiązywać od 2021 r. Przedtem jednak każdy kraj członkowski musi uzgodnić z Komisją Europejską swoje zamierzenia. Jak informuje nas biuro prasowe, Ministerstwo Środowiska planuje wysłanie zmodyfikowanego planu w terminie. Przedstawiciele branży drzewnej uważają jednak, że polski rząd źle rozegrał kwestię LULUCF.
– Jeśli Komisja Europejska nie zaakceptuje naszego planu, to limity pozyskiwania drewna zostaną nam narzucone. Ja to porównuję do cen cukru, które wzrosły, kiedy Polskę zaczęły obowiązywać unijne kwoty – mówi Rafał Szefler, dyrektor Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego. Jak dodaje, podobnie może być z cenami drewna, zwłaszcza że popyt na nie ciągle rośnie.
Ministerstwo Środowiska tłumaczy, że rozliczeniom emisji w latach 2021–2025 podlegać będzie nie samo pozyskanie drewna, ale saldo emisji i pochłaniania, czyli ile drewna pozyskamy i ile gazów cieplarnianych uda się wchłonąć z atmosfery w ramach gospodarki leśnej, np. dzięki sadzeniu nowych drzew. Jak podkreśla resort, w efekcie „potencjalne użytkowanie może wykazywać tendencje wzrostowe nawet ponad bieżąco symulowane wartości użytkowania w ramach scenariusza bieżącego”.
Nad nową wersją Krajowego Planu Rozliczeń dla Leśnictwa pracuje powołany w resorcie zespół, w skład którego wchodzą obok specjalistów z resortu przedstawiciele Lasów Państwowych, Instytutu Badań Leśnictwa, Biura Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej oraz Krajowy Ośrodek Bilansowania i Zarządzania Emisjami. Ministerstwo Środowiska organizuje także regularnie spotkania, na które zapraszani są również eksperci zewnętrzni. Przemysł jednak narzeka, że nic z tych spotkań nie wynika, a resort nie konsultuje pomysłów.
– My tam nie mamy prawa głosu, możemy sobie jedynie notować, co mówią – dodaje Rafał Szefler. Również ekolodzy nie zostali zaproszeni do skonsultowania planu. Jak mówi rzeczniczka WWF Katarzyna Karpa-Świderek, organizacja liczy na to, że resort przeprowadzi konsultacje. – Liczymy też, że plan będzie kompleksowo ujmować emisje w gospodarce leśnej oraz wiązanie węgla w lasach i produktach drzewnych. Pamiętajmy, że gospodarka leśna powinna brać pod uwagę m.in. kwestie ochrony przyrody, klimatu oraz kwestie produkcyjne – podkreśla.
Nieuwzględnianie głosu sektora w ocenie branży prowadzi do błędów w szacowaniu zapotrzebowania na drewno. – Ministerstwo Środowiska w Krajowym Planie Rozliczeń dla Leśnictwa z sufitu wzięło liczby, które pokazują, jakie będzie pozyskanie surowca w lasach. My o tym mówiliśmy, ostrzegaliśmy, że tak wysokie limity nie zostaną zaakceptowane – podkreśla dyrektor izby.
W planie określony jest poziom pozyskiwania surowca w Lasach Państwowych i w lasach pozostałych form własności; druga kategoria obejmuje m.in. lasy komunalne, prywatne i parki narodowe. Pozyskiwanie drewna zgodnie z projektem Ministerstwa Środowiska ma osiągnąć ponad 7 mln m sześc. rocznie latach 2021–2030.
– To bardzo dużo. My w tym roku nawet połowy tego nie pozyskamy – podkreśla dyrektor izby. Jak dodaje, wyższy poziom pozyskania drewna może wynikać z tego, że Ministerstwo Środowiska miało plan budowy 50 tys. domów drewnianych. – Sam pomysł jest bardzo dobry, bo drewno wiąże CO2, co pozwala zaoszczędzić na emisji. Tylko że my nie wybudujemy takiej liczby domów nawet w ciągu 10 lat – podkreśla Szefler.
Drewniane domy to pomysł byłego od wczoraj ministra środowiska Henryka Kowalczyka, który nie znajdzie się w drugim rządzie Mateusza Morawieckiego. Kowalczyk w rozmowie z DGP zapowiedział powstanie pierwszych domów drewnianych w tym roku. Na razie żaden nie został zbudowany, a niedawno zarejestrowana spółka Polskie Domy Drewniane jest dopiero na etapie wyboru gruntów. Wskutek zmian w organizacji rządu sprawy związane z klimatem zostaną wyodrębnione z Ministerstwa Środowiska. To będzie domena nowego resortu na czele z dotychczasowym wiceministrem środowiska Michałem Kurtyką. Lasy jednak mają pozostać pod kontrolą nowego ministra środowiska Michała Wosia, dotychczasowego wiceministra sprawiedliwości.
Przemysł drzewny liczył, że rządowi uda się uzyskać zwolnienia, które pozwoliłyby uchronić gospodarkę leśną przed zbyt drastycznymi obostrzeniami. Wyjątki udało się wynegocjować Finlandii.
Polityka pozostałych państw będzie mogła być elastyczna, ale tylko do pewnego stopnia. Jak informuje Komisja Europejska, przykładowo mogą one nabywać i sprzedawać sobie nawzajem pochłanianie netto. – Może to zachęcić do zwiększania pochłaniania CO2 do poziomów przekraczających ich zobowiązanie – podkreśla KE. Co więcej, kraje, które będą miały nadwyżkę pochłaniania gazów cieplarnianych w gospodarce leśnej, będą mogły ją wykorzystać w bilansowaniu emisji w rolnictwie, w którym rozliczane są emisje pochodzące z nawozów i od zwierząt gospodarskich.