Spółka szykuje sprzedaż aktywów w Chile i USA. Wysokie ceny miedzi są dla niej okazją do przebudowy portfela

KGHM szuka nabywców na swoje mniejsze z zagranicznych kopalni. Władze spółki podczas konferencji wynikowej podtrzymały decyzję o sprzedaży dwóch kopalni KGHM International – chilijskiej Franke i amerykańskiej Carlota. Obecnie trwają rozmowy z potencjalnymi nabywcami.
– To mniej istotne aktywa w perspektywie całości KGHM. Po wynikach półrocznych będziemy mieli więcej informacji na ten temat – mówił Paweł Gruza, wiceprezes ds. aktywów zagranicznych.
Może wydawać się, że rekordowo wysokie ceny miedzi i bardzo dobre wyniki (KGHM w I kw. 2021 r. osiągnął największy zysk od 9 lat wynoszący 2,61 mld zł) powinny skłonić władze spółki do ponownego zastanowienia się nad ewentualnym zbyciem aktywów. Miedziowy gigant chce jednak wykorzystać moment i sprzedać je po możliwie wysokiej cenie. Tym samym możliwe, że zwróci się znaczna część dokonanej w 2012 r. inwestycji.
Dziś, pomimo dobrej koniunktury, aktywa zawodzą. W eksploatowanej rudzie jest mniej metalu, co powoduje wzrost kosztów. W 2011 r. osiągano tam odpowiednio 15,1 tys. i 17,1 tys. ton płynnej miedzi. W ubiegłym roku było to zaledwie 12,5 tys. i 5 tys. ton. Dodatkowo, w marcu br., KGHM po przeprowadzeniu testów na utratę wartości dokonał odpisu na Franke w wysokości 45 mln zł. Projekty nie osiągnęły efektu skali, a ich wyniki to zaledwie kropla w morzu, przy łącznej produkcji grupy wynoszącej tylko w I kw. br. 186 tys. ton.
Chile zostaje
Najważniejszy element transakcji, w której KGHM nabył złoża Carlota i Franke, czyli zakup kopalni Sierra Gorda w Chile – po latach wychodzi na prostą i notuje coraz lepsze wyniki. Produkcja miedzi wzrosła tam w I kw. o 21 proc. rok do roku. A za sprawą wcześniejszej redukcji kosztów, dobrych cen rynkowych miedzi (przekraczających w tym roku 7 tys. dol. za tonę, a ostatnio przebijających nawet 10 tys. dol. za tonę), osiągnęła też sześciokrotny wzrost zysku operacyjnego EBITDA, który wyniósł 643 mln zł dla 55 proc. udziałów należących do KGHM.
Zdaniem analityków doświadczenia z Chile również powodują, że KGHM niechętnie patrzy w kierunku zagranicznej ekspansji.
– Osiągnięcie zadowalających parametrów Sierra Gorda zajęło wiele lat i pokazało, jak trudne jest działanie na zagranicznych rynkach bez odpowiedniego przygotowania i możliwości. Często w grę wchodzą problemy prawne, konflikty ze związkami zawodowymi bądź lokalną społecznością. Największym graczom często pomaga wtedy rząd, czego przykładem jest interwencja administracji USA w obliczu kłopotów Freeport-McMoRan w Indonezji. Szczęśliwie dla KGHM w Sierra Gorda mniejszościowym udziałowcem jest japońskie Sumitomo z olbrzymim doświadczeniem zagranicznym. Niewiadomą jest jednak, kto przejmie część aktywów, gdy japoński wspólnik się ostatecznie wycofa z projektu, bo rozmowy na ten temat trwają – mówi Jakub Szkopek, analityk biura maklerskiego mBanku.
W marcu Reuters informował, że wraz z Carlotą na sprzedaż trafi również amerykańska kopalnia Robinson, która ma nieco lepsze wyniki produkcyjne, bo sięgające obecnie blisko 12 tys. ton. Według agencji pakiet obu kopalni w USA miałby być wart ok. 500 mln dol. KGHM podkreślał jednak, że to kwota sprzeczna z ich szacunkami.
Polska jest najważniejsza
Wycofując się ze świata, KGHM postawi na krajowe wydobycie. Wiąże duże nadzieje z ogłoszoną w ubiegłym tygodniu decyzją ministra klimatu i środowiska, który przyznał grupie koncesję eksploracyjną na złoża Bytom Odrzański i Kulów-Luboszyce.
– Jeśli potwierdzą się warunki z powszechnie dostępnych badań, może to być nawet depozyt w wysokości 20 mln ton miedzi. To potencjalnie największe złoże w Europie włącznie z tym, którym teraz dysponujemy – podkreślał prezes KGHM Marcin Chludziński.
Przejście do wydobycia może zająć jednak sporo czasu.
– To kilkuletni projekt inwestycyjny, który będzie kosztował zapewne kilka dobrych miliardów złotych. Ważne jest jednak to, że w Polsce KGHM doskonale zna otoczenie prawne i logistyczne, a także może cieszyć się przychylnością lokalnych władz przy realizacji projektu – mówi Jakub Szkopek.
Decyzja ma zakończyć trwający już siedem lat koncesyjny spór między KGHM a należącym do Kanadyjczyków Miedzi Copper Corp. (MCC). Przegrana spółka zamierza jednak walczyć. „W sposób bezprawny, pozwalając na całkowitą zmianę wniosków koncesyjnych przez KGHM, łamane są normy prawne, po to aby za wszelką cenę umożliwić firmie zdobycie koncesji. Takie działania przekładają się jedynie na nieufność zagranicznych inwestorów, którzy chcą realizować swoje plany w sektorze wydobywczym w Polsce. Obecnie rozważamy podjęcie kroków prawnych oraz dalsze dochodzenie swoich praw” – czytamy w odpowiedzi przesłanej DGP przez spółkę. MCC nie zamierza jednak rezygnować z Polski i będzie realizować swoje prace poszukiwawcze.
Miedziowy gigant chce wykorzystać moment i sprzedać aktywa po możliwie wysokiej cenie