Do wczorajszego wieczora ważyły się losy fotela prezesa Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Związkowcy tej firmy chcą dziś zablokować posiedzenie rady nadzorczej.
Na czwartek w siedzibie JSW zaplanowano posiedzenie rady nadzorczej z punktem zmian w składzie zarządu. I bynajmniej nie chodzi o wczorajszą rezygnację wiceprezesa Roberta Ostrowskiego, który od 1 marca przechodzi do PGE GiEK.
Wczoraj napisaliśmy, że prezes JSW Daniel Ozon nie zgodził się, by odłożone na trudne czasy pieniądze z funduszu stabilizacyjnego spółki poszły – zgodnie z wolą ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego – na budowę bloku węglowego 1000 MW w Ostrołęce, na którego finansowanie nadal nie ma chętnych (poza przymuszonymi Energą i Eneą, które mają wyłożyć po 1 mld zł; w sumie potrzeba 6 mld zł). Tchórzewski próbował odwołać Ozona już we wrześniu i październiku. Wtedy prezes odmówił zakupu Polimeksu-Mostostal.
Czy trzecie podejście okaże się skuteczne? Sprawa oparła się o premiera Mateusza Morawieckiego i prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego. Do zamknięcia tego wydania DGP komunikaty były sprzeczne, ale większość wskazywała na odwołanie. Za prezesem murem stoją związkowcy. – To sprawa wyłącznie polityczna, dlatego nie dopuścimy do tej dymisji – mówi DGP Roman Brudziński, wiceszef Solidarności w JSW. – Nie wpuścimy rady nadzorczej do budynku albo wpuścimy przewodniczącą i tych z wyboru załogi. Ale kworum nie będzie – zdradza Brudziński.
Szefowa rady nadzorczej Halina Buk nie odbierała wczoraj naszych telefonów. Resort energii nadal nie odpowiedział na pytania DGP. Wczoraj na Twitterze poseł Porozumienia Zbigniew Gryglas napisał pod dyskusją o JSW: „Dajmy trochę popracować tym prezesom, by móc ocenić efekty ich pracy”. Jeśli jednak dzisiaj Ozon zostanie odwołany, to – według naszych źródeł – następny w kolejce może być Marcin Chludziński, prezes KGHM Polska Miedź. Obaj prezesi są kojarzeni raczej z premierem Morawieckim, a nie z ministrem Tchórzewskim.