Lokal gastronomiczny, który zapakuje klientowi niezjedzoną część dania w plastikową torebkę, musi pobrać opłatę recyklingową. Tak samo jest w każdym innym przypadku, gdy jedzenie brane jest na wynos.
Plastikowe torby / Dziennik Gazeta Prawna
Potwierdziło to Ministerstwo Środowiska w odpowiedzi na pytania DGP.
Wyjaśnienia dotyczą obowiązujących od 1 stycznia br. przepisów o opłacie recyklingowej (Dz.U. z 2017 r. poz. 2056). Nakazują one, aby pobierała ją każda „jednostka handlu detalicznego lub hurtowego, w której są oferowane lekkie torby na zakupy z tworzywa sztucznego przeznaczone do pakowania produktów oferowanych w tej jednostce”. Opłata wynosi 20 gr i pobierana jest od każdej lekkiej torby (czyli o grubości między 15 a 50 mikrometrów). Do tej kwoty trzeba jeszcze doliczyć VAT (w przypadku czynnych podatników).
Jedzenie na wynos
Klienci są zaskoczeni, gdy np. w fast foodach zamawiają jedzenie na wynos, a sprzedawca dolicza im siatkę. Tak na przykład jest w KFC.
– W naszych restauracjach torby foliowe sprzedawane są w cenie 30 gr za sztukę, o czym informujemy klientów – wyjaśniło biuro prasowe.
Zdarza się jednak, że mniejsze punkty w ogóle nie wiedzą, że muszą pobrać od klienta opłatę recyklingową (o czym świadczą m.in. liczne zapytania czytelników kierowane do DGP). Ustawa dotycząca opłaty recyklingowej nie definiuje bowiem pojęcia jednostki handlu detalicznego. Często więc przedsiębiorcy uważają, że nowe przepisy ich nie dotyczą.
Z wyjaśnień resortu środowiska jasno jednak wynika, że zawsze tam, gdzie klient kupuje towar na własne potrzeby i pakuje go w siatkę, trzeba doliczyć opłatę. Dotyczy to też firm z branży gastronomicznej.
Ministerstwo Środowiska przypomniało, że „jednostka handlu detalicznego” oznacza miejsce, w którym prowadzona jest sprzedaż detaliczna towarów. Z kolei to oznacza „sprzedaż towarów własnych i komisowych (nowych i używanych) w punktach sprzedaży detalicznej, placówkach gastronomicznych oraz innych punktach sprzedaży (np. składy, magazyny) w ilościach wskazujących na zakup dla potrzeb indywidualnych nabywców”. Wobec tego, według resortu, punkty gastronomiczne (restauracje, bary i tym podobne punkty oferujące dania, w tym na wynos) mieszczą się w pojęciu jednostki handlu detalicznego.
Nie ma przy tym znaczenia, czy dania kupowane są na wynos, czy restaurator wkłada do plastikowej torby pudełko z niezjedzoną częścią dania.
Problematyczny krojony chleb
To stanowisko zbieżne z tym, które resort środowiska prezentował na naszych łamach odnośnie do piekarni i cukierni sprzedających własne wyroby i uważających, że nie są „jednostkami handlu detalicznego”, a producentami. Pisaliśmy o tym w artykule „Chleb w darmowej torebce może słono kosztować” (DGP nr 6/2018). Wówczas MŚ wyjaśniło, że tacy przedsiębiorcy nie mogą zrezygnować z pobierania opłaty recyklingowej od lekkich foliówek. Po naszym tekście pojawiły się jednak kolejne wątpliwości. Czytelnicy pytali, jak interpretować przepisy w przypadku piekarni, które kroją chleb i wkładają go do lekkich toreb bez uchwytów (tj. o grubości powyżej 15 mikrometrów), a następnie przewożą je do swoich punktów sprzedaży.
Ministerstwo Środowiska w odpowiedzi na pytanie DGP przyznało, że w tym przypadku nie mają zastosowania przepisy o opłacie recyklingowej. Wynika to z tego, że piekarnia nie oferuje swoim klientom lekkich toreb, tylko wprowadza do obrotu produkt w opakowaniu.
Inaczej jest jednak, gdy to punkt sprzedaży na życzenie klienta kroi chleb i pakuje go do foliówki bez uchwytów (o grubości powyżej 15 mikrometrów). MŚ wyjaśniło, że taka torebka podlega opłacie recyklingowej, nawet jeżeli później, np. przy kasie, włożony w nią chleb zostanie dodatkowo zapakowany do torby, która również będzie objęta opłatą.
Lekkie torebki też z opłatą
W przypadku żywności opłaty recyklingowej od lekkich torebek (tj. o grubości poniżej 15 mikrometrów) w zasadzie się nie pobiera. Zwolnienie dotyczy tylko tych foliówek, „które są wymagane ze względów higienicznych lub oferowane jako podstawowe opakowanie żywności luzem, gdy pomaga to w zapobieganiu marnowania żywności”.
Oznacza to, że jeżeli klient pakuje jabłka (oferowane luzem) w popularne zrywki, to przedsiębiorca nie naliczy mu opłaty.
– Tak samo będzie, jeśli podstawowe opakowanie jest uszkodzone i towar trzeba dodatkowo zapakować w woreczek foliowy spełniający definicję bardzo lekkiej torby – wyjaśnia Małgorzata Samborska, dyrektor w Grant Thornton. Podkreśla jednak, że gdy klient wykorzysta zrywkę do zapakowania zakupów (np. mleka i masła), sklep będzie musiał pobrać opłatę.
Podobnie stanie się w przypadku wykorzystywania bardzo lekkich toreb do zapakowania innych niż żywność towarów sprzedawanych luzem, takich jak gwoździe, tasiemki czy guziki. – Trudno w takim przypadku argumentować, że przemawiały za tym względy higieniczne – zaznacza ekspertka.
Wynika to też z poradnika w formie pytań i odpowiedzi zamieszczonego na stronie resortu środowiska (www.mos.gov.pl).
Bałagan informacyjny
– Trudno kwestionować ideę wprowadzenia opłaty recyklingowej jako sposobu ograniczenia ilości zużywanych szkodliwych dla środowiska plastikowych toreb – komentuje nowe przepisy Małgorzata Samborska. W jej ocenie jeśli zebrane sumy zostaną dodatkowo wykorzystane do walki ze smogiem lub na rzecz ochrony środowiska, a wszystko to przyczyni się do popularyzacji toreb papierowych czy płóciennych, wielokrotnego użytku – zyskają na tym wszyscy.
Rozmówczyni podkreśla jednak, że wprowadzone regulacje są niejasne i nieprecyzyjne, a do tego przed ich wejściem w życie brakowało odpowiednich kampanii informacyjnych. Z kolei spóźnione komunikaty: zarówno Ministerstwa Finansów dotyczące VAT, jak i Ministerstwa Środowiska spowodowały ogromne zamieszanie, kontrowersje i wątpliwości.
To wszystko, zdaniem ekspertki, naraża przedsiębiorców na kary i sankcje związane z niewłaściwą interpretacją przepisów.