Wahania na światowych rynkach w związku z pandemią koronawirusa dotyczą również firm cyfrowych - wskazują eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego. To czy kursy ich akcji poruszają się w górę czy w dół zależy m.in, od wpływów z reklam.

Jak zaznaczyli eksperci PIE, w ostatnich tygodniach kapitał "pokazuje potęgę płynności". "Podczas gdy światowe giełdy biły rekordy spadków, z rynków wschodzących wypłynęło prawie 80 mld dol., co stanowi sumę większą niż podczas globalnego kryzysu finansowego lat 2007-2008" - czytamy w najnowszym "Tygodniku Gospodarczym PIE".

Wahania na rynkach, jak wskazali, mają też wpływ na firmy cyfrowe, a ich giełdowe kursy poruszają się w różne strony. Zdaniem ekspertów Instytutu jednym z czynników odróżniających spółki, których wartość giełdowa w ostatnim czasie rośnie od tych, który wartość maleje jest uzależnienie ich dochodów od wpływów z reklam.

Analitycy zwrócili uwagę, że przecena takich firm, jak Twitter, Facebook, Google (Alphabet), których znaczącą część przychodów stanowią te z reklam (od nieco ponad 85 proc. w przypadku Twittera do ponad 98 proc. w odniesieniu do Facebooka) oscylowała wokół 20 proc., podobnie jak spadek głównego indeksu nowojorskiej giełdy S&P500.

"Jednocześnie portale społecznościowe zyskują na zasięgu i znaczeniu" - zaznaczyli. Zwrócili uwagę, że np. Twitter zwiększył liczbę użytkowników o 8 proc. od początku roku. Z kolei część firm odnotowuje wyraźne wzrosty. "Szczególnie tych, dostarczających rozwiązania najbardziej potrzebne w czasie izolacji spowodowanej pandemią: Zoom, spółka udostępniająca platformę wideokomunikacyjną; Teladoc Health z branży telemedycyny oraz Netflix" - czytamy. Inną grupą są spółki technologiczne, jak Apple, "którego spadki są z kolei najprawdopodobniej związane z przerwaniem łańcucha dostaw".

W ocenie analityków PIE, ogólne wydatki na reklamę wraz z postępem epidemii będą spadać. Przypomnieli, że podczas światowego kryzysu finansowego lat 2007-2009 spadły one globalnie w 2008 r. (-0,3 proc.) oraz w 2009 r. (-10,1 proc.), by powrócić na ścieżkę wzrostu w 2010 r. Najwyższe spadki zanotowano w Ameryce Północnej, gdzie wydatki w 2009 r. były o ponad 18 proc. niższe niż w 2007 r. "Spadek wydatków reklamowych był więc głębszy niż spadek PKB" - wskazali.

Zdaniem PIE oferta spółek cyfrowych na warszawskiej GPW jest zbyt uboga, by móc tworzyć podobne generalizacje. Wskazali jednak na ciągły trend wzrostowy indeksu WIG Games grupującego firmy zajmujące się tworzeniem gier. Np. spółka Boombit specjalizująca się w grach mobilnych, choć, jak zaznaczyli, nie wchodząca w skład indeksu WIG Games, odnotowała w ostatnich dwóch miesiącach gwałtowny wzrost wartości akcji; z kolei wartość akcji Data Walk, zajmującej się zaawansowanymi technologicznie rozwiązaniami do analizy danych, spadła o ponad 30 proc. - przypomnieli.

"Rynek cyfrowy jest zróżnicowany, jeżeli chodzi o modele biznesowe, źródła przychodów, oferowane produkty i usługi, co odbija się na różnicach w wycenach poszczególnych spółek podczas panującej pandemii" - podkreślili. Ich zdaniem na pandemię jako jeden z kluczowych czynników wpływających na rynkową wartość wskazują różne wyceny, "z jednej strony, Twittera, Facebooka czy Google’a, których przychody oparte są na usługach reklamowych; z drugiej Zooma, Netflixa czy polskiego Boombita, które oferują wyspecjalizowane produkty".

Polski Instytut Ekonomiczny (PIE) to publiczny think tank gospodarczy. Zajmuje się dostarczaniem analiz i ekspertyz do realizacji Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, a także popularyzacją polskich badań naukowych z zakresu nauk ekonomicznych i społecznych w kraju oraz za granicą.