Posłowie są gotowi przejąć inicjatywę z rąk rządu i przygotować projekt, który ułatwi zatrudnianie obcokrajowców

– Przynajmniej od marca piszemy w tej sprawie do Urzędu ds. cudzoziemców, do MSWiA, do Ministerstwa Rodziny, które przejęło na powrót resort pracy. Jak dotąd bez większego odzewu – wylicza Monika Fedorczuk, ekspertka rynku pracy Konfederacji Lewiatan. Wtóruje jej BCC przekonując, że zmiany, o których dziś mowa, powinny zostać wprowadzone w 2018 r. – Już wtedy odczuliśmy skutki rosnącej liczby wniosków o legalizację pracy oraz pobytu cudzoziemców w Polsce, a postępowania były przewlekłe w większości urzędów wojewódzkich – mówi Michał Wysłocki, dyrektor działu prawa Imigracyjnego Kancelarii Sadkowski i Wspólnicy, ekspert Business Centre Club ds. legalizacji pobytu i pracy cudzoziemców. W apelach nie ustaje też KIG.
Spytaliśmy przedstawicieli rządu o szanse na rozwiązanie problemu. Na odpowiedzi z MSWiA czekamy. – Naszym wkładem w ustawę o cudzoziemcach jest m.in. wydłużenie oświadczeń w urzędach pracy – mówi wiceminister rodziny i pracy Stanisław Szwed. Pozostałe kwestie analizowane już były w resorcie rozwoju i pracy za czasów Jarosława Gowina, ale teraz, jak słyszymy, trzeba spojrzeć na nie na nowo. Bo wymagają zmian nie tylko w ustawie o cudzoziemcach, ale i promocji zatrudnienia. Jak pisaliśmy w DGP, obecny resort odpowiedzialny za pracę przejął procedowanie osobnego projektu ustawy o zatrudnianiu cudzoziemców. Na jakim jest etapie? – Projekty są w opracowaniu – dodaje minister Szwed. A biuro prasowe MRiPS precyzuje, że „trwają działania niezbędne do uzyskania wpisu projektu ustawy o zatrudnianiu cudzoziemców do wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów, co pozwoli na formalne rozpoczęcie prac”.
– Wydłużenie oświadczeń załatwia sprawę częściowo. Dotyczy tylko pracowników potrzebnych przy prostej produkcji, którzy przyjeżdżają do Polski na krótko. Ale są też pracownicy wykwalifikowani, potrzebni m.in. w sektorze technologicznym. W ich przypadku chodzi o zezwolenia długoterminowe. O tych ludzi nasi przedsiębiorcy walczą z konkurencją z innych krajów. Żeby wybrali Polskę, powinni mieć możliwość ściągnięcia rodzin, znalezienia dla dzieci miejsc w szkołach – wylicza Monika Fedorczuk.
Opisuje, że pracodawcy przedstawili administracji rządowej nie tylko zbiór złych praktyk, z jakimi mają do czynienia, ale też propozycje zmian. To m.in. ujednolicenie między urzędami wojewódzkimi sposobu składania dokumentów w sprawie zezwolenia na pobyt i pracę. Bo dziś jedne wymagają wniosków papierowych, inne online. Lista wymaganych dokumentów jest też niespójna. Np. każdy urząd wojewódzki ma swój wzór pełnomocnictwa do reprezentowania cudzoziemca. – Odmienne procedury powodują nie tylko opóźnienia w decyzjach, ale też rodzą różne skutki prawne. Na podstawie identycznych przepisów w Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim było 3,76 proc. odmów udzielenia zezwolenia, a w mazowieckim aż 33 proc. – twierdzi Fedorczuk.
– Istnieje też potrzeba przedłużania zezwoleń na pobyt czasowy cudzoziemców bez konieczności ponawiana wszystkich etapów procedury wymaganych tylko przy składaniu pierwszego wniosku. Wreszcie, trzeba zapewnić cudzoziemcom dostęp do usług wizowych we wszystkich konsulatach RP na świecie oraz umożliwić zmianę warunków pracy w ramach tej samej firmy lub zawodu bez konieczności zmiany lub uzyskania nowego dokumentu legalizującego – dodaje Michał Wysłocki.
Z kolei zdaniem Przemysława Ruchlickiego, zastępcy dyrektora biura polityki gospodarczej KIG, jeżeli myślimy o ekspansji gospodarczej na Wschód, musimy mocniej otworzyć nasze firmy na średnią i wyższą kadrę menadżerską z tej części Europy. Póki co, jak ocenia, absurd goni absurd. – Studiujący na polskiej uczelni Ukrainiec może założyć jednoosobową działalność gospodarczą, a kiedy stanie się absolwentem – już nie – zaznacza.
Pracodawcy mówią, że czas nie jest ich sojusznikiem. I skoro nie udaje się z projektem rządowym, może uda się z poselskim. Tym bardziej, że, jak wynika z rozmów DGP, tu polityczna wola jest.
– Dyskusja jest wskazana. Zaproponuję ją na posiedzeniu prezydium – deklaruje Piotr Kaleta (PiS), wiceprzewodniczący sejmowej komisji administracji i spraw publicznych. Jego zdaniem nie chodzi o samo wydłużenie zezwolenia o pracę typu A do czterech lat (z obecnych maksymalnie trzech), ale też np. o szkolenia i naukę języka dla tych pracowników.
Wtóruje mu Marek Ast (PiS), wiceprzewodniczący komisji ustawodawczej. – Skoro są uwagi, to trzeba dyskutować o działaniach naprawczych. Oczywiście tak, by nie zagrażało to bezpieczeństwu państwa. Jednak kwestia kryzysu imigracyjnego na granicy polsko-białoruskiej nie powinna przysłaniać problemu braku siły roboczej – mówi.
Tomasz Szymański (KO), wiceprzewodniczący komisji administracji, zgadza się co do diagnozy problemu. Zaznacza jednak, że współgospodarzem prac powinna być komisja gospodarki.
Wojciech Zubowski (PiS), wiceprzewodniczący wywołanej komisji, potwierdza: jeśli tylko konkretne propozycje trafią pod obrady komisji, będziemy się nad nimi pochylać. – Myślę, że jesteśmy w stanie wypracować rozwiązanie, które usatysfakcjonuje pracodawców – mówi.
Katarzyna Piekarska (KO) z podkomisji stałej ds. cudzoziemców mówi, że dziś rolnictwo, transport, usługi, w tym hotelarskie, nie istnieją bez ludzi spoza UE. – Dlatego popieram postulaty pracodawców – podkreśla. Tu też słyszymy deklarację chęci spotkania.
– Wysyłamy w trybie pilnym nasze propozycje zmian legislacyjnych i rzymamy posłów za słowo – komentuje Monika Fedorczuk. ©℗
Dziś rolnictwo, transport, usługi, w tym hotelarskie, nie istnieją bez pracowników spoza UE