Na wielką demograficzną zmianę, która dokonuje się na naszych oczach, patrzymy jako na jedno z najważniejszych zagrożeń współczesności. Jednocześnie jednak jesteśmy świadkami prawdziwej rewolucji we współczesnej medycynie. Jak będzie więc wyglądał sektor ochrony zdrowia w przyszłości? Odpowiedzi próbowali udzielić uczestnicy panelu zorganizowanego przez DGP.
Dorota Fal, Polska Izba Ubezpieczeń: Gdy zaczynamy się zastanawiać nad tematyką ochrony zdrowia i całością biznesu związanego z naukami biologicznymi, widzimy ogromną zmianę w podejściu do tematu. Kluczowe wydają się trzy kwestie. Po pierwsze, zaczynamy identyfikować człowieka i jego zdrowie jako najważniejszy kapitał, jaki istnieje. Po drugie, ewolucji ulega sposób patrzenia na samą chorobę. Od kiedy nauki związane z genetyką zrobiły ogromny postęp, okazało się, że choroba, którą przez setki lat kojarzyliśmy z konkretnym narządem, może być postrzegana inaczej – przez genom człowieka i jego interakcje ze środowiskiem. Pojawiło się pojęcie medycyny precyzyjnej, która dzięki znajomości molekularnych podstaw powstawania chorób daje możliwość zastosowania celowanej terapii blokującej mechanizm procesu chorobowego. Trzeci problem to starzenie się społeczeństwa jako wielka zmiana, z której konsekwencjami musimy się zmierzyć.
Na świadczenia opieki zdrowotnej dla 30-latka statystycznie NFZ wydaje średnio ok. 600 zł rocznie, ale już dla osoby 65+ – ok. 3600 zł. Oznacza to zmianę podejścia do finansowania opieki zdrowotnej i docenienie mechanizmów utrzymywania jak największej części społeczeństwa jak najdłużej w jak najlepszym stanie zdrowia.
Adam Niedzielski, wiceprezes NFZ: Pierwsze, co nas dotknie, to demografia. Znakomita większość środków, jakimi dysponuje NFZ, jest przeznaczona na utrzymanie w zdrowiu ludzi powyżej 65 lat. I ta grupa będzie rosła. Do tego dochodzi rozwój technologii. To prowadzi do kumulacji kosztów. Ale demografia ma jeszcze inny wymiar – tak jak społeczeństwo się starzeje, tak samo ten proces dotyczy kadry medycznej. To wielkie wyzwanie, z którym musimy zmierzyć się już teraz. Demografia wpływa również na rynek pracy. Myślimy już nie o wydłużaniu życia, ale o utrzymaniu ludzi jak najdłużej aktywnymi zawodowo.
Jakub Szulc, dyrektor EY: Mamy dziś całą masę start-upów, akceleratorów, instytucji parasolowych. Problem w tym, że nie są one w stanie zaspokoić potrzeb dużych instytucji publicznych. Dziś państwo powinno zastanowić się nad stworzeniem systemowych rozwiązań i jak je dokapitalizować. Wtedy będziemy w stanie wyłuskiwać te najlepsze i wspierać je, zanim trafią na drogę szerokiej komercjalizacji. Natomiast wyrokowanie, co będzie w przyszłości, jest wróżeniem z fusów. Próby znalezienia punktu odniesienia z dziś do jutra są z góry skazane na porażkę, bo stale dzieje się mnóstwo rzeczy. Na pewno będzie się rozwijała analiza danych.
Dr Robert Mołdach, partner i prezes zarządu Instytutu Zdrowia i Demokracji: Bezdyskusyjne jest to, jakie zmiany zaszły w medycynie, diagnostyce czy w podejściu do big data. Pytanie, kto to wszystko będzie realizował i w jaki sposób. Zasadniczo potrzebujemy trzech rzeczy. Pierwsza to know-how. Druga – kapitał, który pozwoli rozwijać te rozwiązania, a trzecia – rynek, na którym będą funkcjonowali płatnicy gotowi za te narzędzia i rozwiązania płacić. W każdej z tych dziedzin napotykamy przeszkody. Know-how wcale nie jest powszechne. My jako kraj bardzo pragniemy być centrum rozwoju różnego rodzaju technologii, ale zderzamy się z problemem jakości edukacji. A jak już dobrze wyedukujemy, to trafiamy na problem, że musimy tym młodym ludziom coś zaoferować, bo inaczej oni wyjadą za granicę.
Adam Niedzielski: Jak walczyć z tymi zjawiskami, o których mówimy? Przede wszystkim technologią. Świat przeszedł już etap używania jej jedynie jako wspomagacza przy świadczeniu usług medycznych. Teraz technologia zmienia model myślenia o ich wykonywaniu, bo np. umożliwia udzielanie porad zdalnie. To gwarantuje dotarcie do szerszej grupy populacji. Sztuką jest szukanie pomysłów, które pozwolą zmienić model świadczenia usług i usprawniać go, wykorzystując najnowsze technologie. Co to znaczy? A to, że w medycynie pojawia się ogromna ilość danych. Sam NFZ jest ich fabryką. To jest podstawa do tego, by technologię big data wykorzystać jako narzędzie, które może rozwiązywać wiele problemów.
W NFZ chcemy zająć się trzema kierunkami wykorzystania technologii big data. Po pierwsze – w procesach kontrolnych. Dzięki algorytmom wyłapujemy obszary ryzyka i nieprawidłowości. Po drugie, to również ogromna przestrzeń do wykorzystania danych w kontekście propacjenckim. Widzimy, jakim schorzeniem czy obszarem ryzyka się finalizują.
Robert Mołdach: Niezależnie od tego musimy mieć na uwadze nasze zasoby, które są w porównaniu z innymi krajami ograniczone. Musimy więc określić, jaka będzie rola polskiego przemysłu, a jakie powiązania z międzynarodowymi graczami. Kto będzie dostarczał NFZ rozwiązania z obszaru big data? Czy one powstaną na bazie polskiej technologii? Na ile ta technologia skrystalizuje się w formie unikalnego polskiego rozwiązania?
Jakub Szulc: Myśląc o systemie ochrony zdrowia, nie można zapominać o odpowiedzialności regulatora. Najlepiej ilustruje ten problem casus szczepionkowy. Jeżeli zostawimy swobodę obywatelowi, to będziemy mieli do czynienia z epidemią i pożogą. Mamy taki sposób myślenia: zawsze będę piękny zdrowy i bogaty, choroby mnie nie dotyczą, nie będę więc się doubezpieczał, nie będę dbał o zdrowie. Kiedy problem się pojawia – jest już za późno. Rolą regulatora jest więc zachęcanie i nagradzanie za prowadzenie zdrowego trybu bądź karanie (np. finansowe) za brak odpowiedzialności w tym zakresie. Jeżeli piję i palę, to powinienem zapłacić za to, że generuje to większe ryzyko dla systemu lecznictwa.
Dorota Fal: Do tych działań regulacyjnych państwa trzeba koniecznie dołożyć edukację. Przykład szczepień jest tu znakomity. Pokazuje, jak uświadomienie realnego ryzyka spowodowało, że oddolnie pojawiły się inicjatywy mówiące: nie wpuszczajmy do szkół i przedszkoli nieszczepionych dzieci. Pojawiły się głosy wskazujące, że nieszczepione dziecko może być zagrożeniem dla społeczeństwa, rośnie świadomość, że działania innej osoby mogą wpłynąć bezpośrednio na ciebie.
Adam Niedzielski: Zmiana modelu służby zdrowia jest uwarunkowana wieloma elementami, które mają różny charakter. Od wymiaru politycznego po zmiany wynikające z procesu dojrzewania czy powiększania się podmiotów, które świadczą usługi. Ważne też jest zachowanie pacjenta. Dlatego szukając najlepszego modelu systemu, należy poszukiwać tzw. driverów, które wymuszają zmiany. Konieczne jest wynajdywanie takich elementów, które napędzają rozwój jakościowy. Jednym z nich jest przetwarzanie danych, kolejnym opieka koordynowana. Niezależnie od kształtu systemowego będzie ona rozwiązaniem, które odpowie na rosnącą specjalizację. Opieka koordynowana ma pomóc pacjentowi w odnalezieniu się w systemie.
Kolejnym elementem jest wprowadzenie infolinii centralnej. W Wielkiej Brytanii wprowadzenie call center ograniczyło liczbę bezpośrednich prostych wizyt. Poza tym ludzie zaczęli się interesować swoim zdrowiem na wcześniejszym etapie choroby. Z punktu widzenia systemu oznacza to wymierną korzyść finansową.
Dorota Fal: Model stuprocentowej opiekuńczości państwa i odpowiedzialności za zdrowie obywatela nie ma ekonomicznej szansy przetrwania. Europejski model budowy systemów zabezpieczenia społecznego w zakresie zdrowia przestaje być skuteczny, głównie ze względu na zmiany demograficzne. Nie sprawdził się także model amerykański, zakładający odpowiedzialność obywatela za zdrowie i koszty leczenia. Ranking Bloomberga wskazuje, że efektywnych systemów opieki zdrowotnej możemy szukać w Hongkongu czy Singapurze. Zmiana demograficzna oraz to, że przyczyną 92 proc. zgonów w krajach rozwiniętych są choroby przewlekłe (NCD – non-communicable diseases) i że są one przyczyną obniżonej sprawności i częstych absencji w pracy, sprawiło, że na scenie pojawili się inni interesariusze. Są to pracodawcy, którym zależy, żeby pracownicy jak najdłużej pozostawali w dobrym zdrowiu. Należy zastanowić się, w jaki sposób systemowo pracodawca może aktywnie włączyć się w proces utrzymywania pracownika w dobrej kondycji zdrowotnej.
W Polsce mamy świetnie rozwinięte ubezpieczenia grupowe pracowników oraz wysoką akceptację społeczną takiego rozwiązania. Szkoda, że nie umiemy przełożyć tego mechanizmu na systemowe wsparcie zdrowia pracujących. Rolą państwa jest stworzenie takich mechanizmów, które zachęcą wszystkich – obywatela, małe firmy, start-upy, instytucje – żeby działać w jednym celu: utrzymania jak największej liczby osób w zdrowiu.
Jakub Szulc: Dzisiaj nie ma, przynajmniej w rzeczywistości europejskiej, systemu ochrony zdrowia, który w długiej perspektywie byłby w stanie się zbilansować. Sztuczna inteligencja, uczące się algorytmy są w stanie rozpoznawać określone schorzenia ze zdecydowanie większą precyzją, niż może to zrobić lekarz. Będziemy potrzebowali fachowców, którzy będą się znali na ludzkim ciele, ale diagnostyka niekoniecznie już będzie w rękach człowieka.
Adam Niedzielski: Zgadzam się, że opieka zdrowotna to ten sektor, w którym ludzie najszybciej spotkają się ze sztuczną inteligencją, gdzie najszybciej spotkają się z namacalnymi zmianami technologicznymi.
Robert Mołdach: Nie mam obaw, że rozwiązania problemów się nie znajdą. Ale mam poważne wątpliwości, czy nasze państwo będzie stać na takie rozwiązania, kto będzie za nie płacił i kto dostarczał. Nie chciałbym, by okazało się nagle, że głównym dostawcą systemów dla NFZ jest Google, wszyscy noszą na ręce apple watche, a leki dostarcza Amazon. Taki świat nie gwarantuje dobrego systemu lecznictwa.