Rząd przygotował projekt dokumentu, który przesądzi o tym, w jaki sposób wydamy wynegocjowane 76 mld euro w latach 2021–2027. Największym wygranym nowego rozdania będzie Śląsk.

Dziś do konsultacji trafi rządowy projekt Umowy Partnerstwa. Dokument pokazuje, w jaki sposób wydamy środki UE pochodzące z dwóch źródeł – 72,2 mld euro z polityki spójności oraz 3,8 mld euro z funduszu sprawiedliwej transformacji energetycznej.
Co do zasady nie zmienią się proporcje, tzn. w dalszym ciągu rząd będzie odpowiedzialny za wdrożenie 60 proc. wszystkich pieniędzy z polityki spójności (w ramach programów krajowych), a 40 proc. rozdystrybuują marszałkowie województw w programach regionalnych. W krajowych największy budżet będzie w Programie Operacyjnym Infrastruktura i Środowisko – to ponad 25 mld euro. Drugi w kolejności będzie Inteligentny Rozwój (8 mld euro) oraz Wiedza, Edukacja, Rozwój (4,3 mld euro).
Jeśli zaś chodzi o budżety dla poszczególnych województw (RPO), to zdecydowanym liderem będzie Śląsk, który w latach 2021–2027 ma otrzymać prawie 2,4 mld euro w ramach pieniędzy z regionalnego programu operacyjnego, ale niemal drugie tyle (2 mld euro) – z funduszu sprawiedliwej transformacji.
Na poziomie regionalnym największe zmiany dotyczą Mazowsza. Po pierwsze, potwierdzają się nasze wcześniejsze doniesienia, że Program Polski Wschodniej będzie obejmował również słabiej rozwinięty region mazowiecki regionalny (poza Warszawą i dziewięcioma powiatami). Stołeczny pierwotnie miał być wyłączony z RPO dla Mazowsza i korzystać z pieniędzy w krajowych programach, nadzorowanych przez rząd. Zmiany te budziły silny opór, m.in. marszałka mazowieckiego Adama Struzika i prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Dziś widać, że plany zostały zweryfikowane, bo region stołeczny ma mieć dostęp zarówno do programów krajowych, jak i woj. mazowieckiego. – Region warszawski stołeczny może liczyć na 157 mln euro w cenach bieżących, z czego 112 mln będzie w ramach RPO, a 45 mln w programach krajowych – tłumaczy nasz rozmówca z Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej.
Przedstawiciele Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego są zadowoleni, że region stołeczny nie zostanie wycięty z RPO, a mniej zamożna część uzyska dostęp do środków z PO Polska Wschodnia. Ale wskazują, że potrzeby i tak są dużo większe. – Oszacowaliśmy potrzeby regionu stołecznego na 2,5 mld zł. Uważamy też, że dodatkowo konieczne byłoby przesunięcie pieniędzy do programów krajowych, aby w pełni wykorzystać potencjał stolicy w rozwoju całej Polski. Przecież w naszym regionie jest 1/3 całego polskiego sektora B+R. W Europie i w Polsce rozwój koncentruje się w dużych miastach, trzeba więc tak prowadzić politykę, aby włączyć w niego również mniejsze miasta i obszary wiejskie, a nie walczyć z tym zjawiskiem – komentuje Marcin Wajda z departamentu rozwoju regionalnego i funduszy europejskich.
Niektórzy rozpatrują plany zawarte w Umowie Partnerstwa w kontekście ewentualnego podziału administracyjnego Mazowsza, co zapowiadają niektórzy politycy PiS. Fakt, że stolica i okoliczne powiaty nie zostaną wycięte z mazowieckiego RPO, jeden z naszych rozmówców składa na karb oporów wewnątrz partii rządzącej. – PiS ma tu silnych posłów i senatorów. Oni mogli się zdenerwować, że politycy PiS z ziemi radomskiej, najbardziej optujący za podziałem Mazowsza, robią im złą robotę. Bo przecież można byłoby mówić, że inwestycji unijnych nie ma, bo PiS zabrał pieniądze. A oni mieliby problem z reelekcją – tłumaczy nasz rozmówca.
Polska w nowej perspektywie finansowej w jeszcze większym stopniu będzie musiała postawić na zielone inwestycje – a to znajduje swoje odzwierciedlenie w szykowanej Umowie Partnerstwa. W minionej siedmiolatce co piąte wydane z europejskiego budżetu euro musiało być przeznaczone na inwestycje, które wspierają walkę ze zmianami klimatu. Teraz ten pułap został podniesiony do 30 proc. W dokumencie czytamy, że „należy dołożyć wszelkich starań”, aby instytucje odpowiedzialne za wydawanie unijnych pieniędzy kierowały się celami Europejskiego Zielonego Ładu. W zrealizowaniu tego celu mają pomóc zamówienia publiczne. – Jeżeli będzie to wykonalne, względy środowiskowe (np. kryteria ekologicznych zamówień publicznych) i społeczne, a także zachęty do innowacji zostaną włączone do procedur zamówień publicznych stosowanych zarówno przez beneficjentów, jak i instytucje wdrażające programy – zapowiedziano.
Natomiast fundusz mający pomóc regionom w odchodzeniu od węgla jest przeznaczony dla sześciu województw: śląskiego, dolnośląskiego, łódzkiego, lubelskiego, wielkopolskiego i małopolskiego, z czego Śląsk otrzyma najwięcej, bo połowę wszystkich środków. Pieniądze te nie będą jednak dostępne od razu. Po pierwsze, dostęp będzie uzależniony od sporządzenia terytorialnych planów, które będą musiały zostać zaakceptowane przez Komisję Europejską. Po drugie, pieniądze na sprawiedliwą transformację zostały zapisane nie w siedmioletnim budżecie, ale w funduszu odbudowy, który nie ruszy do momentu ratyfikowania go przez parlamenty narodowe w krajach członkowskich.
Według naszych informacji dzisiaj do konsultacji miał trafić również krajowy plan odbudowy, w którym rząd miał pokazać, na jakie inwestycje chce przeznaczyć pieniądze z funduszu odbudowy mającego pomóc europejskim gospodarkom w wychodzeniu z pandemicznego kryzysu. W przypadku Polski mowa o 25 mld euro w dotacjach i 34 mld euro pożyczek. Prezentację tego dokumentu jednak przesunięto.
Kiedy unijne pieniądze zaczną płynąć nad Wisłę? Wczoraj premier Mateusz Morawiecki mówił, że tempo budżetu UE rozkręca się powoli. Według niego środki z funduszu odbudowy ruszą dopiero „w najlepszym razie” za kilka miesięcy, a nawet za dwa, trzy kwartały. – Nie chcemy na to czekać, bo gospodarcza gleba jest dzisiaj wyschnięta – mówił szef rządu, zapowiadając wzmocnienie inwestycji ze środków krajowych w lutym lub marcu.
Polska będzie mieć też do wydania dodatkowe 2 mld euro na politykę spójności w ramach funduszu odbudowy. Chodzi o instrument React-EU na rzecz walki z negatywnymi skutkami COVID-19.