Nadal jest kłopot z ustalaniem przychodu u osób, które korzystają ze służbowego samochodu, ale nie są pracownikami. Przepisy tego nie regulują, więc i minister finansów pominął ten problem w niedawnej interpretacji.
Przypomnijmy, że interpretacja ogólna ministra finansów z 11 września 2020 r. (sygn. DD3.8201.1.2020) dotyczyła jedynie korzystania do celów prywatnych z firmowych samochodów przez pracowników.
Zasadniczo reguluje to art. 12 ust. 2a ustawy o PIT. Zgodnie z nim przychód z nieodpłatnego korzystania ze służbowego samochodu do celów prywatnych wynosi miesięcznie: 250 zł (gdy samochód ma pojemność silnika do 1600 cm sześc.) lub 400 zł (przy większej pojemności silnika).
Jeżeli pracownik korzysta z samochodu elektrycznego (więc pojemność silnika wynosi 0), wówczas pracodawca dolicza do pensji 250 zł, co potwierdził dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w interpretacji z 11 lutego br. (sygn. 0114-KDIP3-2.4011.587.2019.1.JK3).
Artykuł 12 ust. 2a ustawy o PIT dotyczy jednak wyłącznie pracowników. W rezultacie firmy muszą stosować inne zasady ustalania przychodu z tego tytułu u pracowników, a inne u pozostałych osób, np. członków zarządu.
Potwierdza to Radosław Kowalski, doradca podatkowy, właściciel kancelarii podatkowej.
– Firmy mają problem z rozliczeniem przychodu, gdy służbowe samochody są wykorzystywanie przez zleceniobiorców, członków zarządu i rad nadzorczych, którzy nie są pracownikami, a także przez inne osoby współpracujące, które nie uzyskują przychodu ze stosunku pracy, służbowego, pracy nakładczej ani spółdzielczego stosunku pracy – mówi ekspert.

Jest przychód…

Zasadniczo dyrektor KIS stoi na stanowisku, że członkowie zarządu (którzy wykonują swoje zadania na podstawie kontraktów menedżerskich, a nie umowy o pracę) uzyskują przychód z nieodpłatnych świadczeń z tytułu:
  • korzystania ze służbowego samochodu do celów prywatnych po godzinach pracy, i
  • zużycia paliwa do takich jazd.
Takie niekorzystne stanowisko potwierdzają np. interpretacje indywidualne z 2 października 2020 r. (sygn. 0113-KDIPT2-3.4011. 724.2020.1.GG), z 19 kwietnia 2018 r. (sygn. 0113-KDIPT2-3.4011. 80.2018.2.AC) oraz z 27 sierpnia 2018 r. (sygn. 0115-KDIT2-2.4011.275.2018.1.MM).
Prezes czy inni członkowie zarządu nie mają przychodu tylko wtedy, gdy korzystają ze służbowych samochodów do dojazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wykonywania obowiązków służbowych oraz z powrotem. Potwierdził to dyrektor KIS przykładowo w interpretacji z 2 października 2020 r. (sygn. 0113-KDIPT2-3.4011.594.2020.1.GG).

…ale jak go ustalić

Największy problem – jak mówi Bartosz Siwiak, menedżer w PwC – jest z ustaleniem wysokości przychodu.
– Fiskus stoi na stanowisku, że podstawa opodatkowania świadczenia współpracownika, członka zarządu czy menedżera za korzystanie z pojazdu po godzinach pracy powinna bazować na koszcie wynajmu takiego samego pojazdu lub koszcie raty leasingowej (wartość rynkowa). Tyle że na rynku można wynająć taki sam samochód za różną cenę. Kwota przychodu może być więc różna – zwraca uwagę ekspert.
Jeszcze większy problem sprawia ustalenie zużycia paliwa. Firmy muszą zwykle obliczać:
  • ile kilometrów w danym miesiącu przejechał członek zarządu w celach prywatnych,
  • jakie było średnie spalanie samochodu, którym jeździł,
  • jaka jest średnia cena paliwa za 1 litr.
Wszystkie te parametry mogą być różne, w zależności od samochodu, sposobu jazdy (dynamiczna, oszczędna) i stacji paliw (różne ceny). Dokumentowanie przejazdów wymaga więc czasu i jest skomplikowane.
– Rozliczenie na podstawie wartości rynkowej wymaga nie tylko ustalenia właściwej stawki wynajmu i prowadzenia ewidencji przebiegu, ale również rodzi ryzyko podatkowe w sytuacji, gdy członek zarządu jest jednocześnie pracownikiem i spółka musi zdecydować, który sposób ustalenia przychodu będzie w danym momencie właściwy – wskazuje Katarzyna Komorowska, partner w PwC.

Co z paliwem

Przypomnijmy, że w interpretacji ogólnej minister finansów odniósł się do kwestii zużywanego paliwa, ale tylko w związku z korzystaniem ze służbowych aut do celów prywatnych przez pracowników. Wyjaśnił, że przychód (miesięcznie w wysokości 250 zł lub 400 zł) zawiera już w sobie wartość paliwa. To oznacza, że:
  • paliwa kupionego przez pracodawcę nie trzeba traktować jako dodatkowego świadczenia ze stosunku pracy, więc firma nie musi potrącać od niego zaliczki na PIT,
  • pracownik może korzystać ze służbowego auta do celów prywatnych i nie płaci PIT od paliwa spalanego również po godzinach pracy.

Lepszy ryczałt niż niepewność

Zdaniem ekspertów podobne zasady ustalania zryczałtowanego przychodu z tytułu wykorzystania samochodów służbowych do celów prywatnych przydałyby się także w odniesieniu do członków zarządu i innych osób niebędących pracownikami. To znacznie uprościłoby życie firmom.
Dziś – jak mówi Radosław Kowalski – łatwiej jest powiedzieć, kiedy ryczałt ma zastosowanie, niż w jakich przypadkach się go nie stosuje. Natomiast wszelkie próby rozszerzenia obecnych zasad ryczałtu samochodowego dotyczących pracowników na osoby niebędące pracownikami stanowiłyby – zdaniem eksperta – przejaw nieuprawnionego prawotwórstwa.
– Co prawda byłoby to działanie na korzyść podatników, ale niestety niezgodne z literą prawa – zauważa ekspert.
O konieczności ujednolicenia zasad ustalania przychodu dla pracowników i innych współpracowników przekonana jest także Katarzyna Komorowska. – Tego oczekują firmy – mówi ekspertka.
Podkreśla, że te same argumenty, które pozwoliły wprowadzić ryczałt dla pracowników, mają zastosowanie również do innych osób współpracujących z firmą.
Te same argumenty, które zdecydowały o wprowadzeniu ryczałtu u pracowników, mają zastosowanie również do innych zatrudnionych