Resort finansów poinformował, że od ubiegłego roku zarówno on sam, jak iKrajowa Administracja Skarbowa wdrażają ideę prostego języka. Iże podpisali już nawet „Deklarację prostego języka”.

Strach pomyśleć, co się za tym kryje. Bo że ambicje MF są duże, wiemy zlicznych już przykładów zmian, które do tej pory udało się wdrożyć.
Weźmy przykład przepisu ocenach transferowych. Wart. 11a ust. 1 pkt 4 ustawy oCIT (i odpowiednio art. 23m ust. 1 pkt 4 ustawy oPIT) zamieszczona została definicja podmiotów powiązanych. Są to m.in. podmioty, na które wywiera znaczący wpływ „ten sam inny podmiot”.
Nie, nie, to nie pomyłka. „Ten sam inny podmiot” – brzmi przepis. Arolą podatników niech będzie ustalić, czy podmiot ma być wkońcu ten sam, czy jednak inny.
Kolejny przykład językotwórczej roli MF znajdujemy wordynacji podatkowej. Najwyraźniej ministerstwu nie spodobała się wiekowa tradycja uzgadniania czegoś zkimś ipostanowiło nadać nowy sens pojęciu „uzgodnienie”. Wart. 86a–86o ordynacji jest więc mowa ouzgodnieniu jako oschemacie podatkowym. Pal licho, że wświetle tych przepisów uzgodnienie może być udostępniane, oferowane lub wykonywane (to już nie te czasy, gdy uzgodnienie się po prostu zawierało).
Najbardziej nowatorskie wprofiskalnej definicji jest to, że uzgodnienie można udostępnić samemu sobie. Co prawda ordynacja mówi oczynności lub zespole powiązanych ze sobą czynności, których co najmniej jedna strona jest podatnikiem, ale MF stoi na stanowisku, że do uzgodnienia wcale nie potrzeba drugiej strony. Liczy się podatkowa korzyść, a po nią można sięgnąć samemu, bez zasięgania pomocy udoradcy. No ioczywiście trzeba ją zaraportować (bo gdzieżby tam zgłosić!) szefowi KAS.
Na problem ten zwracaliśmy uwagę na łamach DGP półtora roku temu. Pisaliśmy olicznych błędach gramatycznych i nielogicznych definicjach wopublikowanym wtedy projekcie. Od ponad roku stosujemy przepisy, wktórych te błędy inielogiczności są już prawem.
Na szczęście udało się zapobiec uchwaleniu takich językowych dziwolągów, jak ten, by dodatkowe zobowiązanie podatkowe wynosiło 10 proc. „sumy składników wynikających zdecyzji”, aprzez składniki rozumiało się „stwierdzenie, wzakresie, wjakim wynika ono zzastosowania przepisów lub środków określonych wart. 58a par. 1”. Mało brakowało, azobowiązanie podatkowe wynosiłoby 10 proc. sumy stwierdzeń.
Udało się także wostatniej chwili zmienić definicję ogólnej cechy rozpoznawczej –tak, aby nie była to „właściwość uzgodnienia polegająca na tym, że czynności prowadzą do cyrkularnego obiegu środków pieniężnych”.
Marna to jednak pociecha, bo wmyśl idei prostego języka MF nadaje właśnie nowe znaczenie innym utartym już pojęciom. Najwyraźniej za zbyt złożoną uznało definicję strategii, którą od dziesiątek lat znajdujemy w„Słowniku języka polskiego” PWN. Wedle słownika strategia to „przemyślany plan działań wjakiejś dziedzinie”. Plan oznacza coś, co ma się zadziać wprzyszłości.
Tymczasem zart. 27c ustawy oCIT i jego ministerialnej wykładni dowiadujemy się właśnie, że oobowiązku sporządzenia strategii za dany rok podatnicy dowiedzą się dopiero wroku następnym, awięc sporządzą ją iopublikują zmocą wstecz.
Najwyraźniej wsamym gmachu przy ul. Świętokrzyskiej nie wszyscy nadążają za tempem nowatorstwa. Oto bowiem w komunikacie na stronie MF czytamy, że „stosowanie prostego języka to jedna z wartości, które są częścią strategii MF i KAS na lata 2021–2024”. Jak to? Czyżby wświetle nowej definicji strategia MF iKAS nie obejmowała lat 2013–2016? ©℗