Rząd chce, aby samorządy mogły bez ograniczeń przekazywać szkoły stowarzyszeniom rodziców. W efekcie szkoły będą jednak likwidowane, bo ci mogą nie zdążyć z ich założeniem i przystąpieniem do przetargu.
Od dwóch lata samorządy nie muszą podejmować decyzji o likwidacji małych szkół. Mogą je przekazać osobie fizycznej lub prawnej. Taka możliwość dotyczy jednak tylko szkół, w których uczy się do 70 uczniów. To ograniczenie spowodowało, że w ciągu dwóch lat zaledwie 11 szkół zostało przekazanych stowarzyszeniom rodziców. W tym samym czasie samorządy zlikwidowały ponad 1,1 tys. z nich.
Ta tendencja, zdaniem rządu, ma się odwrócić za sprawą wejścia w życie nowelizacji ustawy o systemie oświaty. Obecnie jej projekt jest konsultowany. Zakłada ona zniesienie ograniczenia związanego z liczbą uczniów przy przekazywaniu szkoły stowarzyszeniu.
Samorządy wskazują na słabość tego rozwiązania. I twierdzą, że będzie jeszcze trudniej przekazać szkołę rodzicom. Będzie to bowiem wymagało przeprowadzenia procedury konkursowej, do której będą mogły przystępować tylko te stowarzyszenia, które działają w ramach ustawy o działalności pożytku publicznego.
– Obecnie takiego wymogu nie ma – mówi Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP.
Gdy gmina chce zlikwidować małą szkołę, wystarczy, że rodzice założą stowarzyszenie i wpiszą do Krajowego Rejestru Sądowego (KRS).
– W gminie jest pięć szkół stowarzyszeniowych i bardzo dobrze funkcjonują. Żadna z nich nie podlega przepisom ustawy o działalności pożytku publicznego i wolontariacie – mówi Anna Kowalska, sekretarz gminy Morawice.
Zapytaliśmy więc organizacje pożytku publicznego o możliwości zakładania tego typu organizacji. Okazało się, że procedura jest skomplikowana. Wymaga wykazania się przez nie co najmniej roczną działalnością.
Związki zawodowe ostrzegają, że nowe przepisy wprowadzające procedurę przetargową dla stowarzyszeń zainteresowanych przejęciem szkoły spowodują, że placówki będą trafiać do przypadkowych osób.
– Lub zostaną zlikwidowane z powodu braku zainteresowania – mówi Andrzej Antolak z Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”.