Rządowa propozycja zmian w ustawie emerytalnej jest wynikiem wartościowego, politycznego kompromisu w Radzie Ministrów - powiedziała w we wtorek minister pracy i polityki społecznej Jolanta Fedak. "Zmiana idzie w dobrym kierunku (...), jestem bardzo zadowolona" - dodała.

"Ten kompromis jest między wersją, która zachowuje system kapitałowy, a wersją, która ten system likwiduje, to jest absolutnie jasne" - podkreśliła Fedak w "Polsat News".

Dodała, że proponowane zmiany nie są dewastacją systemu, tylko "ustaleniem składki na rozsądnym poziomie na to, na co stać Polaków jako podatników".

Minister zauważyła, że rząd przyjął dodatkową poprawkę, nakładającą na Radę Ministrów obowiązek monitorowania sytemu nie później niż co trzy lata. "Ja nawet myślę, że po dwóch latach należałoby sprawdzić, jak to wygląda, jaki ma wpływ na wysokość emerytur i jaki ma wpływ na finanse i budżet państwa" - podkreśliła.

Minister oceniła, że obecne problemy z systemem emerytalnym były wynikiem braku nad nim kontroli. "Taki przegląd powinniśmy zrobić 5 lat temu, wtedy nie mielibyśmy takich problemów, z którymi się borykamy w tej chwili" - podkreśliła. Jak dodała, "jeżeli sytuacja będzie dobra, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby poziom tej składki był albo większy albo również mniejszy".

We wtorek rząd przyjął projekt nowelizacji ustaw dotyczących zabezpieczenia emerytalnego. Zgodnie z nim składka przekazywana z ZUS do OFE zostanie zmniejszona z 7,3 proc. do 2,3 proc., a potem będzie stopniowo wzrastać, by w 2017 r. osiągnąć 3,5 proc. Pieniądze, które zamiast trafić do OFE, pozostaną w ZUS, pójdą na specjalne indywidualne subkonta. Zmiany te oznaczają, że potrzeby pożyczkowe Polski do 2020 r. zmniejszą się o ok. 190 mld zł. Zasady dziedziczenia pieniędzy na subkontach w ZUS będą takie same, jak w OFE.