Opłata za opiekę nad dziećmi w przedszkolach musi być realna, a nie "wzięta z sufitu" - ocenił we wtorek wiceminister edukacji Zbigniew Włodkowski, który wrócił z Biskupca na Warmii, gdzie rodzice prowadzą strajk okupacyjny publicznego przedszkola.

"Rodzice mają prawo do tego, aby samorząd wytłumaczył się z tych stawek i powiedział im, jakie elementy wzięto pod uwagę przy propozycjach odpłatności" - powiedział we wtorek w Warszawie wiceszef MEN, który dzień wcześniej odwiedził Biskupiec w woj. warmińsko-mazurskim, gdzie rozmawiał z rodzicami przedszkolaków i władzami miasta o sytuacji w przedszkolu. Podkreślił, że opłaty za opiekę nad dziećmi w przedszkolach "muszą być realne, a nie wzięte z sufitu".

W Biskupcu od piątku trwa strajk okupacyjny przedszkola nr 5. Protest zorganizował komitet strajkowy, złożony z pracowników przedszkola i związkowców z ZNP, oraz wspierające ich Zgromadzenie Rodziców. Protestują oni przeciwko podwyżce opłat, które - ich zdaniem - należą obecnie do najwyższych w Polsce. Opłata za całodzienny pobyt dziecka w przedszkolu (ok. 9-10 godz.) wzrosła z ok. 230 zł do ok. 500 zł.

"Byłem wczoraj w Biskupcu i powiem wprost: jestem zdziwiony działaniami samorządu. Dał temu wyraz także wojewoda, który wezwał w piśmie samorząd Biskupca do przywrócenia dobrej atmosfery w gminie i zobowiązał panią burmistrz do podjęcia takich działań, które urealnią te stawki. W tym piśmie jest też wprost wyrażona sugestia, że w tej kwestii może być zawiadomiony minister spraw wewnętrznych i administracji" - poinformował Włodkowski.

Przypomniał też, że w sprawie opłat za przedszkola każda gmina w Polsce musi podjąć dwie decyzje w formie uchwał. "Po pierwsze ustanowić liczbę godzin bezpłatnej edukacji. Nie może być ona mniejsza niż pięć godzin dziennie. W opinii ekspertów wystarczą one na zrealizowanie podstawy programowej w edukacji przedszkolnej. Gmina może także ustanowić większą liczbę godzin bezpłatnej edukacji. Po drugie, gmina musi podjąć uchwałę o pobieraniu odpłatności za pozostałe godziny, szczególnie opiekuńcze, bo pracujący rodzice muszą czasami pozostawić dziecko dłużej w przedszkolu" - tłumaczył Włodkowski. Dodał, że wysokość tej odpłatności jest kontrolowana przez urzędy wojewódzkie, które mają prawo uchylać zawyżone opłaty za przedszkola.

Dodał też, że w większości gmin w Polsce nie nastąpiła znacząca podwyżka opłat za przedszkola.

Protestujący rodzice przedszkolaków, wychowawcy i związkowcy w Biskupcu domagają się także odwołania nowej dyrektorki placówki, która - w ich ocenie - została powołana przez władze miasta niezgodnie z prawem. Sprzeciwiają się również wynajęciu niepublicznemu przedszkolu pomieszczeń w tym samym budynku. Obawiają się, że w przyszłości doprowadzi to do prywatyzacji "piątki", która jest ostatnim publicznym przedszkolem w mieście.

Manifestację, wspierającą protest w biskupieckiej "piątce", zapowiedziały na najbliższy piątek warmińsko-mazurskie władze ZNP. Ma w niej uczestniczyć kilkaset osób, w tym prezes ZNP Sławomir Broniarz.