SLD chce przywrócenia w szkołach regularnych badań okresowych. Klub Sojuszu przygotował projekt ustawy w tej sprawie. Jeśli nie będzie profilaktyki dla dzieci, następne pokolenie będzie słabsze - argumentuje poseł Witold Gintowt-Dziewałtowski.

Projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowych ze środków publicznych, który przygotował Gintowt-Dziewałtowski, nakłada na dyrektorów szkół obowiązek "zapewnienia uczniom opieki w zakresie profilaktyki zdrowotnej i opieki przedlekarskiej". Środki na to miałyby pochodzić z Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ).

Według propozycji SLD, dyrektor szkoły powiadamiałby NFZ o utworzeniu na terenie szkoły gabinetu lekarskiego. Fundusz miałby z kolei zawierać z nią umowę o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej. W przypadku, gdyby NFZ nie zawarł takiej umowy, najpóźniej na siedem dni przed rozpoczęciem roku szkolnego dyrektor szkoły zatrudniałby pielęgniarkę lub higienistkę, a koszty tego zwracałby Fundusz.

Gintowt-Dziewałtowski argumentował w rozmowie z PAP, że stan zdrowia najmłodszego pokolenia Polaków "jest marny", a winny jest temu system wychowania. "W szkołach coraz mniej jest sportu, kierujemy młodych ludzi głównie przed ekrany telewizorów i komputerów" - zauważył poseł.

Jak podkreślił, "wyleczyć można te schorzenia, które są wcześniej wykryte". "Jeśli państwo chce zaoszczędzić na ochronie zdrowia, musi bardziej zająć się profilaktyką" - dodał.

Poseł Sojuszu zwrócił też uwagę, że regularna opieka zdrowotna w szkołach jest potrzebna także dlatego, by wskazać do jakiego specjalisty kierować dziecko. "Jeśli nie zajmiemy się profilaktyką, następne pokolenie będzie jeszcze słabsze" - uważa Gintowt-Dziewałtowski.