Samorządy otrzymają pomoc państwa w spłacie długów szpitali. Powiaty, które nie spłacą strat placówek medycznych przekształcą je w spółki.
Od dziś szpitale mogą być przekształcane w spółki prawa handlowego na nowych zasadach. To efekt wejścia w życie ustawy z 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej (Dz.U. nr 112, poz. 654).
Rząd zapewnia, że ułatwi ona zarządzenie szpitalami, bo te, które się przekształcą, nie będą się mogły już zadłużać. Muszą się bilansować, bo zarząd spółki będzie ponosił odpowiedzialność materialną za jej ewentualne straty. Jako przedsiębiorstwa będą też mogły uzyskiwać dodatkowe dochody, m.in. z opłat od pacjentów.

Dyscyplina finansowa

Ustawa nie przewiduje obowiązkowych przekształceń szpitali, ale w rzeczywistości je wymusza. Jeżeli właściciel szpitala (najczęściej powiat lub marszałkowie województw) nie pokryje jego rocznego ujemnego wyniku, w ciągu 12 miesięcy od zatwierdzenia planu finansowego placówki, to musi ją zlikwidować albo zmienić jej formę prawną.
Taki mechanizm ma spowodować, że przekształceń będzie więcej niż dotychczas. Ministerstwo Zdrowia zakłada, że do końca 2013 roku nawet 40 proc. placówek będzie działać w formie spółki.
Może się to jednak okazać nierealne. Wiele samorządów szuka bowiem sposobów na uniknięcie przekształceń. Podobnie jak uniwersytety medyczne, do których należą kliniki. Ich dyrektorzy robią wszystko, żeby zamknąć obecny rok bez straty lub z jak najmniejszym wynikiem ujemnym, tak aby uczelnia mogła go pokryć i tym samym uniknąć przymusowych zmian.

W klinikach bez zmian

– Założyliśmy, że w tym roku sytuacja finansowa w obu naszych szpitalach na tyle się ustabilizuje, że nie będzie konieczności dokonywania przekształceń – mówi Małgorzata Tafil-Klawe, prorektor ds. Collegium Medicum Uniwersytetu im. M. Kopernika w Toruniu.
Podobnie deklarują inni rektorzy.
– Nie będziemy przekształcać szpitali w spółki. A na pewno nie za mojej kadencji, która kończy się za rok – mówi Ewa Małecka-Tendera ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.
Szpitale kliniczne są w o tyle dobrej sytuacji, że ich zadłużenie w większości przypadków nie przekracza specjalnego wskaźnika ustalonego w ustawie. Zgodnie z nim, gdy zobowiązania szpitala przekraczają połowę jego przychodów, to nadwyżkę pokrywa jego właściciel (w przypadku przekształcenia szpitala w spółkę). Tymczasem zobowiązania szpitali klinicznych są mniejsze niż połowa ich przychodów, np. w przypadku placówek podlegających Lubelskiemu Uniwersytetowi Medycznemu wahają się od 0,02 do 0,29 (wskaźnik ustalono na poziomie 0,5).
– Gdyby udało się uzyskać finansowanie przez NFZ wszystkich świadczeń wykonanych ponad wartość kontraktów, szpitale bilansowałyby swoje przychody i koszty – podkreśla prof. Andrzej Drop, prorektor ds. klinicznych Lubelskiego Uniwersytetu Medycznego.
Nawet jeden z najbardziej zadłużonych szpitali kliniczny, Uniwersyteckie Centrum Kliniczne w Gdańsku, który ma dług przekraczający 200 mln zł, jest w trakcie restrukturyzacji. Postawił sobie za cel zbilansować w tym roku swoją bieżącą działalność. Tym samym uniknie konieczności przekształcenia.
– Robimy wszystko, żeby nie zakończyć tego roku wynikiem ujemnym – podkreśla Arkadiusz Lendzion, zastępca dyrektora Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku.



Spółka ze stratą

Rektorzy boją się przekształceń, bo jeżeli do nich dojedzie, szpitale jako spółki będą startować ze stratą.
– Ustawa przewiduje bowiem, że zobowiązania w wysokości połowy przychodów może odziedziczyć nowy podmiot. To będzie niezwykle trudny start – podkreśla Andrzej Sośnierz, były prezes NFZ, obecnie poseł ugrupowania Polska Jest Najważniejsza.
Spółki powstałe z przekształcenia szpitali klinicznych musiałyby rozpoczynać działalność zadłużone, ponieważ uczelnie nie mają pieniędzy na ich całkowite oddłużenie. Ich sytuację komplikuje to, że muszą dodatkowo prowadzić działalność dydaktyczną (uczą zawodu przyszłych lekarzy). Realizacja tego zadania przynosi szpitalom klinicznym straty.
– Oddziały, na których uczą się młodzi medycy, są szczególnie źle finansowane przez NFZ. Żeby utrzymać spółkę w dobrej kondycji finansowej, jej prezes musiałby je zlikwidować – podkreśla Małgorzata Tafil-Klawe.
Brak przekształceń w szpitalach klinicznych będzie jednak oznaczał, że nie będzie je obowiązywała dyscyplina finansowa. Nadal będzie ciążył na tych placówkach niespłacony dług, który na koniec 2010 roku wyniósł 1,5 mld zł.

Mało kusząca zachęta

Zachętą do przekształceń ma być pomoc państwa. W budżecie na ten cel jest zarezerwowane 1,4 mld zł. Dzięki tym pieniądzom mają być umorzone zobowiązania publicznoprawne przekształcanych szpitali. Ta forma pomocy nie jest jednak na tyle atrakcyjna, żeby powiaty, marszałkowie i uniwersytety masowo zaczęły zmieniać formę prawną swoich placówek.
Wiele z nich podchodzi do przekształceń sceptycznie, ponieważ obawiają się konieczności pokrywania zadłużenia szpitali w części, do której są zobligowane. Z tego powodu nie będą się przekształcać w spółki szpitale powiatowe z woj. podlaskiego i lubelskiego.
– Bardziej opłaca się nam pokryć roczny ujemny wynik finansowy naszego szpitala – uważa Jarosław Augustowski, starosta grajewski.

Ograniczone możliwości

Natomiast Mirosław Król, starosta świdnicki, wskazuje na inny problem, który zniechęca do przekształceń. Chodzi o możliwość komercyjnego wykorzystywania sprzętu i aparatury zakupionej przez szpitale ze środków unijnych. Zgodnie z interpretacją Ministerstwa Zdrowia, przez pięć lat, czyli okres kluczowy dla kondycji finansowej spółki, nie będą one mogły na tym sprzęcie wykonywać badań i zabiegów odpłatnie.
– To pozbawi spółki, które muszą osiągać zysk, ważnego źródła dofinansowania – podkreśla Mirosław Król.
To, czy nowe przepisy zachęcą samorządy i szpitale do przekształceń, okaże się pod koniec przyszłego roku. To wtedy bowiem ich właściciele dowiedzą się o wysokości ujemnego wyniku finansowego. Będą mogli również przekonać się, czy samorządom, które w zamian za przekształcenie skorzystały jednak z pomocy państwa, takie działanie się po prostu opłacało.