Szkoły chętnie zastępują papierowe indeksy ich wersją elektroniczną. Mniej przekonani do nich są sami studenci.

W tym roku kolejne uczelnie rezygnują z papierowych indeksów. Na to zdecydowały się m.in. Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu, Uniwersytet w Białymstoku i Uniwersytet Jagielloński (UJ).

– Studenci, którzy rozpoczną naukę od nowego roku akademickiego, nie dostaną już zielonych indeksów – mówi Katarzyna Pilitowska, rzecznik UJ.

Dodaje, że wszystkie oceny i zaliczenia będą odnotowywane w elektronicznym systemie. Dostęp do niego będą mieli zarówno nauczyciele, którzy są zobowiązani w określonym terminie wpisywać zaliczenia, jak i studenci. Elektroniczny indeks będzie podstawą do zaliczenia semestru czy roku studiów.

Taką możliwość dało szkołom rozporządzenie ministra nauki i szkolnictwa wyższego z 13 maja 2009 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie dokumentacji przebiegu studiów (Dz.U. nr 81, poz. 679). Mimo że uczelnie mogą wprowadzać elektroniczne indeksy od dwóch lat, to na razie ostrożnie korzystają z tej możliwości. Na przykład tworzą elektroniczny system, ale dokumentem, na podstawie którego zaliczane są studia, jest nadal papierowa książeczka.

Tak jest m.in. w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego (SGGW) w Warszawie.

– Konsultowaliśmy ze studentami, czy chcą, aby nadal prowadzone były papierowe indeksy. Na razie zdecydowali, że tak – mówi Krzysztof Szwejk z SGGW.

Tłumaczy, że za tym przemawiają tradycja akademicka i sentyment. Potwierdza to Marcin Wypchło, przewodniczący samorządu studentów Uniwersytetu Szczecińskiego.

– Jedynym argumentem, który uzasadnia obecnie utrzymanie papierowych indeksów, jest zwyczaj akademicki – mówi.

Dodaje, że z praktycznego punktu widzenia papierowy indeks jest dla studentów obciążeniem. Przez to nadal muszą stać po wpisy od wykładowców w kolejkach. Muszą też stawiać się na uczelni w wyznaczonym przez nauczyciela terminie tylko po to, aby zdobyć jego podpis.

Obawy studentów wzbudza jednak też sam system e-indeksu.

– Istnieje takie przekonanie, że jeśli jest coś na papierze, to istnieje, a elektroniczne dane mogą zostać po prostu skasowane. Jeśli system nie będzie dobrze działać, łatwiej też o błędy w ocenach, które są m.in. podstawą do obliczania średniej – uważa Marcin Wypchło.

Uczelnie, które w ogóle zrezygnowały ze starych indeksów, umożliwiają jednak ich prowadzenie na wniosek samego studenta. Tak jest m.in. na Uniwersytecie Warszawskim czy UJ.

– Wystarczy złożyć podanie z prośbą o wydanie takiego indeksu – mówi Katarzyna Pilitowska.

Nie jest on jednak traktowany jako dokument potwierdzający zaliczenie studiów. Kosztuje 4 zł.

467 szkół wyższych jest w Polsce