Wszystkie kluby opowiedziały się w środę w Sejmie za dalszymi pracami nad prezydenckim projektem zmian w konstytucji dotyczącym członkostwa Polski w UE. Posłowie PiS, PSL i PJN mieli jednak zastrzeżenia do regulacji, które odnoszą się do wejścia Polski do strefy euro.

Debacie nad projektem zmian przysłuchiwał się prezydent Bronisław Komorowski, który wcześniej na ten temat rozmawiał w Sejmie z marszałkiem Grzegorzem Schetyną oraz szefami klubów parlamentarnych.

Projekt zawiera rozwiązania wiążące się z członkostwem Polski w UE, m.in. uregulowania, które zaczną obowiązywać po wejściu Polski do strefy euro. Dotyczy organizacji NBP, w tym przyszłej likwidacji Rady Polityki Pieniężnej; reguluje także procedury ewentualnego wystąpienia Polski z UE i zawiera zasady przyjmowania polskiego stanowiska prezentowanego później na forum UE.

Polska powinna mieć paszport do jazdy w kierunku strefy euro, ale to nie oznacza, że trzeba już ruszać w drogę - uważa prezydent Bronisław Komorowski. W środowej debacie w Sejmie nad prezydenckimi zmianami w konstytucji właśnie sprawa przepisów dot. wejścia Polski do strefy euro wzbudziła wątpliwości.

Komorowski uczestniczył w środę w pierwszym czytaniu projektu zmian w konstytucji wiążącego się z członkostwem Polski w UE. Wcześniej rozmawiał na temat projektu w Sejmie z marszałkiem Grzegorzem Schetyną i szefami klubów parlamentarnych.

Komorowski liczy, iż przygotowany przez niego projekt zostanie uchwalony przed przejęciem przez nasz kraj prezydencji w UE w drugiej połowie 2011 r. Według prezydenta "byłyby to najkorzystniejsze i robiłoby najlepsze wrażenie w UE".

Podczas debaty w Sejmie wszystkie kluby opowiedziały się za dalszymi pracami nad prezydenckim projektem. Projekt chwaliły kluby PO i SLD. Posłowie PiS, PSL i PJN mieli jednak zastrzeżenia do regulacji, które odnoszą się do wejścia Polski do strefy euro. Komorowski odnosząc się do tych zastrzeżeń ocenił w rozmowie z dziennikarzami, że część z nich polega na nieporozumieniu.

Eugeniusz Kłopotek (PSL) mówił, że zapisy w projekcie dotyczące przystąpienia Polski w przyszłości do strefy euro budzą "wątpliwości i poważne zastrzeżenia" jego klubu.

Jak dodał, klub PSL "stoi na stanowisku, że dzisiaj nie czas i pora, by już wpisywać ten element do naszej konstytucji". "Do strefy euro śpieszmy się powoli, co nagle, to po diable" - mówił polityk. Jak argumentował, trzeba pamiętać, iż w dyskusji publicznej padały już różne daty przystąpienia Polski do strefy euro.

Również Karol Karski (PiS) zaznaczył, że Polska może stać się w przyszłości częścią strefy euro, ale powinno to nastąpić wtedy, gdy "będziemy mieli zrównoważoną gospodarkę, decyzja nie będzie podjęta pochopnie i wynikną z tego korzystne rezultaty dla naszego państwa".

Ponadto, jak podkreślił, decyzji o wejściu polski do strefy euro nie powinien podejmować tylko rząd, gdyż jest to decyzja ustrojowa tej samej miary co przystąpienie Polski do UE. Dlatego, zdaniem posła, jeśli Polska zdecyduje się na zmianę waluty na euro, to powinno to nastąpić w trybie zmiany konstytucji.

Także klub PJN miał zastrzeżenia dotyczące przepisów, które odnoszą się do wejścia Polski do strefy euro. Joanna Kluzik-Rostkowska oceniła, że nie jest możliwa poważna debata nad prezydenckim projektem bez rzetelnej informacji rządu na temat stanu finansów publicznych oraz "mapy drogowej" wejścia do strefy euro.

Według niej informacja rządu oraz solidna debata na ten temat jest potrzebna, zwłaszcza w kontekście pojawiających się "znaków zapytania, czy Niemcy pozostaną w strefie euro, czy też z tej strefy wyjdą", a także "jak zachowa się Grecja, jak zachowa się Irlandia". "To są poważne znaki zapytania" - uważa Kluzik-Rostkowska.

Prezydent w rozmowie z dziennikarzami porównał proponowane przez siebie zmiany w konstytucji w sprawie euro do uzyskania paszportu na wyjazd za granicę, ale bez obowiązku wyjazdu.

"To w PRL-u było tak, że jak już się dostawało paszport, to każdy pędził czym prędzej za granicę, bo wiedział, że dostał paszport tylko na trochę. Dzisiaj, w wolnym kraju, każdy z nas może mieć paszport w kieszeni, szufladzie i jechać wtedy, kiedy uzna, że to mu pasuje" - powiedział prezydent.

"Polska też powinna mieć paszport do jazdy w kierunku strefy euro, ale to nie oznacza, że trzeba już ruszać w drogę i że trzeba bardzo się z tym spieszyć" - przekonywał Komorowski. Ale, jak zaznaczył, on sam jest optymistą, "co do przyszłości strefy euro".

"Wydaje mi się, że bardzo szybko będziemy świadkami decyzji w ramach instytucji europejskich, wzmacniających strefę euro, czyniących tę strefę w dalszym ciągu atrakcyjną także dla Polski" - zaznaczył Komorowski.

Podkreślił, że "nie ma mowy o żadnym pośpiechu, żadnych decyzjach, chodzi o to, byśmy mieli gotowy paszport w ramach zmian konstytucyjnych na drogę, w którą ruszymy, kiedy uznamy to za słuszne i służące polskim interesom".

Projekt prezydenta zawiera rozwiązania wiążące się z członkostwem Polski w UE, m.in. uregulowania, które zaczną obowiązywać po wejściu Polski do strefy euro. Dotyczy organizacji NBP, w tym przyszłej likwidacji Rady Polityki Pieniężnej; reguluje także procedury ewentualnego wystąpienia Polski z UE i zawiera zasady przyjmowania polskiego stanowiska prezentowanego później na forum UE.

Prezydencki minister Krzysztof Łaszkiewicz, odpowiadając na pytania posłów dotyczące regulacji ws. strefy euro, tłumaczył, że propozycje prezydenta mają na celu "stworzenie pewnego mechanizmu, który dopiero pozwoli na podjęcie decyzji o wejściu do strefy euro".

"Kiedy taka decyzja zapadnie, trudno powiedzieć; za rok, za dwa, za pięć a może jeszcze później, ale taki mechanizm w naszej konstytucji być powinien" - mówił.

Projekt Komorowskiego chwalili posłowie PO i SLD. Jarosław Gowin (PO) zaznaczył, że likwiduje on dotkliwą lukę w polskiej konstytucji w postaci braku zapisów wiążących się z członkostwem Polski w Unii.

Dodał, że projekt stwarza konstytucyjne warunki do przystąpienia Polski do strefy euro. Jednocześnie zauważył, że propozycje w najmniejszej mierze nie przesądzają czy, a tym bardziej, kiedy, wprowadzać wspólną walutę europejską.

Ale, w ocenie Gowina, "bez uprzedniego przygotowania gruntu od strony konstytucji proces ekonomicznego dostosowywania się do wymogów strefy euro będzie kosztowniejszy, narażony na polityczne wstrząsy i manipulacje, a w konsekwencji może zakończyć się niezamierzonym fiaskiem".

"Niektórzy w sposób zamierzony chcą uniknąć wejścia do strefy euro. Chciałbym jednak, abyśmy uniknęli sytuacji, w której proces ewentualnego wchodzenia do strefy euro skończy się niezamierzonym fiaskiem" - mówił Gowin. "Propozycja prezydenta przeciwdziała takiemu negatywnemu scenariuszowi" - dodał.

Projekt chwalił też Jarosław Matwiejuk (SLD). Jak mówił, propozycja prezydenta usuwa lukę prawną w ustawie zasadniczej powstałą po akcesji Polski do UE. "Jesteśmy świadkami historycznej chwili" - ocenił.

Określił prezydencką propozycję jako kompleksową, przemyślaną oraz ekspercką. Przypomniał, że Komorowski jeszcze jako marszałek Sejmu zainicjował prace ekspertów nad tymi zmianami. "Można zatem powiedzieć, że jest to projekt ekspercki, a nie polityczny. Usuwa lukę w regulacji konstytucyjnej, eliminuje spory kompetencyjne między konstytucyjnymi organami państwa" - podkreślił Matwiejuk.

Tłumaczył, że projekt tworzy konstytucyjne podstawy do wykonywania prawa UE, określa rolę i zadania głowy państwa, Rady Ministrów, premiera, Sejmu i Senatu, a także określa status obywatela UE w Polsce. "Zawiera podstawę prawną, konstytucyjną do czynnego i biernego prawa wyborczego, dla obywateli RP zamieszkałych na terytorium UE i obywateli UE zamieszkałych w Rzeczpospolitej" - wymienił.

Debata w Sejmie nad przedłożonym przez prezydenta Bronisława Komorowskiego projektem zmian w konstytucji. Fot. PAP/Paweł Kula / DGP