Prawnik mec. Ireneusz Zieliński powiedział, że ogłoszony przez Ministerstwo Skarbu brak możliwości przeprowadzenia projektu dotyczącego zadośćuczynień dla właścicieli pozbawionych w PRL majątku, jest sprzeczny z zasadami demokratycznego państwa prawa.

Z informacji resortu skarbu podanych w czwartek wynika, że z powodów finansowych nie może być przeprowadzony przygotowany projekt ustawy mający zapewnić symboliczne rekompensaty osobom, których mienie zabrano w PRL, m.in. właścicielom dworów, pałaców i przedsiębiorstw. Mogłoby to spowodować, jak podało ministerstwo, przekroczenie dozwolonej przez UE bariery długu publicznego w stosunku do PKB.

"Wychodzi na to, że nie stać nas na kraj, który przestrzega wypisanych na swych sztandarach zasad konstytucyjnych, na których formował swoją państwowość, przede wszystkim prawa własności" - powiedział mec. Zieliński, który jest pełnomocnikiem w wielu sprawach dotyczących zwrotu właścicielom mienia zabranego w PRL.

Mecenas zaznaczył, że trzeba rozróżnić przypadki zabrania majątku właścicielom na podstawie dekretu PKWN o reformie rolnej z 1944 r. od przypadków pozbawienia mienia z naruszeniem przepisów tego dekretu. "Brak uchwalonej ustawy oznacza, że będzie tak, jak jest do tej pory" - powiedział mec. Zieliński. Dodał, że w związku z tym "ci, którym mienie zabrano zgodnie z przepisami dekretu, nie mają na co liczyć".

Jak przypomniał mec. Zieliński, dekret o reformie rolnej został wprowadzony, gdy formalnie obowiązywała konstytucja marcowa z 1921 r., która w art. 99 szanowała i respektowała prawo własności. Według mecenasa ostatnia decyzja resortu skarbu może spowodować, że sądy i organy administracji w swoim orzecznictwie będą interpretowały dekret o reformie rolnej coraz bardziej rozszerzająco i w sposób niekorzystny dla właścicieli.

Jak poinformował resort skarbu na swojej stronie internetowej, projekt ustawy jest przygotowany, ale "ze względu na znaczące, czynione w ostatnich latach oszczędności, związane z globalnym kryzysem finansowym w wielu dziedzinach naszego życia społecznego i gospodarczego oraz duże obciążenia finansowe wynikające z tej ustawy, w obecnej sytuacji ekonomicznej, projekt ustawy nie może być przeprowadzony".

Projekt ustawy o świadczeniach pieniężnych przyznawanych niektórym osobom, których dotyczyły procesy nacjonalizacji został przygotowany w Ministerstwie Skarbu w 2008 r. Projekt był omawiany na licznych spotkaniach i uzgodnieniom m.in. z Rządowym Centrum Legislacji z Prokuratorią Generalną.

Ostatnie spotkanie w ramach Komitetu Stałego Rady Ministrów na temat projektu, jak poinformowano, odbyło się w lutym zeszłego roku. W nastepstwie uzgodnień minister finansów został zobowiązany do przygotowania analizy nt. wpływu tej regulacji na przyrost długu sektora finansów publicznych w latach 2010-1016.

"Minister finansów (...) wskazał, iż w przypadku wejścia przedmiotowej ustawy w życie w 2012 r., z chwilą zakończenia wydawania decyzji administracyjnych dotyczących przyznania świadczeń nastąpi skokowy wzrost długu publicznego o 18 mld zł i relacji długu do PKB o ok. 1-1,1 punktu procentowego. Przeznaczenie na realizację ustawy kwoty 20 mld złotych może zatem spowodować przekroczenie przez Polskę dozwolonej przez Unię Europejską bariery długu publicznego w stosunku do PKB" - poinformowało Ministerstwo Skarbu.

Trwa wiele procesów o zwrot majątków i dworów, wytaczanych państwu przez dawnych właścicieli, którzy wciąż nie mogą się doczekać ustawy reprywatyzacyjnej. Resort skarbu przygotował projekt przewidujący tzw. świadczenia pieniężne dla dawnych właścicieli (którzy byli obywatelami Polski w chwili utraty mienia) lub ich spadkobierców. Jak podawały media, występowaliby oni do wojewodów, którzy wydawaliby decyzje o prawie do zadośćuczynienia i wartości danego majątku. Wysokość świadczeń zależałaby od podzielenia przeznaczonej na ten cel kwoty ok. 20 mld zł przez ogólną wartość przejętego mienia, wynikającą z decyzji wojewodów.

Według państwa dokonane przekształcenia własnościowe uniemożliwiają restytucję mienia w naturze, a stan finansów nie pozwala na wypłatę pełnych odszkodowań. Środowiska dawnych właścicieli krytykowały projekt za to, że nie jest reprywatyzacją, lecz "uznaniowym zasiłkiem". Za jego główną wadę uznają niemożność zwrotu w naturze - podczas gdy przejęte przez państwo zespoły dworsko-parkowe często popadają w ruinę.

Historycy uznają dziś, że celem "reformy rolnej" nie była poprawa stanu rolnictwa, lecz dalsze rozdrobnienie rolnictwa przez parcelację majątków ziemskich (które jako jedyne na wsi prowadziły produkcję towarową) dla pozyskania małorolnego chłopstwa - przed i tak planowaną w następnym etapie działań komunistów pełną kolektywizacją rolnictwa.

Dawni właściciele bądź ich spadkobiercy opierali swe roszczenia (jest ich ok. kilkunastu tysięcy) na rozporządzeniu ministra rolnictwa z 1945 r., występując na tej podstawie do wojewodów o stwierdzenie, czy dany majątek mógł podlegać "reformie" z 1944 r. Od odmownych decyzji można odwołać się do ministra rolnictwa, a potem złożyć skargę do sądów administracyjnych.

W lutym br. Sąd Najwyższy orzekł, że majątki przechodziły na własność państwa z mocy dekretu, w dniu jego wejścia w życie. Tak troje sędziów SN odpowiedziało na pytanie prawne jednego z sądów, czy majątki przechodziły na własność państwa z chwilą wejścia w życie dekretu PKWN z 6 września 1944 r. o "reformie rolnej" (jak wynika z dotychczasowego orzecznictwa), czy też każdorazowo wymagało to oddzielnych decyzji wywłaszczeniowych.

W sprawach o zwrot majątków ziemskich odebranych właścicielom po komunistycznej "reformie rolnej" z 1944 r. z naruszeniem ówczesnego prawa dopuszczalna jest droga postępowań administracyjnych - orzekł zaś w styczniu Naczelny Sąd Administracyjny. Wcześniej drogę tę wykluczył Trybunał Konstytucyjny. NSA odpowiedział na pytanie prawne trzech sędziów NSA w sprawie wątpliwości, jaki tryb - sądowy czy administracyjny - ma obowiązywać przy ubieganiu się o zwrot dóbr wadliwie przejętych przez państwo na mocy dekretu PKWN z 1944 r. o tzw. reformie rolnej. Odpowiedź formalnie wiąże tylko skład NSA, który zadał pytanie; inne organy mogą brać ją pod uwagę.

Polska jest jedynym państwem postkomunistycznym, które nie uregulowało całościowo stosunków własnościowych.