Reforma Państwowej Komisji Wyborczej zakłada wybór 7 sędziów przez Sejm, przy czym największy klub parlamentarny wskazywałby 3 sędziów, 1 wskazałby Trybunał Konstytucyjny a 1 - Naczelny Sąd Administracyjny - powiedział poseł PiS Łukasz Schreiber. Jak dodał, zmiany weszłyby w życie po 2019 r. Propozycje te skomentowali posłowie PO, uznając je za "niepokojące"

- Reforma PKW jest przez nas postulowana. Ta kompromitacja, która miała miejsce w roku 2014, była chyba oczywista dla wszystkich, ale tak jak mówimy - zmiany są odłożone do po wyborach w roku 2019. Nie mają więc wpływu na wybory samorządowe ani parlamentarne - powiedział Schreiber.

Posłowie PiS złożyli w Sejmie projekt zmian w Kodeksie wyborczym, który zakłada likwidację jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach samorządowych oraz wprowadzenie zasady dwukadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, liczonej jednak od następnej kadencji samorządowej 2018-2022.

Projekt przewiduje też nowy sposób wyboru składu Państwowej Komisji Wyborczej. PiS chce, by 7 z 9 członków PKW wskazywał Sejm (3 partia rządząca; 4 opozycja); dwóch kolejnych - Trybunał Konstytucyjny i Naczelny Sąd Administracyjny.

- Wskutek tych zmian, będzie wybranych nowych 9 przedstawicieli PKW, z czego 1 miejsce dla przedstawiciela TK, 1 dla NSA, 7 wybierze Sejm, przy czym największy klub nie może mieć więcej niż 3 - dodał poseł PiS.

Z kolei poseł Marcin Horała (PiS) dodał, że do PKW będą mogły zostać zgłoszone osoby spełniające wymagania do pełnienia obowiązku sędziego. Jak zaznaczył, będą oni wybierani przez parlament proporcjonalnie do liczebności klubów po uprzednim wskazywaniu przez kluby. Podkreślił, że największy klub nie będzie mógł wskazać więcej niż trzech.

Horała poinformował, że zgodnie z projektem, obecna kadencja PKW wygasłaby wraz z końcem kadencji Sejmu, a wyboru nowej PKW dokonaliby posłowie kolejnej kadencji.

PO: przychodzi czas na podporządkowywanie PiS-owi wszystkich instytucji

- Kiedy Prawo i Sprawiedliwość zabiera się za ordynację wyborczą, to lepiej uważać na plecy, dlatego, że nic dobrego z tego może nie wyniknąć. Są tego już pierwsze symptomy - mówił o tych propozycjach poseł PO Rafał Grupiński.

Zwrócił uwagę, że projekt PiS został zgłoszony "w nagłym trybie", bez konsultacji, choćby ze stroną samorządową. Podkreślił też, że propozycja PiS wpłynęła jako projekt poselski. - Wiemy jak w trakcie prac w komisjach projekty były często rujnowane i zmieniane w projekty niekonstytucyjne - wskazywał Grupiński.

Mariusz Witczak z PO za szczególnie niepokojące uznał propozycje dotyczące likwidacji jednomandatowych okręgów wyborczych oraz zmiany trybu wyboru członków PKW. - Czymś skandalicznym jest odejście od JOW-ów; to jest gest w kierunku partii politycznych, to jest próba faworyzowania w wielomandatowych okręgach wyborczych działaczy PiS, a z drugiej strony mamy odbieranie możliwości lokalnym podmiotom, by przebijały się w wyborach samorządowych - przekonywał Witczak.

Zapowiedział działania na rzecz nie tylko utrzymania dotychczasowych utrzymania JOW-ów, ale rozszerzenia tej ordynacji na inne wybory.

Według posła kolejna bardzo zła informacja to „próba grzebania przy ustroju PKW”. Jego zdaniem zmierza ona do upartyjnienia tej instytucji.

- Państwowa Komisja Wyborcza była zawsze konstruowana trochę w kategoriach quasi-sądowego organu, który ma być kompletnie niezależny, niezawisły i przez lata udało się to zrealizować. Dzisiaj przychodzi czas na upartyjnianie i podporządkowywanie PiS-owi wszystkich instytucji - podkreślił Witczak.

"Kompletnie absurdalnym" polityk nazwał pomysł PiS wprowadzenia dwóch komisji wyborczych, z których jedna wydawałaby karty wyborcze, druga - liczyła głosy. - Tutaj Polacy mają uzasadnione obawy, że PiS chce wdrożyć leninowską zasadę, że "nieważne jak kto głosuje, ważne kto liczy głosy". To też jest rzecz, którą należy publicznie napiętnować - zaznaczył polityk Platformy.

Posłowie Platformy obawiają się też, że w trakcie prac nad projektem nowelizacji Kodeksu wyborczego Prawo i Sprawiedliwość może zgłosić kolejne poprawki, które będą zmierzały np. do likwidacji bezpośrednich wyborów wójtów, burmistrzów i prezydentów miast lub manipulowania kształtem okręgów wyborczych tak, by był on bardziej korzystny dla obecnie rządzącej formacji.

Rafał Grupiński odnosząc się do postulatu PiS dotyczącego umieszczania kamer w lokalach wyborczych podkreślił, że kamery "mogą budzić ogromne poczucie braku bezpieczeństwa dla tych, którzy wchodząc za tzw. kurtynkę w kabinie do głosowania nie będą mieli żadnej pewności, czy ta kamera ich dalej nie obserwuje, co skreślają". Zaapelował do PiS, by wycofało się z tego typu pomysłów.