W wyroku z 16 listopada 2011 r. Trybunał Konstytucyjny uznał swoją kompetencję do badania zgodności wtórnego prawa wspólnotowego z Konstytucją RP. W środowisku prawniczym rozgorzała dyskusja.
Zgodnie z art. 188 Konstytucji RP trybunał może badać zgodność umów międzynarodowych z ustawą zasadniczą, a jako że konstytucja nie zna pojęcia wtórnego prawa organizacji międzynarodowych i nie odróżnia rozporządzeń organów UE od umów międzynarodowych, to rozporządzenie takie może być przedmiotem kontroli konstytucyjnej. Generalną zasadą prawa unijnego jest jednak jego powszechne i jednolite obowiązywanie w państwach członkowskich. Mimo wszystko TK, działając na podstawie literalnej wykładni przepisów ustawy zasadniczej, musiał stwierdzić, iż skoro wolno mu badać umowy międzynarodowe, to również wolno mu badać ich odmianę, jaką jest prawo wtórne UE.
Wyrok ten sam w sobie nie jest problematyczny. Problem pojawi się dopiero, kiedy TK uzna, że któreś z rozporządzeń UE jest niezgodne z polską konstytucją. Sędzia Stanisław Biernat, uzasadniając wyrok, stwierdził, że konsekwencją orzeczenia trybunału byłoby pozbawienie aktów unijnego prawa pochodnego możliwości stosowania przez organy polskie i wywierania skutków prawnych w Polsce. Zdanie to zostało następnie wielokrotnie powielone przez przedstawicieli nauki i środowisk prawniczych, a uznać je należy za całkowicie błędne.
Uzasadniając to stanowisko, należy wskazać, co leży u podstaw stosowania wyroków Trybunału Konstytucyjnego. Trybunał orzeka o zgodności prawa, głównie ustaw, z konstytucją, ale jego wyrok nie jest adresowany do organów władzy państwowej, a stanowi niejako samoistny akt prawny wyrzucający z porządku prawnego unormowania, których niekonstytucyjność stwierdzono. Jeżeli więc TK uzna, iż dana norma jest niezgodna z ustawą zasadniczą, stwierdza to w formie wyroku, który skutkuje usunięciem takiej normy z polskiego porządku prawnego i dopiero fakt, że norma ta staje się nieobowiązująca, powoduje jej niestosowanie przez polskie sądy i organy administracji. Doskonale widać to w sytuacji, w której stwierdzając niekonstytucyjność regulacji, TK odwleka w czasie wejście swojego orzeczenia w życie. Wówczas stosujemy akt normatywny niezgodny z Konstytucją RP, gdyż TK uznaje, że z porządku prawnego korzystniej będzie usunąć go w innym terminie, niż wynikałoby to z faktu ogłoszenia i opublikowania wyroku. Wciąż np. stosowane są regulacje kodeksu cywilnego o dziedziczeniu gospodarstw rolnych dla spadków otwartych przed 14 lutego 2001 r. pomimo uznania ich za niekonstytucyjne. Fakt obowiązywania przepisów niezgodnych z konstytucją nie może więc budzić zdziwienia, gdyż istnieją sytuacje, kiedy jest to zasadne.
Idąc tym tropem, stwierdzić należy, iż nawet jeśli trybunał uzna niezgodność rozporządzenia UE z konstytucją, to nie zostanie ono usunięte z porządku prawnego, który jest porządkiem prawnym stojącym poza polską hierarchią aktów normatywnych. Akt prawa wtórnego wciąż będzie elementem wspólnotowego porządku prawnego, który Polska jest zobowiązana stosować, i w związku z tym organy państwa polskiego będą nim związane, a ono samo będzie wywierało skutki prawne. Konstytucja nie przewiduje dla Trybunału Konstytucyjnego jakiegoś dodatkowego prawa pozwalającego mu zakazywać stosowania danej regulacji. Czy w takim razie orzeczenie TK będzie miało jedynie charakter deklaratoryjno-doktrynalny? W obecnym stanie prawnym tak. Oznacza to nieprzystosowanie polskiego ustawodawstwa konstytucyjnego do członkostwa w Unii Europejskiej, co powinno ulec jak najszybszej zmianie. W Unii albo się jest z wszelkimi konsekwencjami, albo nie, ale decyzję tę Polska już podjęła i musi być w niej konsekwentna.

Michał Jaskólski, partner w Kancelarii Prawnej Świeca i Wspólnicy