W czasie klęski żywiołowej dostęp do danych osobowych powinien być łatwiejszy.
Międzynarodowi inspektorzy ochrony danych osobowych przygotowują projekt rezolucji, która dotyczy ochrony oraz przekazywania danych osobowych w czasie klęsk żywiołowych. Inspektorzy zobowiązują się dokonać przeglądu krajowych przepisów pod kątem udostępniania takich informacji w nadzwyczajnych sytuacjach, np. powodzi.
Generalny inspektor ochrony danych osobowych dr Wojciech Wiewiórowski zwraca uwagę, że ustawa o szczególnych rozwiązaniach związanych z usuwaniem skutków powodzi nic o ochronie danych osobowych nie mówi.
– Musimy poważnie się zastanowić, czy w tej ustawie nie powinny znaleźć się przepisy, które dotyczyłyby szczególnego trybu udostępniania danych osobowych np. w czasie powodzi – zapowiada dr Wojciech Wiewiórowski. Dodaje, że trzeba będzie stworzyć regulacje, które ułatwią dostęp do informacji np. na temat infrastruktury energetycznej na zalanych obszarach, tak by ograniczyć sytuacje, że władze lokalne czy firmy odmawiają przekazania takich wiadomości, bo zawierają one dane osobowe mieszkańców. Co więcej, organy prowadzące akcje ratunkowe powinny mieć także swobodniejszy dostęp do prowadzonych przez gminy ewidencji ludności. Dzięki temu mogłyby szybko sprawdzić, np. ile trzeba podstawić autobusów, żeby ewakuować mieszkańców gminy.
Zgodnie z rezolucją przekazywanie danych osobowych w sytuacji klęski powinno odbywać się tak, by dane nie wyciekły.
Chodzi o to, by uniknąć kradzieży tożsamości, tzn.podszywania się pod poszkodowane osoby, by np. uzyskać zasiłek powodziowy. Ma on być wypłacany w kilka dni po złożeniu wniosku, więc władze lokalne nie będą mieć czasu, by rzetelnie zweryfikować każde podanie o pomoc. Dlatego według GIODO warto dookreślić, która konkretnie instytucja powinna mieć większy dostęp do danych w czasie klęski żywiołowej i na jak długo.