GUS i policja odnotowują przypadki wyłudzania danych na Narodowy Spis Powszechny. Oszuści dzięki uzyskanym w ten sposób informacjom mogą zaciągnąć kredyty czy ukraść pieniądze z konta.

- Zdarzały się przypadki, gdy dzwoniłem do danej osoby w celu jej spisania, a ta informowała mnie, że przecież już rozmawiała z rachmistrzem i podała informacje w NSP. Takich sytuacji było wiele. Gdy wskazywałem, że w bazie respondent widnieje jako osoba niespisana, wówczas zgadzała się na spis. Czasem okazywało się wtedy, że np. pytania brzmią inaczej - informuje rachmistrz.
Fałszywi rachmistrzowie wypytywali o zarobki, majątek, dane z dowodu osobistego, konta w banku, a tych informacji biura spisowe nie zbierały podczas NSP. Niektórzy respondenci zachowali czujność, przerywali takie rozmowy i prosili o dane osoby, która podaje się za rachmistrza - wtedy fałszywy ankieter rozpływał się w powietrzu. Część osób mogła jednak paść ofiarą oszustwa. Ile? Nie ma takich statystyk. Komenda Główna Policji co prawda przyznaje, że odnotowuje przypadki oszustw na NSP, trudno jednak o dokładną liczbę, nie prowadzi bowiem odrębnej statystyki. Pokrzywdzone w ten sposób osoby są włączane do ogólnej liczby w rubryce: oszustwa.
Pożywka dla złodziei
Główny Urząd Statystyczny też potwierdza, że odnotowuje niepokojące sygnały na temat podawania się za ankieterów przez osoby nieuprawnione w celu wyłudzenia danych. - Niestety w trakcie spisu dotarły do nas informacje o próbach podszywania się pod rachmistrzów - telefonicznie czy podczas przeprowadzania wywiadów bezpośrednich - przyznaje Karolina Banaszek, rzecznik prasowa GUS.
Oszuści szukali różnych metod wyłudzenia informacji. Fałszywi rachmistrzowie nie tylko dzwonili, ale próbowali się też dostać do domów. Przykładowo do mieszkańca Włocławka domofonem zadzwoniła kobieta, mówiąc, że jest pracownikiem biura spisowego i przyszła w sprawie wypełnienia formularza. Mężczyzna, nie podając kobiecie swoich danych, umówił się z nią na spotkanie w innym terminie, jednak nabrał wątpliwości, czy w rzeczywistości jest ona rachmistrzem. Sprawa trafiła na policję, która wszczęła postępowanie mające ustalić tożsamość tej osoby. Natomiast pod koniec NSP pojawił się problem z dodzwonieniem na infolinię spisową. Rachmistrzowie zaczęli więc podawać w internecie swoje indywidualne numery telefonów, aby ułatwić spis osobom, które jeszcze nie wywiązały się z tego obowiązku. Bezpośredni kontakt pozwalał szybciej wypełnić formularz spisowy, nie trzeba było bowiem czekać w kolejce na infolinii czy na odzew ze strony rachmistrza. To jednak była bardzo ryzykowna praktyka, na którą nie było pozwolenia GUS. W ten sposób osoby nieuprawnione mogły z łatwością podszywać się pod rachmistrzów, by wyłudzić dane od respondentów.
- Nie wyrażaliśmy zgody na publikację indywidualnych numerów kontaktowych do rachmistrzów z uwagi właśnie na obawę o możliwe oszustwa. Biura spisowe interweniowały w takich przypadkach i prosiły, aby ich nie udostępniać. Po to był podany numer infolinii spisowej, aby respondenci, do których np. zadzwoni rachmistrz, czuły się bezpieczne i miały pewność, że telefonuje uprawniona osoba. Przestrzegaliśmy, aby respondenci zachowali czujność i właśnie np. sprawdzali, z jakiego numeru ktoś do nich dzwoni oraz czy jest to telefon infolinii - mówi Karolina Banaszek.
Spis trwa nadal
To nie koniec problemów ze spisem. Mimo że formalnie trwał od 1 kwietnia do 30 września br., to okazuje się, że niektórzy rachmistrzowie wciąż pracują. - Do osób, które zgłosiły prośbę o spisanie do 30 września, do godz. 24 oddzwaniają jeszcze rachmistrzowie. Ale dotyczy to tylko tej grupy. W przypadku tych, którzy nie wyrazili woli wzięcia udziału w NSP w ustawowym terminie, nie ma możliwości spisu - wyjaśnia Karolina Banaszek.
Są też osoby, które mimo że miały pół roku na wzięcie udziału w NSP, dopiero po terminie przypomniały sobie o tym obowiązku i teraz gorączkowo szukają np. na forach internetowych możliwości spisania się (obawiając się kar). To jednak dość ryzykowne, bo również za spisanie po terminie może grozić sankcja. Zgodnie z art. 58 ustawy z 29 czerwca 1995 r. o statystyce publicznej (Dz.U. z 2021 r. poz. 955), kto wbrew obowiązkowi przekazuje dane statystyczne po terminie, podlega karze grzywny. Trudno powiedzieć, jak biura statystyczne będą podchodzić do takich przypadków. Spóźnialscy, którzy za wszelką cenę będą usiłowali się spisać, szukając rachmistrza przez internet, mogą trafić na oszusta, który obieca wypełnienie ankiety i uniknięcie kary, a przy okazji wyłudzi dane. GUS przypomina też, że każdą osobę podającą się za rachmistrza można sprawdzić, korzystając z internetowej bazy i warto z tej możliwości korzystać, a w przypadku wątpliwości, czy rozmawialiśmy z właściwą osobą, można także kierować pytania do urzędu statystycznego.
Na razie jeszcze nie ma końcowych wyników spisu. - Spisanych zostało 95 proc. mieszkań, a na liczbę ludności musimy jeszcze poczekać - mówi rzeczniczka GUS.
Czy rozmawiałeś z prawdziwym rachmistrzem? / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe