Rzeczą, na której nam bardzo zależy, jest przeniesienie z obywateli – czyli z budżetu – na przedsiębiorców kosztów uregulowania przez Polskę europejskiego podatku od niepoddanych recyklingowi opakowań z tworzyw sztucznych – mówił podczas wczorajszego spotkania z mediami Filip Piotrowski z Polskiego Stowarzyszenia Zero Waste.

Jak przypomniał, rząd podjął decyzję, że plastic tax będzie opłacany z budżetu, czyli jego koszty będą ponosić wszyscy. W marcowym wywiadzie dla DGP mówił o tym wiceminister klimatu Jacek Ozdoba. Tymczasem – wskazywał Piotrowski – w założeniu Komisji Europejskiej opłata miała wymusić na producentach stosowanie recyklatu oraz takich opakowań, które łatwo będzie można przetworzyć.
Piotrowski przedstawił szereg postulatów wobec projektu ustawy, która wdraża dyrektywę single use plastics (SUP) (resort klimatu analizuje obecnie uwagi zgłoszone podczas konsultacji publicznych). Postulował m.in. ograniczenie zużycia jednorazowych kubków oraz pojemników na żywność do 50 proc. w 2025 r. oraz do 80 proc. w 2030 r. A także zakaz stosowania jednorazowych kubków i pojemników na żywność w administracji publicznej.
Kolejny postulat to ustalenie do 2030 r. przynajmniej 50-proc. minimalnej zawartości recyklatu dla wszystkich typów opakowań. Zdaniem Piotrowskiego cel ten powinien być wzmacniany opłatą modulowaną, ponoszoną przez wprowadzających wyłącznie od użytego surowca pierwotnego.
Opowiedział się też za wprowadzeniem obowiązkowego, scentralizowanego i powszechnego systemu kaucyjnego obejmującego jedno- i wielorazowe opakowania po napojach z tworzyw sztucznych, metalu i szkła.
Z kolei Antonina Konarzewska z WWF Polska zwróciła uwagę, że projekt ustawy wdrażającej dyrektywę SUP obejmuje też narzędzia połowowe zawierające tworzywa sztuczne. Jak mówiła, efektywne wdrażanie zobowiązań przedsiębiorcy do ponoszenia kosztów zbierania, transportu i zagospodarowania tych odpadów, jak również wyznaczenie minimalnych poziomów ich zbierania, pozwoli ograniczyć problem zagubionych narzędzi połowowych w regionie Morza Bałtyckiego.
Jednak, wskazywała, do kluczowych kwestii związanych z zanieczyszczeniem środowiska morskiego należy także: znakowanie sieci, odbiór tych, które wyciągnięto z morza, w portach rybackich oraz ich utylizacja. Tymczasem, zaznaczyła Konarzewska, obecnie porty oraz ich infrastruktura nie są przygotowane na odbiór tego typu odpadów – z analiz wynika, że tylko w 28 proc. portów dostępne są urządzenia do odbioru zużytych sieci (chodzi o 10 tys. sztuk rocznie). ©℗
Etap legislacyjny
Projekt ustawy po konsultacjach