Posłowie PiS przyznali, że obowiązujące od 1 stycznia rozwiązania dotyczące wycinki wymagają poprawki, i już pracują nad nowelizacją przepisów. Nie wiadomo jednak, kiedy to nastąpi. Na razie przepisy dają właścicielom nieruchomości prawo do usuwania drzew bez pozwolenia i wnoszenia żadnych opłat. Ale nie oznacza to, że każdy może wyciąć wszystko.
Czy można wyciąć drzewa bez pozwolenia i nie uisczają żadnych opłat?
Można. Ustawa wskazuje 17 takich przypadków. Nie trzeba pytać gminnego urzędnika o zgodę, jeśli właściciel zamierza wyciąć drzewo, którego obwód pnia na wysokości 130 cm nie przekracza: 100 cm – w przypadku topoli, wierzb, kasztanowca zwyczajnego, klonu jesionolistnego, klonu srebrzystego, robinii akacjowej oraz platanu klonolistnego oraz 50 cm w przypadku pozostałych gatunków drzew. Nie trzeba także występować o zgodę na usunięcie krzewów, które rosną w skupisku o powierzchni do 25 mkw. O pozwolenie nie muszą zabiegać również ci, którzy planują wyrąb na cele niezwiązane z prowadzeniem działalności gospodarczej, i rolnicy, którzy planują wcinkę w celu przywrócenia gruntów nieużytkowanych do użytkowania rolniczego (bez względu na obwód pnia). Uważać jednak muszą ci, którzy chcą wyciąć drzewo z terenu nieruchomości, która jest objęta szczególną ochroną, np. wpisana do rejestru zabytków. Wtedy niezbędne jest zezwolenie wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Kto musi uzyskiwać pozwolenie?
Zezwolenie jest potrzebne np. wtedy, gdy wyrąb jest związany z prowadzeniem działalności gospodarczej i nie kwalifikuje się do wyjątków wskazanych w ustawie. Przykładowo o zgodę muszą wystąpić deweloperzy, którzy zamierzają na działkach wybudować budynki. A także rolnicy, jeżeli po to usuwają dąb, by w tym miejscu postawić oborę czy kurnik. Natomiast są oni zwolnieni z obowiązku uzyskania zezwolenia na wycinkę drzew lub krzewów wtedy, gdy jest to ściśle związane z ich życiem prywatnym. Zatem jeżeli rolnik jest właścicielem nieruchomości i usuwa roślinę w celu budowy domu, nie musi uzyskiwać zezwolenia.
Ile trzeba zapłacić za wycinkę?
Nawet ci, którzy są zobowiązani wystąpić o zgodę na wycinkę nie zawsze będą musieli zapłacić za wycięte drzewa. Ustawa bowiem wskazuje, że z opłat zwolnieni są ci, którzy zamierzają wyciąć drzewa o obwodzie pnia mierzonego na wysokości 130 cm i nieprzekraczającego 120 cm – w przypadku topoli, wierzb, kasztanowca zwyczajnego, klonu jesionolistnego, klonu srebrzystego, robinii akacjowej oraz platanu klonolistnego oraz 80 cm – w przypadku pozostałych gatunków drzew. Opłata nie jest naliczana również w przypadku wycinki krzewów rosnących w skupiskach, pokrywających grunt o powierzchni do 50 mkw. Osoby, które nie będą mogły skorzystać ze zwolnienia, zapłacą maksymalnie 500 zł za każdy centymetr obwodu wyciętego drzewa i 200 zł za każdy metr kwadratowy usuniętych krzewów.
Czy rada gminy może wprowadzić inne regulacje występowania o zgodę na wycinkę?
Może, ale tylko jeszcze bardziej złagodzi te, które wynikają z ustawy. Przykładowo ma prawo zwolnić przedsiębiorców z obowiązku występowania o zgodę albo też obniżyć maksymalne stawki opłat za wycinkę. Nie może natomiast przywrócić wymogu występowania o pozwolenie przez właścicieli prywatnych nieruchomości, którzy planują wycinkę na cele niezwiązane z prowadzeniem działalności gospodarczej.
Czy osoba, która niezgodnie z prawem wycięła drzewo, może zostać ukarana?
Tak. Gmina może nałożyć na nią karę. Jednak sankcje są złagodzone w porównaniu do tych, które obowiązywały przed 1 stycznia 2017 r. W przypadku osób, które były zobowiązane wystąpić o pozwolenie, ale zwolnione byłyby z zapłacenia opłaty za wycinkę, sankcja wyniesie jej równowartość. Natomiast w przypadku, gdy opłata byłaby naliczona, kara wyniesie jej dwukrotność.