Odrębny budżet, sowite przywileje i wolność od jakiejkolwiek kontroli. Tak będzie wyglądała izba dyscyplinarna w Sądzie Najwyższym.

– To będzie sąd w sądzie – przekonuje prof. Maciej Gutowski, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Poznaniu.

Cel? Zdaniem posłów Prawa i Sprawiedliwości, którzy złożyli projekt nowej ustawy o SN do laski marszałkowskiej, skończenie z patologiami w korporacjach prawniczych. Teraz bowiem - ich zdaniem - kruk krukowi oka nie wykole.

Zdaniem większości ekspertów chodzi jednak jedynie o to, by sędziowie (nie tylko SN, lecz także sądów powszechnych) zdawali sobie sprawę z tego, że za działania niezgodne z polityką obecnie rządzących będzie groziła odpowiedzialność dyscyplinarna.

- Celem powołania izby dyscyplinarnej jest wtłoczenie całego wymiaru sprawiedliwości pod but ministra - uważa Jerzy Kozdroń, obecnie radca prawny, a kiedyś sędzia. Został wyrzucony z zawodu w 1981 r. za odmowę stosowania dekretu o stanie wojennym.

CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT WE WTORKOWYM WYDANIU DGP