Pełny skład Trybunału Konstytucyjnego bada w środę zapisy umowy ekstradycyjnej Polski i USA z 1996 r., która umożliwia wydanie tam polskiego obywatela, choć generalnie zakazuje tego konstytucja.

Reprezentanci prezydenta, MSZ i Prokuratury Generalnej wnieśli w środę przed TK o uznanie, że umowa nie narusza konstytucji. Przedstawicielka Sejmu poparła skargę konstytucyjną w jednym z trzech punktów. Obecnie sędziowie TK zadają liczne pytania uczestnikom rozprawy.

Skargę złożył polski obywatel Randy Craig L., który ma zostać wydalony do Stanów Zjednoczonych, gdzie ciąży na nim zarzut wyłudzenia 1 mln dolarów. Jego pełnomocnik, mec. Maciej Kliś zauważył, że przepis polsko-amerykańskiej umowy dopuszczający ekstradycję jest nieostry i niedookreślony; nie spełnia standardów demokratycznego państwa prawnego. Według niego z przepisu nie wynika, na jakiej podstawie można ustalić, iż możliwa jest ekstradycja obywatela polskiego.

Adwokat wskazał także, że polska konstytucja z 1997 r. generalnie zakazuje ekstradycji naszych obywateli do innych krajów (w 2006 r., gdy pojawił się Europejski Nakaz Aresztowania, wprowadzono wyjątki od tej zasady), podczas gdy umowa Polski i USA mówi, że taka ekstradycja jest możliwa. Kliś podkreślił, że wyższość nad umową ma konstytucja.

Adwokat zauważył też, że po decyzjach sądów (tylko jeśli sądy uznają ją za prawnie dopuszczalną) ostatecznie ws. ekstradycji rozstrzyga Minister Sprawiedliwości i od jego postanowienia nie można już się odwołać - co łamie konstytucyjne prawo do sądu.

Polska procedura ekstradycyjna przewiduje, że sprawa z prokuratury kraju obcego trafia do polskich organów ścigania, które następnie kierują wniosek do sądu. Ten (w dwóch instancjach) orzeka, czy ekstradycja jest dopuszczalna prawnie. Później sprawa trafia do ministra sprawiedliwości, który ma prawo do ostatecznego rozstrzygnięcia - ale tylko wtedy, gdy opinia sądów była pozytywna. Minister może ją zmienić. Jeśli sądy uznały ekstradycję za prawnie niedopuszczalną, minister ma obowiązek to zaakceptować i takiej osoby innemu państwu wydać nie może.

"Sądy - rozstrzygając o prawnej dopuszczalności ekstradycji, badają co innego, niż bada potem minister sprawiedliwości" - podkreślił w środę w TK reprezentujący urząd Prezydenta RP dr Aleksander Proksa opowiadając się za utrzymaniem ostatecznej decyzji ministra po ścieżce sądowej. Popierając go wiceprokurator generalny Robert Hernand wskazywał, że trudno sobie wyobrazić konstrukcję, w myśl której najpierw w sprawie ekstradycji orzekają sądy, potem rozstrzyga minister i następnie sprawa znów idzie do sądu.

Pełnomocnik skarżącego - spytany czy wyobraża sobie możliwość pozasądowego zaskarżania decyzji ministra - wskazał, że można byłoby np. pomyśleć o drodze odwoławczej do szefa rządu.

Jak podkreślał Proksa, polskie prawo nie przewiduje "bezwzględnego zakazu ekstradycji obywateli polskich". "Wola stron umowy w tej sprawie jest jasna i łatwo można ją odczytać z treści dokumentu" - dodał. Podobnie argumentowali przedstawiciele MSZ: ambasador Ryszard Sarkowicz oraz prof. Bogudar Kordasiewicz i mec. Wojciech Sadowski. Jak podkreślali, po decyzji sądu odnoszącej się do prawnych aspektów dopuszczalności ekstradycji, minister sprawiedliwości - także w ramach kształtowania polityki zagranicznej państwa - może podejmować decyzję mając na uwadze także względy np. humanitarne czy inne.

Reprezentująca w Trybunale Sejm Beata Kempa (PiS) przedstawiła stanowisko, w myśl którego dopuszczenie ekstradycji obywatela polskiego do USA narusza polską konstytucję. Nie uzasadniła szerzej tego twierdzenia.

Randy Craig L. próbując uniknąć zarzutów o oszustwo wyjechał z USA; przebywał w Izraelu, potem w Polsce. W 2008 r. otrzymał obywatelstwo polskie. Kilkanaście dni później został zatrzymany, a do sądu wpłynął wniosek prokuratora o zastosowanie tymczasowego aresztowania i przeprowadzenie procedury ekstradycyjnej. Sąd okręgowy uznał jednak, że ekstradycja obywatela polskiego do USA jest niedopuszczalna. Sprawa nie jest jeszcze zakończona.