Klub SLD złoży w piątek wniosek do Trybunału Konstytucyjnego ws. zgodności z konstytucją przepisów, które dają prawo prowadzenia czynności operacyjnych wobec dziennikarzy - poinformował w czwartek PAP szef sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych Janusz Krasoń.

Wniosek ma dotyczyć niektórych przepisów prawa telekomunikacyjnego, a także przepisów w oparciu o które funkcjonują służby takie jak: ABW, CBA, Agencja Wywiadu, Służby Wywiadu Wojskowego i Kontrwywiadu Wojskowego, a także Policji i Straży Granicznej.

"Zaskarżamy niezgodność z konstytucją przepisów, które w sposób praktycznie nieograniczony pozwalają na prowadzenie różnego rodzaju technik w ramach zarządzonej kontroli operacyjnej. Innymi słowy, artykuły regulujące możliwość prowadzenia kontroli operacyjnej, są w naszym przekonaniu nieprecyzyjne" - powiedział Krasoń.

Jak tłumaczył, chodzi m.in. o przepisy, zgodnie z którymi kontrola operacyjna prowadzona jest w sposób niejawny i zakłada trzy możliwe techniki: kontroli korespondencji, kontroli zawartości przesyłek oraz stosowaniu "różnych środków technicznych umożliwiających uzyskiwanie w sposób niejawny informacji za pomocą sieci telekomunikacyjnej".

Zdaniem Krasonia, przepis ten wymaga doprecyzowania. "On pozwala na stosowanie najróżniejszych technik, które wtedy, kiedy prawo było tworzone, były nieznane, jak np. GPS, mikrofony kierunkowe, czy tego typu oprogramowanie, jak koń trojański, który może ściągać oprogramowanie np. z telefonu komórkowego. W naszym przekonaniu te przepisy są niejasne, bardzo szeroko sformułowane" - ocenił poseł Sojuszu.

SLD zamierza też zaskarżyć niektóre przepisy prawa telekomunikacyjnego. Jak mówił szef sejmowej speckomisji, chodzi o przepisy, które dają służbom możliwość sięgania po różnego rodzaju informacje pochodzące od operatorów telefonicznych.

Po raz pierwszy śledztwo w sprawie inwigilacji dziennikarzy umorzono 31 lipca 2009 r.

"Są to przepisy prawa telekomunikacyjnego, dzięki którym w sposób niekontrolowany, nawet bezpośrednio online, po podpisaniu stosownej umowy, służby, ścigając przestępców, mogą sięgać po informacje o abonamentach, czy billingach. To również wydaje się być rozwiązaniem niedobrym, bo powinna być nad tym większa kontrola" - ocenił Krasoń.

Wniosek SLD to pokłosie październikowej publikacji "Gazety Wyborczej". "GW" podała, że w latach 2005-2007 służby objęły kontrolą operacyjną telefony dziesięciorga dziennikarzy różnych mediów. Gazeta dotarła do materiałów ze śledztwa, które prowadziła i umorzyła, nie stwierdzając przestępstwa, zielonogórska prokuratura.

Według informacji "GW", służby sięgały do historii połączeń nawet sprzed dwóch lat, a jednym z celów było ujawnienie źródeł informacji dziennikarzy, krytykujących poczynania ówczesnych władz państwowych. Byli szefowie ABW i CBA zaprzeczyli tym doniesieniom.

W październiku Krasoń spotkał się z kilkoma dziennikarzami, których nazwiska pojawiły się w tekście "GW". W spotkaniu brali udział: Bertold Kittel (TVN i "Newsweek"), Piotr Pytlakowski ("Polityka"), Maciej Duda ("Rzeczpospolita" i "Newsweek"), Andrzej Stankiewicz ("Newsweek"), Wojciech Czuchnowski ("Gazeta Wyborcza"), Cezary Gmyz ("Rzeczpospolita") i Roman Osica (RMF FM).

O sprawie inwigilacji dziennikarzy speckomisja rozmawiała też w październiku z szefami: MSWiA - Jerzym Millerem, ABW - Krzysztofem Bondarykiem, CBA - Pawłem Wojtunikiem, a także sekretarzem kolegium ds. służb specjalnych Jackiem Cichockim.

Po raz pierwszy śledztwo w sprawie inwigilacji dziennikarzy umorzono 31 lipca 2009 r. Prokurator krajowy uznał jednak, że w toku postępowania nie wyjaśniono wszystkich okoliczności i wydał decyzję o jego wznowieniu. W maju 2010 r. prokuratura po raz drugi umorzyła śledztwo. Uznała, że nie było naruszenia prawa i nie znalazła podstaw do przedstawienia zarzutów.