W siedzibie średniej wielkości firmy wszystkie kontrole mogą trwać 24 dni w roku – mówią przepisy. Limit ten dotyczy tylko jednego organu. Po nim kontrole mogą zacząć inne urzędy – uznał WSA w Warszawie.
Limity czasu trwania kontroli dla różnych organów określa art. 83 ust. 1 ustawy o swobodzie działalności gospodarczej (t.j. Dz.U. z 2010 r. nr 220, poz. 1447 z późn. zm.). W zależności od wielkości firmy wszystkie kontrole u przedsiębiorcy mogą trwać maksymalnie od 12 do 48 dni w roku.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie orzekł wczoraj, że przepis ten dotyczy czasu trwania wszystkich kontroli jednego organu, a nie wszystkich możliwych organów. Na taką interpretację przepisu wskazuje jego treść – uzasadniał sąd. Przepis mówi o wszystkich kontrolach organu kontroli, a nie o wszystkich kontrolach organów kontroli. Zdaniem sądu przesądza to o możliwości sprawdzania przedsiębiorcy kolejno przez różne organy kontroli, nawet jeśli łącznie będą one przekraczały 24 dni (limit dla średniej firmy). Firmę może więc kontrolować np. najpierw urząd skarbowy, a później ZUS, izba celna, Państwowa Inspekcja Pracy itd.
Zbigniew Błaszczyk, doradca podatkowy z Tax-US, podkreśla, że intencje przedsiębiorców, którzy byli inicjatorami ograniczenia czasu kontroli w firmach, były inne, niż wynika to z literalnego brzmienia art. 83 ust. 1 ustawy o swobodzie działalności gospodarczej.
– Chodziło o to, aby organy kontrolne mogły sprawdzać mikroprzedsiębiorców przez 12 dni w roku, firmy małe przez 18 dni, a średnie przez maksymalnie 24 dni. Tyle dni miały zajmować w sumie kontrole wszystkich urzędów – wyjaśnia ekspert.
Niestety te intencje nie były zgodne z wolą ustawodawcy. Jak przyznaje ekspert, wykładnia literalna tego przepisu prowadzi do takich wniosków, jakie przyjął sąd. W konsekwencji firma może gościć różnych kontrolerów nawet przez cały rok.
Wyrok jest nieprawomocny.
SYGN. AKT III SA/Wa 247/11