Premier Izraela zapowiada mocną odpowiedź na wczorajszy atak Hamasu. Jedna z wystrzelonych z Gazy rakiet zabiła czteroletnie dziecko. Po stronie izraelskiej to najmłodsza ofiara trwającego od półtora miesiąca konfliktu między Izraelem a Hamasem.

Teraz izraelskie myśliwce ponownie bombardują pozycje w Strefie Gazy, a na Izrael lecą kolejne palestyńskie rakiety. Bomby spadają głównie na północne rejony Gazy, takie jak miasto Beit Hanun. „Siedziałem w domu z dziećmi i nagle usłyszałem bombę. Cegły spadały nam na głowy, więc zaczęliśmy uciekać. Gdy wybiegliśmy z domu, uderzyła kolejna rakieta. Teraz wszyscy jesteśmy ranni” - opowiada jeden z Palestyńczyków z Gazy.

Od wczoraj lotnictwo zbombardowało już ponad 60 celów. Zginął w nich m.in. 10-letni chłopiec. Izraelska armia zrzuciła też w Gazie ulotki, w których zapowiedziała, że zaatakuje każdy dom, z którego zostaną wystrzelone rakiety w kierunku Izraela. Ma to być odpowiedź za wczorajszy ostrzał przy granicy z Gazą,w którym zginął 4-letni żydowski chłopiec.

Hamas nie przestaje jednak strzelać rakietami. Od wtorku, gdy załamało się zawieszenie broni, islamiści odpalili ponad pół tysiąca pocisków w kierunku Izraela. Tak znaczącego zaostrzenia się konfliktu nie było od co najmniej 3 tygodni.

Na jutro zaplanowano tymczasem pogrzeb 4-letniego izraelskiego chłopca. Niewykluczone, że będzie to wielka manifestacja solidarności Izraelczyków. Według najnowszych badań, ponad 87 procent mieszkańców kraju popiera działania zbrojne w Gazie. Z kolei wśród Palestyńczyków, 87 procent chce trwałego zawieszenia broni, ale aż 93 procent sprzeciwia się rozbrojeniu Hamasu, co jest głównym żądaniem Izraela.

Według najnowszych szacunków, trwająca od 8 lipca wojna w Gazie kosztowała życie 2096 Palestyńczyków, w tym głównie cywilów. 10,5 tysiąca osób po stronie palestyńskiej zostało rannych. Po stronie izraelskiej zginęło 68 osób, w tym czwórka cywilów oraz żołnierze.