Jeden się przyznał do winy, drugi - nie. Obaj odmówili składania wyjaśnień. Przed radomskim sądem ruszył proces dwóch mężczyzn oskarżonych o usiłowanie zabójstwa 23-latka, który upomniał się o zaległe wynagrodzenie. Grozi im nawet dożywocie.

We wrześniu ubiegłego roku poszkodowany upomniał się o wypłatę. Pieniędzy nie dostał, a zamiast tego stał się ofiarą brutalnego napadu i omal nie stracił życia. Napastnikami byli jego pracodawca i kolega z firmy. Jak zapewnia prokurator Dorota Sielezin, udało się potwierdzić taki przebieg zdarzenia. Nie ulega wątpliwości, że oskarżeni działali razem i w porozumieniu, a wzajemnie obarczanie się winą jest przyjętą linią obrony. Jeden z oskarżonych - konsekwentnie tak jak podczas śledztwa - nie przyznał się do winy. Drugi przyznał się, wyraził skruchę i przeprosił, ale odmówił składania wyjaśnień.

W obu przypadkach sędzia odczytał zapis zeznań, złożonych przez obu mężczyzn w prokuraturze. Poszkodowany 23-latek i jego rodzice musieli w sądzie stanąć "oko w oko" z oprawcami. Młody mężczyzna nadal odczuwa skutki brutalnej napaści. Ma niedowład ręki. Wciąż się leczy. Nie wiadomo kiedy i czy w ogóle będzie mógł podjąć pracę. Kolejna rozprawa odbędzie się w najbliższy czwartek.