Turcja pomoże kurdyjskim bojownikom przedostać się do Kobani. Zapowiedział to minister spraw zagranicznych Mevlut Cavusoglu, dodając, że trwają ustalenia w tej sprawie.

Bojownicy mają pomóc Kurdom, którzy od połowy września odpierają ataki Państwa Islamskiego na syryjskie Kobani, położone przy granicy z Turcją. Miasto jest zamieszkałe głównie przez Kurdów, którzy bronią je przed liczniejszymi i lepiej uzbrojonymi dżihadystami. Mieszkańcy Kobani od tygodni apelują do Turcji i krajów zachodnich o pomoc. Władze w Ankarze nie chciały jednak pomagać syryjskim partiom Kurdów, gdyż uważają je za organizacje terrorystyczne.

Pozycje Państwa Islamskiego pod Kobani od kilku tygodni bombardują samoloty Stanów Zjednoczonych. W nocy Amerykanie zrzucili też broń, amunicję oraz leki dla Kurdów, broniących miasta. Sekretarz stanu USA John Kerry powiedział, że pozostawienie samym sobie społeczności, walczącej z Państwem Islamskim byłoby "moralnie trudne".

Spodziewano się, że zrzut rozwścieczy Turcję, minister spraw zagranicznych tego kraju oświadczył jednak, że "w pełni współpracuje on z koalicją". "Poddajemy ocenie ten ruch Stanów Zjednoczonych" - oświadczył Mevlut Cavusoglu.
Od początku ofensywy Państwa Islamskiego na Kobani w walkach zginęło co najmniej 550 osób, a z miasta do Turcji uciekło 200 tysięcy mieszkańców, głównie Kurdów. Na zdobytych terenach w Iraku i Syrii dżihadyści ogłaszają powstanie kalifatu, dokonują rzezi chrześcijan, jazydów, szyitów i Kurdów.