W krakowskim sądzie odbyło się drugie posiedzenie w sprawie ekstradycji Romana Polańskiego do Stanów Zjednoczonych. Tym razem reżyser nie był wzywany do sądu. Reprezentowali go jego adwokaci. Posiedzenie miało charakter techniczny. Polański jest ścigany przez amerykański wymiar sprawiedliwości za gwałt na nastolatce, którego dopuścił się w 1977 roku.

Sąd przyjął wnioski dowodowe obrońców reżysera oraz zdecydował się wystąpić z urzędu do Stanów Zjednoczonych o szereg dokumentów. Chodzi przede wszystkim o protokół z przesłuchania amerykańskiego prokuratura. Zdaniem obrońców, zawiera on informację o tym, że pokrzywdzona zawarła ugodę z poszukiwanym oraz że kara, o której mowa w ugodzie, została odbyta. Ponadto zawarte są tam informacje o nieprawidłowościach, które miały miejsce w czasie toczącego się w USA postępowania. Dodatkowo obrońcy Polańskiego złożyli oświadczenie poszkodowanej i jej pełnomocnika, w którym potwierdzają, że doszło do ugody z Romanem Polańskim i że poszukiwany odbył karę 40 dni obserwacji psychiatrycznej w zakładzie karnym w Stanach Zjednoczonych.

"Mamy deklaracje ze strony jej pełnomocnika i samej pani Samanthy, że gdyby trzeba będzie potwierdzić te okoliczności, są gotowi stawić się na wezwanie polskiego sądu. Jest to dla nas o tyle ważne, że strona przeciwna w tym postępowaniu potwierdza fakt zawarcia ugody i odbycia kary" - wyjaśniał mecenas Jan Olszewski.

Sąd zdecydował się dopuści wszystkie dowody i sam z urzędu wystąpił o dokumenty do amerykańskiego sądu. Chodzi chociażby o protokoły z przesłuchać Romana Polańskiego sprzed 40 lat. Adwokaci wystąpili również o dopuszczenie jako dowodu filmu dokumentalnego "Roman Polański: Ścigany i pożądany". Sąd zgodził się i w czasie następnego posiedzenia (22 maja) strony postępowania i sędzia będą oglądać trwający ponad godzinę film.

W 1977 roku Roman Polański został oskarżony o gwałt na 13-letniej dziewczynce. W ramach umowy pozaprocesowej reżyser przyznał się do jednego z zarzutów i za karę spędził 42 dni na obserwacji psychiatrycznej. Gdy jednak dowiedział się, że sędzia chce wycofać się z porozumienia, co może oznaczać dla niego więzienie, wyjechał ze Stanów Zjednoczonych do Francji. Od tego czasu władze USA traktują go jako uciekiniera przed wymiarem sprawiedliwości.