- Instytucja RPO między kadencjami może zostać sprowadzona do poziomu biura pisania podań - mówi Wojciech Hermeliński, sędzia TK w stanie spoczynku.

Trybunał Konstytucyjny uznał, że art. 3 ust. 6 ustawy o RPO jest niezgodny z konstytucją. Jest pan zaskoczony?
To, jaki zapadnie wyrok, było do przewidzenia. A już po pytaniach, jakie uczestnikom postępowania zadawał sędzia Piotrowicz, nie miałem już żadnych wątpliwości, w jakim kierunku zmierza rozstrzygnięcie.
Czy przekonuje pana argumentacja TK?
Zupełnie nie. Odnoszę wrażenie, że spojrzenie sędziego Piotrowicza na kwestię konstytucyjną jest… mocno uproszczone. Tak jak pozostali tzw. dobrozmianowi prawnicy, nie patrzy on na konstytucję jako całość, tylko wyciąga jeden przepis i interpretuje go pod przyjętą tezę. Wyizolowano art. 209, który mówi o pięcioletniej kadencji RPO i interpretowano go w oderwaniu od choćby art. 80, który jest dla obywateli podstawą domagania się ochrony od rzecznika swoich praw, czy też nie miano na uwadze przepisu preambuły do konstytucji, który mówi o współdziałaniu władz. Poza tym brakowało w tym orzeczeniu konsekwencji. Z jednej strony TK mówi, że art. 208 zawiera delegację do określenia w ustawie o RPO sposobu i zakresu działania rzecznika. Nie tam mowy – jak mówił sędzia Piotrowicz – o tym, że ustawa ta ma jeszcze uregulować działalność organu pomiędzy kadencjami poszczególnych rzeczników. Ale przecież ten sam argument można podnieść przeciwko nowelizacji, która zdaniem TK miałaby być ewentualnie uchwalona. Bo skoro obecnie nie było w konstytucji delegacji do takiego unormowania, jakie mamy w art. 6 ust. 3 ustawy o RPO, to tym bardziej jej nie będzie do powołania jakiegoś komisarza czy quasi-rzecznika. Poza tym ustawa nie potrzebuje żadnej delegacji ze strony konstytucji, bo czerpie ją z faktu wyboru ustawodawcy przez obywateli.
Z jednej strony TK powiedział, że na gruncie konstytucji nie ma instytucji osoby pełniącej obowiązki rzecznika, a jednocześnie daje ustawodawcy trzy miesiące, by taką osobę powołać.
Nie da się tego zrobić bez naruszenia konstytucji, która mówi wyraźnie, że rzecznika powołuje Sejm w porozumieniu z Senatem i nie ma tu mowy o powołaniu jakiejś innej osoby do wykonywania tych obowiązków. A wszystko zmierza ku wybraniu takiej osoby w trybie niewymagającym zgody Senatu. Poseł Ast przyznał to podczas pierwszego dnia rozprawy, mówiąc o tym, że większość sejmowa nie ma większości w Senacie, więc trzeba szukać rozwiązania. Ewidentne jest więc dążenie do wprowadzenia tymczasowo jakiegoś figuranta, ale będzie to mogło trwać latami.
Pytanie tylko, czy w świetle uzasadnienia wyroku uprawnienia tego figuranta nie powinny być okrojone w stosunku do kompetencji RPO?
Już podczas czwartkowej konferencji posłów PiS usłyszeliśmy zapowiedzi, że taka osoba nie będzie dysponowała tymi samymi uprawnieniami co rzecznik wybrany w trybie art. 209 konstytucji. Obawiam się więc, że taka osoba nadal będzie mogła przyjmować skargi czy pisać wystąpienia do innych organów, natomiast twarde kompetencje – w postaci wnoszenia kasacji i skarg kasacyjnych od prawomocnych wyroków, wnoszenie wniosków do Sądu Najwyższego o wydanie uchwał interpretacyjnych i do TK, domaganie się od prokuratury wszczęcia postępowania przygotowawczego, włączanie się do procesów cywilnych na prawach prokuratora – mogą albo zostać odebrane całkowicie, albo przetrzebione. A wówczas instytucja ta w okresie pomiędzy kadencjami zostałaby sprowadzona do jakiegoś biura pisania podań na maszynie. A przy takim kadłubkowym rzeczniku przepis art. 80 konstytucji, który zapewnia każdemu prawo do wystąpienia do RPO z wnioskiem o pomoc w ochronie swoich wolności lub praw naruszonych przez organy władzy publicznej, będzie martwy. Jedyna pocieszająca rzecz to odroczenie wejścia w życie o trzy miesiące, dzięki czemu dotychczasowy rzecznik będzie mógł pełnić swoją funkcję. Natomiast niewykluczone, że osoba, która zostanie wybrana na tę tymczasową funkcję, będzie chciała wycofać różne wnioski składane do RPO, np. wniosek w sprawie przejecie Polska Presse przez Orlen czy inne niewygodne z punktu widzenia władzy aktywności zainicjowane przed sądami. I znowu wszystko będzie zależało od sądów – czy będą uznawały, że taki pseudorzecznik jest odpowiednio legitymowany do takiego działania jak rzecznik wybrany w myśl konstytucji.
Rozmawiał Piotr Szymaniak