W "okrągłym stole" oświatowym politycy powinni ograniczyć się do roli obserwatorów - powiedział PAP lider Kukiz'15 Paweł Kukiz. Przyznał, że rozmowy ze strajkującymi powinny toczyć się tylko na linii premier-reprezentacja nauczycieli.

Premier Mateusz Morawiecki wraz z wicepremier Beatą Szydło zaprosili w czwartek reprezentacje rodziców, ekspertów, pedagogów, wychowawców, nauczycieli, związkowców i opozycji na rozmowy na temat oświaty w ramach "okrągłego stołu", który ma się odbyć 26 kwietnia o godz. 12 na Stadionie Narodowym.W rozmowie z PAP Kukiz przyznał, że krytycznie odnosi się do strajku w oświacie. "Uważam, że strajk powinien mieć formę strajku okupacyjnego i prym powinni wieść tu nauczyciele, którzy nie należą do związków, a jest ich 2/3, a nie jeden ze związków - ZNP, który przede wszystkim ugrywa interes polityczny w pierwszej kolejności" - zaznaczył.

"Z całą pewnością nauczycielom należą się znacznie wyższe pieniądze, co do tego nie mam wątpliwości. Generalnie cały ten system edukacji i szkolnictwa wymaga reformy. Taka reforma została już rozpoczęta m.in. poprzez zmniejszenie roli samorządów, tych dysproporcji między redystrybucją przez poszczególne samorządy różnych dodatków np. dodatek wychowawczy w Krakowie to jest 800 zł, a na wsi 30 zł - to jest kolosalna różnica" - podkreślił.

Z kolei odnosząc się do zaproponowanego na piątek "okrągłego stołu" oświatowego Kukiz powiedział, że "przedstawiciele wszystkich opcji politycznych powinni się na nim pojawić jako obserwatorzy".

"Same rozmowy powinny się toczyć na linii premier-reprezentacja nauczycieli, a nie związki zawodowe. Nauczyciele powinni natychmiast stworzyć swoją reprezentację, a jeśli związki zawodowe miałyby brać udział w tych rozmowach, to nie z takimi postaciami jak pan (przewodniczący ZNP) Sławomir Broniarz i pan (szef Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność") Ryszard Proksa, bo jeden i drugi są politykami, a nie związkowcami" - ocenił.

Pytany, czy rola polityków opozycji powinna ograniczyć się tylko do roli obserwatorów, odparł: "Z całą pewnością". "Jeżeli miałbym myśleć o jakimś udziale polityków w tym zdarzeniu, to tylko w takiej formie, że wskazują praktykującego nauczyciela jako partycypanta tego okrągłego stołu" - mówił.