73. lata temu, 13 sierpnia 1944 r., miała miejsce jedna z największych tragedii Powstania Warszawskiego - eksplozja niemieckiego transportera z ładunkami wybuchowymi, zdobytego przez powstańców na Starym Mieście. Na ul. Kilińskiego zginęło co najmniej 300 osób.

W niedzielę 13 sierpnia 1944 r. wycofujący się Niemcy pozostawili w okolicach pl. Zamkowego opancerzony transporter (Sprengstofftraeger) wypełniony ładunkami wybuchowymi. Kiedy zdobytym pojazdem powstańcy wjechali w ulicę Kilińskiego przy Podwalu nastąpiła ogromna eksplozja.

Świadkiem tego tragicznego zdarzenia był dowódca Armii Krajowej gen. Tadeusz Komorowski "Bór". W pobliżu miejsca wybuchu mieścił się sztab Komendy Głównej AK.

"W samo południe zwabił mnie do okna dobiegający z ulicy odgłos jadącego opancerzonego wozu amunicyjnego, któremu towarzyszyła głośna wrzawa. Był to niemiecki wóz z zatkniętą na przedzie flagą. Jego załogę stanowiło kilku żołnierzy polskich. Kierowca przejechał sprawnie przez barykadę wśród okrzyków tłumu kobiet i dzieci, zawrócił i stanął w poprzek jezdni u skraju chodnika. W tej samej chwili oślepił mnie błysk i słup ognia, spowity zwałami dymu i kurzu. Jednocześnie nastąpił huk potężnego wybuchu" - pisał gen. Komorowski w książce "Armia Podziemna".

"Dym i kurz opadały zwolna, odsłaniając straszliwe skutki wybuchu. Po żołnierzach, którzy stanowili załogę wozu, nie pozostał żaden ślad. (...) Trupy ludzkie wyrzuciło na dachy pobliskich domów. Głowy, ręce, nogi - poodrywane, leżały w kałużach krwi wśród rumowisk powstałych ze zwalonych ścian dwu narożnych kamienic" - wspominał dowódca AK.

W wyniku eksplozji śmierć poniosło co najmniej 300 osób, wśród nich 67 żołnierzy Batalionu "Gustaw".

Do wybuchu zdobytego przez powstańców warszawskich niemieckiego transportera min odnosi się ostatni zachowany wiersz Tadeusza Gajcego, jednego z najlepiej zapowiadających się polskich poetów pokolenia Kolumbów. Gajcy, pod pseudonimem "Topór" walczył w powstaniu na Starym Mieście w drużynie szturmowo-wypadowej "Chmury" (pseudonim Zdzisława Stroińskiego).

świadkowie wydarzenia wspominali, że szczątki rozerwanych na strzępy ofiar zwisały z rynien, gzymsów i rozbitych okien.

"Święty kucharz od Hipciego" to gorzka, ironiczna wizja powstania: "W niebie uczta: polskie flaczki/ wprost z rynsztoków Kilińskiego!/Salcesonów pełna misa,/Świeże, chrupkie/Pachną trupkiem:/To z Przedmurza!/Do godów, święci, do godów,/Przegryźcie Chrystusem Narodów!"

Poeta zginął trzy dni później 16 sierpnia razem ze Stroińskim w wysadzonej przez Niemców placówce przy ul. Przejazd 1/3. Miał 23 lata. (PAP)