W Biesłanie na rosyjskim Kaukazie Północnym rozpoczęły się w czwartek uroczystości upamiętniające ofiary ataku terrorystów na tamtejszą szkołę w 2004 roku. Podczas obchodów doszło do akcji protestu, policja zatrzymała dziennikarkę niezależnej "Nowej Gaziety".

Jak co roku, oficjalne trzydniowe obchody, z udziałem władz Osetii Północnej, rozpoczęły się dźwiękiem szkolnego dzwonka o godz. 9.15, gdy 1 września 2004 roku nastąpił atak.

Około dwóch tysięcy ludzi przyszło w czwartek do budynku dawnej szkoły, wśród nich - krewni, bliscy i przyjaciele ofiar ataku, mieszkańcy Biesłanu. Ludzie przynoszą kwiaty, świece i zabawki, które składają pod zdjęciami ofiar wiszącymi na zachowanych ścianach dawnej sali gimnastycznej. Przynoszą też wodę, której tak brakowało zakładnikom.

Uroczystości odbędą się też w głównym mieście republiki - Władykaukazie, a także w Moskwie, Petersburgu i innych miastach Rosji.

Jak relacjonuje" Nowaja Gazieta", pięć kobiet, których dzieci zginęły w ataku na szkołę, w tym przywódczyni organizacji Głos Biesłanu Ełła Kiesajewa, przeprowadziło akcję protestacyjną żądając wyjaśnienia okoliczności tragedii. Kobiety miały na sobie podkoszulki z hasłami zawierającymi oskarżenia wobec prezydenta Władimira Putina. Interweniowała policja i funkcjonariusze Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Zatrzymana została korespondentka "Nowej Gaziety" oraz dziennikarka portalu internetowego "Takije Dieła".

1 września 2004 roku czeczeńscy rebelianci, domagający się wycofania rosyjskich wojsk federalnych z Czeczenii, zajęli szkołę w Biesłanie, biorąc ponad 1100 zakładników, głównie dzieci, które uczestniczyły w uroczystym rozpoczęciu roku szkolnego. 3 września rosyjskie siły specjalne zajęły budynek szturmem. Zginęły 334 osoby, w tym 186 dzieci. Rannych zostało 810 osób.

Do zorganizowania ataku przyznał się Szamil Basajew, radykalny czeczeński dowódca polowy, który w Rosji był uważany za terrorystę nr 1. Basajew zginął w 2006 roku w wyniku eksplozji ciężarówki z materiałami wybuchowymi na terytorium Inguszetii, republiki sąsiadującej z Czeczenią. Służby specjalne Rosji utrzymują, że to one go zabiły.

Wiele okoliczności ataku na szkołę w Biesłanie pozostaje niewyjaśnionych, w tym przebieg chaotycznej akcji odbijania zakładników. Komisja parlamentarna w 2006 roku oczyściła z odpowiedzialności resorty siłowe i uznała, że to terroryści, a nie szturmujący szkołę, spowodowali eksplozję w budynku, która pochłonęła dziesiątki ofiar.

Rodziny ofiar zwróciły się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. W lipcu zeszłego roku ETPCz dopuścił do rozpatrzenia siedem zbiorowych skarg. Trybunał ma ocenić, czy państwo rosyjskie uczyniło wszystko co możliwe, aby zapobiec atakowi, zminimalizować ofiary wśród zakładników oraz przeprowadzić obiektywne śledztwo w sprawie przyczyn tragedii.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)