Im bardziej publiczny dom opieki, tym jest droższy. To w dużej mierze kwestia przeregulowanych przepisów. - uważa Agatą Dąmbska z Forum Od-nowa.
Agata Dąmbska z Forum Od-nowa / Dziennik Gazeta Prawna
Powiatowym domom pomocy społecznej brakuje na wszystko – na wyżywienie pensjonariuszy, remonty czy wynagrodzenie personelu. A i tak w najtańszych za miesięczny pobyt trzeba zapłacić 2,5 tys. zł. W wielu – ponad 4 tys. zł. Przegrają?
Im bardziej publiczny dom opieki, tym jest droższy. To w dużej mierze kwestia przeregulowanych przepisów. To lokalne władze, a nie rządowe rozporządzenie powinny decydować o tym, jaki standard jest do osiągnięcia w danym miejscu. Inaczej przegrają z konkurencją domów prywatnych czy też prowadzonych przez różnego rodzaju organizacje, które bardziej elastycznie dostosowują się do obowiązujących przepisów. DPS-y w dzisiejszej formule są moim zdaniem nie do uratowania.
Właśnie. Przecież emerytury nie rosną, ale maleją. Dla tych, którzy dostaną je na nowych zasadach, będzie to średnio 1250 zł miesięcznie. Dzieci czy wnuki zatrudnione na śmieciowych umowach też raczej nie dopłacą. Jak to pogodzić z kwestią odpłatności, przecież wydatki na prowadzenie domu nie będą malały?
Ustawa o pomocy społecznej z 12 marca 2004 r. przypisuje zadania do poszczególnych instytucji, a pieniądze powinny iść nie za instytucją, a za potrzebującą wsparcia osobą. JST powinny usługę jedynie zapewniać, a nie ją dostarczać – sposób realizacji zadania powinien zależeć wyłącznie od danej gminy czy powiatu. Obowiązki w zakresie pomocy społecznej można by wówczas przekazać podmiotom prywatnym lub organizacjom pozarządowym, które są mniej zbiurokratyzowane, a tym samym też tańsze.
Ale duża grupa osób nie będzie w stanie zapłacić nawet za takie usługi...
Oczywiście. Dlatego w Polsce trzeba zmienić cały system pomocy społecznej. Przede wszystkim znieść obowiązek posiadania jednostek organizacyjnych. W samej pomocy społecznej pracuje w Polsce ponad 100 tys. osób, a gminnych, powiatowych i wojewódzkich jednostek organizacyjnych w tej sferze funkcjonuje ponad 5 tysięcy. Każda obligatoryjnie zatrudnia głównego księgowego i kierownika. To prowadzi do zbędnego mnożenia etatów oraz rozrostu sprawozdawczości. Dzięki takim zmianom można by znacząco ograniczyć kwoty, które faktycznie idą nie na pomoc, ale na administrację. Trzeba też w końcu zdecydować, który poziom samorządu ma odpowiadać za opiekę społeczną, bo obecny system nie tylko jest niezrozumiały dla potrzebujących, ale i może prowadzić do nadużyć.
A jeśli chodzi o samą formę pomocy, to czy da się coś zmienić?
Przede wszystkim należy rozwijać dzienne formy pomocy. Jeśli jest to tylko możliwe, nie wyrywać starszych czy chorych ludzi z ich otoczenia, ale rozwijać system opiekunów dziennych czy mobilnych hospicjów. Te formy są zdecydowanie tańsze i efektywniejsze niż umieszczenie kogoś w domu opieki. Warto też, choćby wzorem Szwecji, edukować członków rodzin w zakresie pomocy takim osobom i wspierać takie rodziny. Dzięki temu, że ludzie będą wiedzieli, jak postępować i do kogo się zwrócić w razie potrzeby, znacznie łatwiej poradzą sobie z bliskimi. A nie ma wątpliwości, że rodzinne wsparcie to ważna forma pomocy społecznej.