Wojna wydaje się nie mieć końca, wraca koszmar i klątwa Północnego Kaukazu - tak wtorkowa włoska prasa komentuje zamach terrorystyczny na lotnisku Domodiedowo, w którym zginęło co najmniej 35 osób, a ponad 180 zostało rannych.

"Corriere della Sera" przypomina wizje kaukaskich wojen w XIX-wiecznej literaturze rosyjskiej: "car wygra, ale w przyszłości Rosja nie będzie w stanie kontrolować tamtejszych hardych, okrutnych i nieczułych ludzi". "Dzisiaj literatura rosyjska nie oferuje równie wielkich punktów odniesienia, a cara nie ma od prawie stulecia. Ale diagnoza nie zmieniła się" - zauważa największa włoska gazeta.

Jej komentator podkreśla: "Północny Kaukaz brutalnie przypomniał wczoraj Rosji, duetowi Miedwiediew-Putin, że wciąż jest cierniem w oku, a poprzez swych bojowników-terrorystów sprawił, że popłynęła następna rzeka krwi", niecały rok po dokonanym przez "czarne wdowy" zamachu w moskiewskim metrze.

Według gazety za cel poniedziałkowego zamachu wybrano największe rosyjskie lotnisko, "aby jeszcze głośniej rozeszło się echo wyzwania wobec Kremla".

Terroryzm na Kaukazie i w symbolicznych miejscach Rosji będzie dalej istniał

"W ten sposób kolejny już raz zerwana została maska normalizacji, wbrew powtarzanym komunikatom o zwycięstwie, ogłaszanym (kilka lat temu) przez ówczesnego prezydenta Władimira Putina. Te deklaracje, głośne i nieostrożne, służyły dalszemu odwróceniu uwagi Zachodu, i tak już mało skłonnemu do popierania czeczeńskiego separatyzmu. Ale na miejscu, na tym Kaukazie przeklętym, który nie pozwolił się ujarzmić, sukces był bardziej pozorny niż faktyczny" - ocenia publicysta mediolańskiego dziennika.

Autor zwraca uwagę na to, że władze w Moskwie "łudziły się", że osiągnęły strategiczne cele, takie jak uniknięcie secesji, powstrzymanie proislamskich tendencji i zagwarantowanie bezpieczeństwa ropociągom. "Ale optymizm sprzed czterech czy pięciu lat miał gliniane nogi" - stwierdza.

Zdaniem komentatora "Corriere della Sera" terroryzm na Kaukazie i w symbolicznych miejscach Rosji będzie dalej istniał, a Zachód "będzie nadal stawał po stronie Moskwy, tak jak słusznie ma to miejsce teraz".

Rosja nie jest Irakiem, Afganistanem, Jemenem

"La Repubblica" w komentarzu "Powrót terroru" stwierdza, że terroryzm z Północnego Kaukazu "wciąż nie znalazł skutecznych przeszkód w siłach reżimu Władimira Putina".

Publicysta rzymskiej gazety stawia pytanie: "Jak wytłumaczyć to, że FSB (Federalna Służba Bezpieczeństwa - PAP), spadkobierczyni KGB, uznawana za jeden z największych i najpotężniejszych aparatów policyjnych na świecie, nie zdołała powstrzymać albo przynajmniej zmniejszyć furii kaukaskiego terroryzmu nieopodal Kremla?".

"Rosja nie jest Irakiem, Afganistanem, Jemenem. Przypadek rosyjski jest anomalią, gdyż terroryzm, który nadchodzi z Kaukazu, uderza w kraj przejęty przed 10 laty, wraz z dojściem Putina do władzy, przez służby bezpieczeństwa" - dodaje "La Repubblica".

"Skuteczność tego gigantycznego aparatu służyła do tej pory jednak tylko do tego, by rozpędzić niewielkie manifestacje przeciwników, kontrolować prasę i telewizje, atakować (jak w przypadku niedawnego procesu Michaiła Chodorkowskiego) wrogów reżimu. Nie przydała się natomiast do tego, by zahamować krwawe fale terroryzmu " - konstatuje włoski komentator.