Na mocy decyzji sądu od dwóch lat w szpitalu psychiatrycznym izolowany jest sprawca kradzieży kilkunastu butelek alkoholu, ale sąd nie wykazał, czy nie dałoby się leczyć mężczyzny bez zamykania go w szpitalu - wskazał Rzecznik Praw Obywatelskich składając kasację w tej sprawie.

Jak zaznaczył w kasacji skierowanej do Sądu Najwyższego zastępca RPO Stanisław Trociuk sąd orzekając o umieszczeniu sprawcy w zakładzie zamkniętym nie wskazał, jakimi przesłankami się kierował uznając, że czyn przypisany podejrzanemu cechuje się znaczną społeczną szkodliwością. Ponadto zastosował izolację w szpitalu psychiatrycznym "bez wykazania w sposób wyczerpujący niezbędności" takiego środka.

Rzecznik poinformował, że mężczyźnie postawiono zarzuty kradzieży z dyskontu łącznie kilkunastu butelek alkoholu - głównie whisky - o łącznej wartości ok. 900 zł. Sprawca działał jako recydywista. Prokurator wniósł, by sąd umorzył postępowanie, gdyż w chwili popełnienia czynu sprawca był niepoczytalny. Jednocześnie złożył wniosek o zastosowanie środka zabezpieczającego w postaci umieszczenia w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.

"Sąd uwzględnił ten wniosek. Nikt nie wniósł zażalenia, wobec czego orzeczenie uprawomocniło się. Od 2019 r. mężczyzna przebywa w oddziale zamkniętym. Ostatnio sąd przedłużył mu ten pobyt" - przekazał we wtorek RPO.

Jak wywodzi Rzecznik w swej kasacji, "umieszczenie w zakładzie jest możliwe tylko, jeśli sprawca popełnił czyn o znacznej społecznej szkodliwości, przy wysokim prawdopodobieństwie jego ponownego popełnienia". Tymczasem uzasadnienie decyzji sądu rejonowego "razi dowolnością co do oceny społecznej szkodliwości czynu". "Choć jest ona stopniowalna, to ustawodawca nie pozostawia orzekania co do jej stopnia swobodnej ocenie sądu. Sąd w ogóle nie rozważył, czy stosowanie środka zabezpieczającego jest dopuszczalne" - dodał.

Jak podkreślił RPO, "nieodzowne było rzetelne rozważenie przez sąd, czy prawdopodobieństwo popełnienia ponownego czynu zabronionego może być zredukowane przez leczenie bez zamykania w szpitalu". "Zbadanie tego jest wymogiem zasady proporcjonalności, stanowiącej tamę przed kierowaniem do zakładu sprawcę drobnych lub nawet średnich przestępstw, choćby uciążliwych dla otoczenia. Zasada ta ma charakter ustrojowy" - zaznaczył.

Dlatego Rzecznik wniósł w kasacji o uchylenie postanowienia sądu rejonowego i przekazanie mu sprawy do ponownego rozpoznania.

"To kolejna interwencja RPO w sprawie osób, które weszły w konflikt z prawem, a z powodu niepełnosprawności umysłowej lub faktu, że chorują psychicznie, są uznawane za niepoczytalne. Wtedy sąd umarza postępowanie karne i decyduje o umieszczeniu sprawcy w zakładzie psychiatrycznym w ramach tzw. środka zabezpieczającego, najczęściej bezterminowo" - przypomniało Biuro Rzecznika.

W zeszłym roku głośny był inny przypadek uwzględnienia przez SN kasacji RPO w podobnej sprawie. Lucjanowi K. zarzucono kradzież roweru o wartości 400 zł. Kiedy okazało się, że działał w stanie niepoczytalności, trafił do zakładu zamkniętego i spędził tam 10 lat. "Sąd rejonowy nie odpowiedział na pytanie, dlaczego w okolicznościach sprawy, w których kradzież dotyczyła przedmiotu o wartości 400 zł, zastosowanie tego najbardziej dolegliwego środka zabezpieczającego było konieczne, niezbędne i proporcjonalne" - wskazywał wtedy SN. Mężczyzna wyszedł na wolność.

Z kolei latem br. media pisały o wyroku zapadłym przed Sądem Apelacyjnym w Krakowie. SA przyznał 2 mln zł zadośćuczynienia mężczyźnie, który spędził 8 lat w szpitalu psychiatrycznym w związku z kradzieżą siedmiu paczek kawy o wartości 337 zł. Proces w sprawie zadośćuczynienia stał się możliwy po uchyleniu przez Sąd Najwyższy postanowienia dotyczącego umieszczenia mężczyzny w szpitalu. Kasację w tamtej sprawie, jeszcze w maju 2016 r., również wniósł do SN Rzecznik Praw Obywatelskich.